Rozdział 34

322 31 0
                                        

Liam
Mia wyglądała przepięknie, aż zaniemówiłem. To nie było normalne, że zabrakło mi słów. Na sali rozpraw cały czas w mojej głowie pojawiają się argumenty, które mają mi pomóc. W tym przypadku mój mózg postanowił się wyłączyć. Z tego też powodu, że mój mózg udał się na wolne nie zarejestrowałem komentarza o studniówce. Automatyczna zmiana nastroju i postawy u Mii dała mi znać, że zajebałem. No brawo debilu. Właśnie mijaliśmy długą kolejkę do wejścia. Kolejka była tak długa, że aż zakręcała na skrzyżowaniu w boczną ulice. Stanąłem z Mia przed ochroniarzami, którzy zaniemówili. Przysięgłem sobie, że jeśli któryś ją zlustruje to mu zajebie. Patrzyłem na nich z mordem w oczach. Na ich szczęście żaden nie odważył się opuścisz oczu niżej niż jej twarz. Już zaczęli nam podnosić taśmę, która odgradzała ich od tłumu gdy nagle w kolejce odezwał się damski głos. Od razu z Mią się odwróciliśmy.

- Szmato kolejka jest! - odezwała się wulgarnie jakaś laska w kolejce, kierując słowa do Mii. Zagotowało się we mnie. Mia przybrała obojętny wyraz twarzy i zmierzyła dziewczynę od góry do dołu.

- Brawo dla ciebie za spostrzegawczość. Mam ci wręczyć medal? - zapytała sarkastycznie Mia.

- Suko nie pozwalaj sobie!- burzyła się dziewczyna.

- Na twoim miejscu bym bardziej uważała. Pamiętaj suki potrafią gryźć. - powiedziała lodowato Mia, miażdżąc dziewczynę spojrzeniami, a potem odwróciła się do ochroniarzy - Ona dziś nie wchodzi i każdy kto z nią przyszedł też nie.- po czym znów splotła nasze dłonie i weszliśmy razem do środka. Po drodze każdy z personelu widząc Mie uśmiechał się do niej ciepło i kiwał jej głową na przywitanie. W pewnym momencie Mia stanęła i zaczęła się rozglądać.

- Dziwnie - powiedziała zaniepokojonym tonem.

- Co takiego?

- Tu zazwyczaj siedzi Brock i wszystko obserwuje... - powiedziała, podejrzliwie mrużąc oczy. Weszliśmy na główną salę jedna z kelnerek widząc Mie zrobiła wielkie oczy. Wydawała się spanikowana.

- Iva? Co jest? - Mia też musiała zobaczyć w zachowaniu dziewczyny coś podejrzanego. Dziewczyna milczała, nerwowo się rozglądając, tak jak by szukała wsparcia - Iva! Mów! - warkneła Mia.

- Chloe...- Widziałem jak twarz Mii tężeje, nie zdążyłem zareagować, a Mia puściła się biegiem na zaplecze.
Ruszyłem za nią.
Wychodząc do pomieszczenia dało się usłyszeć głosy kłótni.

- Co ona zażyła!? - rozpoznałem zdenerwowany głos Brocka.

- Karetka już jedzie...- oznajmił tak samo zdenerwowany głos Amber.
Weszliśmy do pomieszczenia na podłoże leżała blondynka z nieobecnym spojrzeniem, której ślina leciała z ust. Wokół niej stał Brock, Amber oraz dwóch ochroniarzy i chyba jedna z barmanek.

- Kurwa...- zaklęła Mia i wtedy wszyscy zwrócili na nas uwagę. Mia podbiegła do leżącej blondynki i przyłożyła jej palce do szyi sprawdzając puls.

- Od dawna jest w takim stanie? - zapytała zdenerwowana.

- Przed chwilą padła, zaczęła się telepać i teraz już tylko leży - powiedział jeden z ochroniarzy. Mia potarła sobie czoło.

- Eric idź przed klub na wypadek gdyby sanitariusze podjechali do głównego wejścia, Ramirez ty na tyły. - obaj ochroniarze wykonali polecenie natychmiastowo.

- Wiecie, co zażyła? - spytała pozostałych. Cała trójka zgodnie zaprzeczyła. Widziałem zdenerwowanie na twarzy Mii i nie wiem czy bardziej było ono spowodowane stanem dziewczyny czy tym, że dopuściła się do takiego stanu. Po około 25 minutach przyjechało pogotowie i zabrało dziewczynę. Z miejsca stwierdzili że to objawy przedawkowania, ale w tym momencie jeszcze nie wiadomo jakiej substancji. Poszliśmy z Mią do jej gabinetu. Dopiero za zamkniętymi drzwiami Mia wypuściła powietrze.

- Z tobą wszystko w porządku? - zapytałem zaniepokojony tą sytuacją, ale głównie zastanawiał mnie stan psychiczny Mii.

- Tak. - na chwilę się zawahała - chyba...

Mia wyjęła krótkofalówkę z szuflady biurka i połączyła się z szefem ochrony.

