Właśnie wróciłam do domu po meczu FC Barcelona - Espanyol. Tak szczerze to nie za bardzo chciało mi się coś robić ale obiecałam sobie, że tym razem pójdę z Pedrim i chłopakami na basen, który znajdował się na naszym tarasie. Kiedy zeszłam na dół w czarnym stroju kąpielowym i ręcznikiem w ręce przez drzwi balkonowe zobaczyłam chłopaków którzy chlapali się woda jak małe dzieci. Nie byłam pewna kto dziś przyszedł ale bardzo nie chciałam, żeby w tamtym gronie znajdował się Lamine. Wyszłam na taras i związałam włosy w niechlujnego koka na dolę głowy. Nikt nie zbyt zwrócił na mnie uwagi, a chłopcy dalej się ochlapywali przez co po kilku sekundach od wejścia so basenu byłam całkiem przemoczona do suchej nitki. Graliśmy w siatkę, a w przerwach chłopaki się podtapiali. Dwie godziny później wszyscy rozeszli się do domów, a mój brat poszedł na górę. Tylko ja zostałam w basenie, a raczej tak mi się wydawało.
Usiadłam na brzegu basenu wpatrując się w kolory zachodzącego słońca, w tym samym czasie mnie podpłynął Lamine i oparł swoje ręce z obu stron moich ud. Moje ciało całe się spięło, chłopak ewidentnie zrozumiał, że jego bliskość w jakiś sposób na mnie działa bo uśmiechnął się pod nosem. Spojrzałam na niego z góry delikatnie się uśmiechając. Jego loki były mokre od wody, a oczy przepełniały radosne iskry. Czułam jakby pomiędzy nami było jakieś pole magnetyczne które za cholerę nie chciało zostawić nas w spokoju. Nie kontrolowanie spojrzałam na usta bruneta, a potem prosto w te czekoladowe tęczówki, które tak lubiły się we mnie wpatrywać.
- Może jednak nie jesteś taki zły. - Wyszeptałam. W jego oczach zapalił się mały charakterystyczny płomyczek. - Ale to nie zmienia faktu, że jesteś aroganckim idiotą.
- Uważaj Ati, bo podbijasz mi ego. - powiedział cicho przybliżając się do mnie jeszcze bardziej.
- Nie wiem czy nie osiągnąłeś limitu. - odgryzłam się, próbując nie dać po sobie poznać, że jego bliskość mnie przytłacza.
- To bolało. - odezwał się sarkastycznie i przewrócił oczami.
- Cieszy mnie to, bo miało boleć.
- Tak ? - Chłopak był od mnie w takiej odległości, że prawie czułam jego oddech na mojej twarzy. Lamine chciał się ze mną podroczyć, a ja nie mam zwykle dużej cierpliwości. - Jak bardzo ?
- Mówiłam ci że jesteś irytujący ?
- Wiele razy Tana.
Ręce bruneta ograniczały mi pole do ucieczki. Jego umięśniony brzuch stykał się z moimi kolanami, a twarz z kpiącym uśmiechem z każdym mrugnięciem była coraz bliżej mnie. Wpatrywał się we mnie przeszywającym wzrokiem. W takiej odległości mogłam przyjrzeć się każdemu najdrobniejszemu szczegółowi. Każdą pojedynczą rzęsę, każdą plamkę w tych tęczówkach które tak uwielbiałam. On też mi się przyglądał, analizował moją twarz kawałek po kawałku. Nasze oczy się spotkały, a Lamine delikatnie uniósł kąciki ust.
Ktoś chrząknął za nami chcąc zasygnalizować nam, że nie jesteśmy sami. Obejrzałam się za siebie, a brunet wyjrzał przez moje ramię. Oboje zobaczyliśmy Pedriego który opierał się o framugę otwartych przesuwanych drzwi balkonowych, na jego twarzy malował się uśmiech który uświadomił nam jak wiele widział i słyszał. Moja twarz się zarumieniła, kontem oka widziałam jak Lamine zabrał ręce i się odsunął. Chłopak opuścił basen, a mój brat posłał mi spojrzenie mówiące "A nie mówiłem ? " które nawiązywało do słów które mi powiedział. Kiedy minął się z Pedrem, mój brat go zatrzymał i coś powiedział nie mogłam za bardzo niczego zrozumieć bo szeptali. Oboje w końcu zniknęli we wnętrzu domu.
Obróciłam głowę w stronę słońca, które chowało się za horyzont. Niebo mieniło się różnymi kolorami od różowego po pomarańcz. Ostatnie promienie padały na wodę w basenie i na moje opalone ciało. Do moich myśli wdarł się obraz Lamine'a, sytuacji z przed chwili i tych uczuć które we mnie uderzyły kiedy chłopak znajdował się tak blisko mnie. Drżenie rąk, rumieniec i ten śmiech który przyprawiał mnie o motylki w brzuchu. Przy nim czułam się wyjątkowo, tak jak nigdy. Poświęcał mi uwagę i mnie rozumiał. Kiedy na niego patrzyłam rozpierała mnie jakaś wewnętrzna radość i duma. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy uświadomiłam sobie coś, a przed moimi oczami pojawiały się wspomnienia z każdej spędzonej razem chwili.
Zakochałam się. Zakochałam się w cholernym Laminie Yamal'u.
***
Lamine
Wysiadłem z czarnego auta Forta. Wchodziliśmy do budynku w którym była szkoła Atiany i przy okazji siostry tego półgłówka. Musieliśmy po nią przyjechać ponieważ Camilla w wieku dziewiętnastu lat nadal nie miała prawa jazdy więc Hector woził jej dupę. Skręciliśmy w jakiś korytarz i zaczęliśmy mijać przeszklone sale w których trenowały jakieś osoby czasem w grupach, a czasem solo lub w duecie. Przeszedłem obok sali z numerem dziewiętnaście z której wydobywały się dźwięki dobrze znanej mi muzyki, a przed oczami mignęła mi znajoma sylwetka. Z głośnika leciała piosenka Lany del Ray do której tańczyła Atiana kiedy byłem ją zawołać w dzień w który przyjechała do Barcelony. Zatrzymałem się przed szklanymi drzwiami nie szczególnie zwracając uwagę na bruneta który mnie wołał stojąc na schodach.
Wpatrywałem się w Atiane która z gracją poruszała się po parkiecie, wyglądała pięknie gdy jej średniej długości ciemne włosy unosiły się w górę, a zarumienione policzki od zmęczenia dodawały uroku. Miała na sobie szerokie dresowe spodnie i różową koszulkę. Wyglądała cholernie pięknie tak jak zawsze. Każdy ruch jej ciała przepełniało jakiś uczucie i myśl. Szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy chociażby na sekundę. Jej trenerka zatrzymała muzykę, a Ati podeszła do niej śmiejąc się. Wyglądała tak pięknie. Miała zgrabne chude nogi, a jej ciało miało wymiary idealne dla modelki. Czasem zastanawiam się czemu nią nie została, była piękniejsza niż wszystkie modelki Victorii Secret razem wzięte. Zauważyła mnie bo w końcu się odwróciła. Jej uśmiech się jeszcze bardziej poszerzył, ruszyła w moją stronę i wyszła na korytarz.
- Lamine. - powiedziała patrzą na mnie tymi ciemnymi tęczówkami. - Co ty tu...
- A wy jak zwykle nie umiecie się od siebie odkleić. - usłyszałem za sobą głos Forta. Oderwałem wzrok od Atiany i spojrzałem na mojego przyjaciela. Stał niedaleko nas z Camillą trzymając na ramieniu jej torbę treningową.
- Cześć Fort. - brunetka przyjaźnie uśmiechnęła się do Hectora, a następnie zwróciła się do mnie. - To ja może już wracam. Nell się pewnie niecierpliwi.
Weszła z powrotem do sali rozpoczynając rozmowę z jej trenerką. Ostatni raz na nią spojrzałem i poszedłem do samochodu mojego przyjaciela.
Hector Fort jak zwykle posiadał wyczucie czasu.

CZYTASZ
Te quiero más que a la vida | Lamine Yamal
Fanfic"Ten chłopak zawrócił w mojej głowie, przez co nie mogłam o nim zapomnieć od naszego pierwszego spotkania."