Dziś był wtorek. Kiedy wczoraj rano wróciliśmy z Girony do domu, mój brat od razu po wejściu zaszył się w salonie przed telewizorem. Z racji tego że nie miał treningu to siedział tak cały dzień, a mi kazał robić obiad, co olałam i zamówiłam pizzę.
Było około dziewiątej kiedy zeszłam do salonu, a za mną pobiegł mały czarny piesek bo spędził całą noc w moim pokoju. Kiedy weszłam do pomieszczenia nigdzie nie zauważyłam Pedriego więc stwierdziłam, że jeszcze nie wstał. Musiałam być gotowa na dwunastą bo umówiłam się z Natalią. Wypiłam kawę i zjadłam kanapkę z awokado. Zanim udałam się do pokoju zahaczyłam o pralnie. Poczłapała na górę z wielkim plastikowym koszem z ciuchami. Były w nim tylko ciuchy mojego brata więc zostawiłam mu je przed drzwiami.
Weszłam do pokoju od razu przybierając kierunku szafa. Przez to że było dość chłodno, wybrałam czarne dżinsy, biały top na ramiączka i na to szarą rozpinaną bluze. Nie miałam pomysłu na włosy więc spięłam je czarną klamrą. Delikatnie się pomalowałam. I w sumie to byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek, była dopiero jedynasta. Z powrotem zeszłam na dół i walnęłam się na kanapę. Jednak od razu usłyszałam dzwonek do drzwi.
- No naprawdę. - jęknęłam pod nosem zwlekając się z mięciutkiej sofy.
Otworzyłam drzwi, a za nimi ujrzałam dwie osoby których bardzo niechciałam teraz widzieć czyli Gavire i Yamala. Oboje potrafili mi podnieść ciśnienie w ciągu sekundy, różnica była taka, że Pablo lubiłam, a drugiego chłopaka już nie.
- Co wy tu robicie ?
- Przyszliśmy do naszego kolegi, a co nie można? - Zabrał głos ciemnoskóry posyłając mi oceniające spojrzenie.
- Właśnie. - dodał Gavi wchodząc do środka jak do siebie, a za nim powlókł się młody piłkarz. - Macie coś do jedzenia ?
- Coś na pewno jest, a co ty domu własnego nie masz ?
- Może i mam ale u Pedro jest lepiej. - wzruszył ramionami Gavi który już wlazł do kuchni i zaczął grzebać w lodówce. Yamal siadł na krzesełku przy wyspie kuchennej szukając palcami o kamienny blat.
- PEDRI !! - wydarłam się, a mój głos rozniósł się po domu.
- Boże kobieto jakim cudem ty się potrafisz tak drzeć. - jęknął Yamal zatykając uszy.
- Ty chyba nie słyszałeś jak się darła kiedy razem z Balde rozwaliliśmy jej ulubioną paletkę do makijażu. - powiedział Pablo siadając kanapką w ręce obok Lamine'a. - Albo jak śledziłem ją z Pedrim i Ferminem, biedny López dostał tak po łebie, że potem narzekał na ból głowy z dwa dni. - powiedział Gavi przyciszonym głosem, żebym tego nie usłyszała, a jednak to się stało.
- Jak się nie zamkniesz to dostaniesz tak samo jak Fermin. - syknęłam pod nosem.
- Już nic nie mówię. - podnosząc ręce do góry w celu obrony na co brunet obok niego cicho się zaśmiał. Delikatnie skrzywiłam się na ten widok.
Usłyszeliśmy kroki, naszym oczom ukazał się mój zaspany brat w samych różowych spodenkach w misie, które kupiłam mu na urodziny. Gavi parsknął śmiechem, a Lamine nie skutecznie próbował powstrzymać śmiech zagryzając wargę.
- Nareszcie nasza księżniczka wstała. - Uśmiechnęłam promiennie się do Pedriego, przez co zmarszczył brwi.
- Co wy tu robicie o tej godzinie ?
- Pedri, my mamy za półgodziny trening. - powiedział Yamal rozglądając się leniwie po pomieszczeniu.
- Że co kurwa !?
Pedri jak z procy wypadł z salonu. Chłopaki parsknęli śmiechem, a ja tylko pokręciłam głową. Naprawdę Pedro był czasem zapominalski. Usiadłam na kanapie, przy okazji przeglądnęłam Instagrama. Za nie więcej niż pięć minut do pomieszczenia z powrotem wpadł mój brat tym razem ubrany i z torbą treningową na ramieniu.

CZYTASZ
Te quiero más que a la vida | Lamine Yamal
Fanfiction"Ten chłopak zawrócił w mojej głowie, przez co nie mogłam o nim zapomnieć od naszego pierwszego spotkania."