Rozdział IV - Noc Szczerości.

1.4K 127 75
                                    

Remus omiótł wzrokiem sypialnię. Mieli dziś z Syriuszem to szczęście, że trafili na małą sypialnie, w której nie było zbyt wiele pracy. Tak naprawdę zajęło im to zaledwie dwie godziny; opróżnili szafki ze starych pamiątek, umyli okna, wymienili pościel na świeżą i wywietrzyli pokój.

- To co, pijemy? - zapytał Syriusz, podchodząc do przyjaciela – Będąc ostatnio w piwniczce, znalazłem całą skrzynkę Ognistej Whiskey. Nie twierdzę, że mogłaby się tutaj zmarnować, ale szkoda też, żeby leżała bezczynnie.

- Wybacz Syriusz, ale nie dzisiaj. Mam jeszcze trochę pracy...

- Ciągle tylko praca, praca, praca. Wpadniesz w depresję, jeśli się trochę nie wyluzujesz.

- Niedługo jest pełnia, a jeśli nie skończę tłumaczenia na czas, mogą zerwać ze mną umowę.

- Jak chcesz. Wieczorem na kolacje wpadną Tonks i Gab. Mam nadzieję, że chociaż one nie będą takie nudnie odpowiedzialne – wymarkotał, ale widząc, uśmiech na twarzy przyjaciela szybko dodał – Ani słowa! Nie rozumiem, dlaczego ubzdurałeś sobie, że między mną, a Gab coś jest.

Wilkołak prychnął lekceważąco i wzruszył ramionami.

- Zwierzęcy instynkt.

- Od kiedy ty się taki żartobliwy zrobiłeś?

***

- No więc przeanalizowałam wczoraj te raporty – zaczęła Tonks – i nie znalazłam żadnych wskazówek. Harley Grenfid, przykładny obywatel, ojciec trójki dziewczynek, w zawodzie aurora od piętnastu lat...

- U mnie podobnie. Nic, co mogłoby nam w jakiś sposób pomóc – westchnęła Sara – Miranda Laveress, młoda dziewczyna, ledwo po szkoleniach.

- Na brodę Merlina, u mnie to samo! Amanda Clavis, kobieta pod czterdziestkę. Wdowa, bezdzietna. W ten sposób do niczego nie dojdziemy! - dodał zawiedziony Daniel.

- Gdzie podziewa się Chris? - Tonks spojrzała po współpracownikach – Może on coś znalazł.

- Pewnie zaraz przyjdzie. Jak myślicie, co powinniśmy zrobić dalej? Myślę, że rozsądnie byłoby sprawdzić ten teren...

- Laveress i Grenfind także tylko sprawdzali ten teren – wtrąciła Sara – I ślad po nich zaginął.

- No dobrze. Mamy domniemane miejsce zaginięcia. Powinniśmy zebrać wywiad od ich najbliższych i wszystkich tych, co kontaktowali się z nimi chwile przed zaginięciem...

- Ale jeśli to nie wyjdzie, będziemy musieli zabrać się za... - zaczął narzeczony kobiety, jednak przerwało mu wtargnięcie Chrisa.

- Mam coś! Mam! - wysapał, rzucając teczkę na biurko koło aurorów i opadając na krzesło przy Tonks – Posłuchajcie... Ten mężczyzna, Colin Doyle. Mugolak. Miał przed sobą karierę w reprezentacji Anglii w Qudditchu, ale przez pewien tragiczny wypadek musiał zrezygnować ze sportu. Nie było w tych aktach zbyt wiele na jego temat, dlatego postanowiłem poszukać głębiej – wyrzucił z trudem, uśmiechając się miło do wszystkich.

- I? - pośpieszyła go Sara.

- I... tu się zaczyna najciekawsza część. Wiecie, facet bardzo wcześnie został ojcem. Matka dziewczynki zostawiła ich samych, ale mała Anabelle była dla naszego zaginionego całym światem. No i wtedy... ten wypadek, przez który zrezygnował z kariery ścigającego... jego córeczkę zagryzł wilkołak. Greyback. Rozumiecie to? Trzyletnią dziewczynkę – przez jego twarz przebiegł grymas bólu – Porzucił sport i zajął się karierą aurora. O tutaj, w jego aktach, spójrzcie „Specjalista od polowań na wilkołaki" Najlepszy w swoim fachu.

Dotknąć serca Lupina - REAKTYWACJA OPOWIADANIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz