- Mamo, zanim jednak postanowisz mnie własnoręcznie zabić — powiedziała aurorka, spoglądając przez ramię na ojca, który opuścił gazetę i przyglądał się rozwojowi wydarzeń – Na usprawiedliwienie mam to, że jestem już pełnoletnią, dobrze wyszkoloną aurorką...
- I moją córką! – powiedziała Andromeda, krzyżując ręce na piersi. Dorze, nie spodobał się ton matki, jednak potulnie usiadła na kanapie i postanowiła wysłuchać to, co jej matka miała do powiedzenia. A to, że miała, było bardziej niż pewne – Dlaczego nie uzgodniłaś tego z nami?
- Jestem już dorosła!
- Dromedo... - odezwał się spokojnym głosem Ted. Zlustrował obie kobiety czujnym wzrokiem i przemówił cicho, ale spokojnie i wyraźnie – Proszę, nie wszczynaj awantury. Dora ma całkowite prawo decydować o sobie. Ale kochanie, mogłaś jednak nas powiadomić o tym, że należysz do Zakonu, prawda?
Kobiety spojrzały na niego, ale nim Tonks zdążyła poprzeć słowa ojca, Andromeda się odezwała.
- To niczego nie zmienia. Doro, przecież wiesz, że Zakon Feniksa jest dużo bardziej ryzykowny od twojej pracy!
- Od kogo się dowiedziałaś? – zapytała podejrzliwie aurorka.
- Od mojej dobrej znajomej, Alicji... nie zmieniaj tematu!
- Alicji Morveno? Taka niska, krucha blondynka?
- Oczywiście! Odwiedziła nas któregoś razu z gratulacjami i zapytała się czy jesteśmy dumni z tego, że nasza córka ryzykuje życiem dla dobra ogółu...
- A nie jesteście? – zapytała nieśmiało Nimfadora i uśmiechnęła się pod nosem. Andromeda spojrzała rozwścieczona na córkę a zaraz potem na męża.
- Ted, wytłumacz mi, dlaczego Dora ma takie zamiłowanie do pakowania się w kłopoty? Po kim ona to odziedziczyła?
- Zakon nie jest kłopotem! – oburzyła się Nimfadora – Mamo, posłuchaj. W Zakonie jest Syriusz, Remus...
- Oni są dorosłymi mężczyznami. To co innego.
- Andromedo... myślę, że nasza córka jest na tyle dojrzała, że zdaje sobie sprawę, z czym wiąże się przynależność do Zakonu – odezwał się spokojnie Ted.
Kobiety wbiły w niego wzrok. Dora z wdzięcznością, natomiast Dromeda z niezadowoleniem.
- Nie chce, żeby coś ci się stało – powiedziała starsza kobieta i objęła dziewczynę – Jesteś moją jedyną, najukochańszą córką. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś ci się stało.
- Mamo, wiem, że się martwisz. Ale nie możesz mi zabronić działania w Zakonie.
- Niestety, nie mogę – westchnęła Dromeda. Załamała ręce i z nieśmiałym uśmiechem zapytała – Więc co słychać u Łapy i Lunatyka?
***
Tymczasem na Grimmauld Place, Remus siedział i tłumaczył książkę. Zostało mu naprawdę niewiele, więc irytował się, gdy po raz kolejny musiał skreślić kilka zdań, bo przez swoją nieuwagę się pomylił.
Rozkojarzony stukał piórem o blat. Zastanawiał się, czy jest jakiś sposób, żeby przekonać Moody'ego do zmiany zdania. W głębi duszy jednak wiedział, że jeśli Alastor podjął jakąś decyzję, to nie zrobił tego z kaprysu, ale miał ku temu ważne powody. I wręcz niemożliwym byłoby przekonanie go do zmiany decyzji.
Myślał także o Davidzie. Tym cichym, zamkniętym w sobie chłopaku. David był młodym, ale kulturalnym i uczynnym człowiekiem. Nigdy nie odmówił pomocy osobie w potrzebie. Z pewnością zapamięta go jako dzielnego i szlachetnego.
CZYTASZ
Dotknąć serca Lupina - REAKTYWACJA OPOWIADANIA
FanfictionREAKTYWACJA OPOWIADANIA 2024! Remus Lupin. „Potwór bez uczuć" „Bestia" „Krwiożercze stworzenie, niezasługujące na nic oprócz śmierci" Nie taki wilkołak straszny jak go opisują... Nimfadora Tonks. Niezdarna, ale urocza aurorka wyczulona na punkcie s...