- Niech każdy kto nie jest w też chwili mega zajęty do mnie przyjdzie. - zakomunikowała do urządzenia.

- Jasne - powiedział gruby głos należący do Brocka. Po niespełna pięciu minutach do gabinetu wszedł Brock, Amber, Rider, dwóch ochroniarzy, którzy uczestniczyli we wcześniejszej sytuacji. Dwóch innych ochroniarzy oraz 6 dziewczyn, prawdopodobnie barmanki i kelnerki. Mia stała opierając się o biurko ze skrzyżowanymi nogami w kostkach, i rękoma położonymi na jego brzegu.

Denerwowała się.

Poznałem to po tym jak zbielały jej palce od zaciskania blatu biurka.

- Powiem to po raz kolejny - zaczęła bez wstępu - i mam nadzieję, że ostatni. W tym klubie nie ma miejsca na używki. Jeśli się dowiem, że którekolwiek z was coś zażywa wylatuje - powiedziała ostro Mia- jeśli dowiem się, że którekolwiek z was jest pod wpływem jakiegoś świństwa wylatuje! Pod wpływem alkoholu? Wylatuje! Dopalaczy? Wylatuje! Kurwa jak wyczuje u was zielsko to was wypierze na zbity pysk! Czy to jest zrozumiałe?! - wszyscy zgodnie przytaknęli. Nikt nie odważył się ruszyć ani odezwać po wygłoszonej przez Mii tyradzie.

- Wracajcie do pracy - powiedziała po chwili - Amber, Brock, Rider zostańcie... - w jej głosie dało się słyszeć jakiś żal. Kiedy wszyscy, oprócz szefów ochrony i managera opuścili biuro, Mia się minimalnie rozluźniła.

- Dlaczego żadne z was do mnie nie zadzwoniło? - powiedziała z wyrzutem.

- Chcieliśmy najpierw pomóc Chloe, a dopiero ciebie poinformować...- zaczęła Amber.

- Poinformować mnie po fakcie, że jedną z kelnerek zabrało pogotowie, bo przedawkowała?! - zapytała wściekle Mia.

- Uznaliśmy, że i tak nic nie zdziałasz w tej sytuacji...- próbował ratować sytuację Rider.

- Kpisz sobie ze mnie!? - wrzasnęła Mia - Waszej trójce powierzam co wieczór ten klub! Jesteśmy zespołem i jeśli coś się tu dzieje muszę wiedzieć o tym na bieżąco! Jedno wzywa pomoc, drugie pomaga osobie poszkodowanej a trzecie informuje mnie! - cała trójka patrzyła na Mie jak dzieci, które właśnie ochrzania matka, bo nabroili.

- Nie chcieliśmy cię niepokoić - znów zaczęła Amber mówiąc najpierw do Mii, ale zerkając na mnie - zwłaszcza teraz. - Mia wypuściła powietrze i pokręciła głową.

- Fakt, że jestem w związku nie sprawi, że przestanę interesować się klubem ani osobami które tu pracują. - powiedziała już łagodniej Mia, Amber popatrzyła na nią wymownie

- Nie, Amber nie zaczynaj - blondynka spąsowiała, ale nic więcej nie dodała.
- Wracajcie do pracy. - Po tych słowach cała trójka opuściła gabinet. Podszedłem do Mii i mocno ją przytuliłem, od razu odwzajemniła uścisk. Oparłem podbródek o czubek jej głowy.

- Jestem z ciebie dumny. - powiedziałem.

- Nie bądź. Nienawidzę takich sytuacji. - odparła wciąż we mnie wtulona.

- Ale jestem. Potrafisz zachować zimną krew i oddzielić przyjaźń od pracy. - powiedziałem - to godne podziwu. Poza tym przyznałaś przed przyjaciółmi, że jesteśmy w związku a to mnie mega kręci.- Mia się zaśmiała i odchyliła głowę. Popatrzyła mi w oczy, w jej oczach tańczyły psotniki.

- Przyznałam, że jestem w związku, ale nie powiedziałam, że z Tobą - powiedziała prowokacyjnie. - Jakoś nie przypominam sobie, żadnych deklaracji z twojej strony, a może ja lubię być w otwartym związku? Co?-zapytała, ale ja wiedziałem, że absolutnie tak nie myśli. Zaśmiałem się pod nosem.

- Skarbie - zacząłem łagodnie - nie prowokuj mnie. Otwarty związek nie wchodzi w grę.- powiedziałem głaszcząc ją po policzku.

- Tak? A to niby dlaczego nie? - wiedziała, że tym pytaniem podniesie mi ciśnienie.

- Ponieważ marzę o zabiciu każdego faceta, który TYLKO na ciebie patrzy. Wiec jeśli któryś dotkną by cię, torturował bym go tak długo, że nawet jego rodzina by to poczuła. Śmierć była by dla niego wyzwoleniem...- powiedziałem śmiertelnie poważnie.
Oczy Mii się rozszerzyły, a usta uśmiechnęły. Podobało jej się moje wyznanie. Oby potraktowała je poważnie, bo w kwestiach które dotyczą jej, nie żartuje.

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz