Kiedy rozpoczęłam pisanie tej opowieści miałam 15 lat. Dzisiaj, praktycznie dekadę później, już jako dorosła kobieta podjęłam decyzję, że są w życiu pewne rzeczy, które należy doprowadzić do końca.
Zmieniło się wiele. Moja dojrzałość, może i styl pisania. Nie zmieniło się jedno. Miłość do uniwersum Harrego Pottera i... miłość do naszych cudownych bohaterów. Przez tyle lat czułam, że czegoś mi brakuje. I pewnego razu weszłam tu niespodziewanie, zobaczyłam komentarze i zrozumiałam, gdzie przez te wszystkie lata był tenże zgubiony puzzel.
Zapraszam! Na historię, która zasługiwała na koniec 🫶🏻
Proszę jednak o wyrozumiałość. Nie pisałam od lat, nie skłamię mówiąc, że z pisaniem nie miałam do czynienia od czasów zawieszenia tego fanficka. Liczę jednak, że uda mi się przywołać wszystkie emocje, które wtedy mi towarzyszyły.
***
Na potrzeby fanficka zastrzegam sobie prawo do wprowadzania ewentualnych zmian fabularnych.
Remus i Tonks nieświadomi sytuacji rozgrywającej się na Grimmuald Place dzielnie odhaczali kolejne punkty na liście Huncwota. Mimo żalu w sercu związanego z pożegnaniem dzieciaków nie mogli narzekać na złe nastroje.
W końcu przystanęli pod małą knajpką na uboczu. Tonks spojrzała na Remusa i uniosła brwi.
— Myślę, że po tej wyprawie należy nam się coś zimnego do picia — powiedziała i dziarskim krokiem, nie czekając na reakcje przyjaciela, przekroczyła próg. Remus nie chcąc zostać w tyle, podążył posłusznie za swoją przyjaciółką.
Kiedy dostrzegł, że Tonks pognała szybko w kąt i zajęła miejsca, podszedł do lady i zamówił im po szklance wody goździkowej. Zimnej, tak, jak zażyczyła sobie jego przyjaciółka.
— Czasami nie rozumiem skąd w tobie tyle energii i optymizmu — powiedział lunatyk, kiedy razem z Dorą usadowił się na fotelach przy witrynie wychodzącej na ulicę.
Nimfadora nie spojrzała na Remusa. Zamiast tego wlepiła wzrok w ulicę Pokątną. Widać było, że ruch na ulicy zelżał. Ludzie, którzy do tej pory biegali w pośpiechu, próbując wyszykować swoje dzieci na wyjazd do Hogwartu, zniknęli. Pozostałe osoby poruszały się powoli, zaglądając przez witryny sklepowe do wnętrz. Tak niepośpiesznie ciesząc się końcem lata. Tonks westchnęła.
— Remusie, co miałeś na myśli, mówiąc, żebym uważała na Iana? — zapytała niespokojnie, nadal nie podnosząc na niego wzroku. Kompletnie zignorowała pytanie mężczyzny, więc Remus zrozumiał, że musiał ją ten temat gryźć od momentu, w którym go poruszył. — Wiem, że okoliczności, w których go spotkaliśmy, nie były najlepsze... — szepnęła Tonks.
Remus milczał, zastanawiając się, jak ubrać w słowa to, co chciał jej przekazać. Nie wiedział, czy dzielić się z przyjaciółką informacjami, których się domyślił, a które potem w dość brutalny sposób potwierdził. Nie był pewien, czy chciał niszczyć jej dobry nastrój. W końcu Tonks wydawała się przy Ianie naprawdę szczęśliwa. A on nie chciał być przyczyną jej smutku, przynajmniej nie w tej chwili. Na drugie, myśl o tym, że gdyby zignorował ten fakt, a jej coś by się stało...
— Tonks, posłuchaj — zaczął niepewnie, a przyjaciółka podniosła w końcu na niego wzrok. Kiedy spojrzał w jej oczy, całkowicie zamarł. — Nie chodzi o to...
— Wiem, że zaniedbuje was ostatnio. Ciebie i Syriusza — powiedziała. — Tak naprawdę ostatnio zawaliłam sprawę po całości. Zresztą, nie tylko tą.
— Po prostu na niego uważaj, o tyle cię proszę — szepnął Lupin, ciężko westchnął i czuł, że zapada się w fotel. — Żyjemy w nieciekawych czasach. Wiem, że ci na nim zależy, ale wiem też, że miłość potrafi zaślepić, a ja nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś złego ci się stało — odparł z lekkim bólem w głosie.
CZYTASZ
Dotknąć serca Lupina - REAKTYWACJA OPOWIADANIA
FanfictionREAKTYWACJA OPOWIADANIA 2024! Remus Lupin. „Potwór bez uczuć" „Bestia" „Krwiożercze stworzenie, niezasługujące na nic oprócz śmierci" Nie taki wilkołak straszny jak go opisują... Nimfadora Tonks. Niezdarna, ale urocza aurorka wyczulona na punkcie s...