CHAPTER XXI

9 3 0
                                    

Po dotarciu do domu następnego dnia moje emocje poszły w górę. Byłam naprawdę przerażona, cała ta sytuacja naprawdę zaczyna się komplikować. Czy morderca mojego przyjaciela, naprawdę próbuje mnie zlikwidować? Ale dlaczego? Tak, naprawdę to nie widziałam jego twarzy. Jestem zmęczona całą tą sytuacją, przeraża mnie wiedza, że nie jestem w stanie zapewnić bezpieczeństwa swojego, a także swoich bliskich.

Mój pokój był azylem. Azylem, który zapewniał mi zawsze spokój. Zwinęłam się w kłębek na łóżku. Chciałam przez chwilę zeznać równowagi po ostatnich przeżyciach. Miałam dosłownie totalny chaos w mojej głowie. Czy to wszystko szybko się skończy? Czy policja mi pomoże? Najważniejsze dla mnie pytanie jest, czy znajdą mordercę.

Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę. – odezwałam się spoglądając na drzwi, w których pojawili się moi przyjaciele.
- Cześć. – przywitał się Max z delikatnym uśmiechem. – Jak się trzymasz?
- W miarę. – oznajmiłam pocierając swoje dłonie. – Chciałabym, aby ten koszmar się już skończył.
- My też byśmy chcieli. -oznajmił Alex , który usiadł na fotelu. Spojrzał na mnie uważnie. – Wiesz, dużo wczoraj i dziś rozmawialiśmy na Twój temat. Tak naprawdę zastanawialiśmy jak by Ci tu pomóc. Naprawdę boimy się o Twoje życie. Ale jak widzisz policja nadal nie ma żadnych podejrzanych, to tym bardziej każdy w naszym otoczeniu jest podejrzanym. – zaczął przeczesywać swoje włosy dłonią. – Zastanawialiśmy też, czy może nie zatrudnić jakiegoś detektywa, może on szybko znajdzie tę osobę, która Tobie zagraża. Niestety, w naszym otoczeniu nie ma tak bardzo dobrego, aby w razie czego pilnował także twojego bezpieczeństwa. Więc, tak naprawdę nie mamy nic w tym momencie.

- Emmo, chcielibyśmy abyś przez ten czas przybywała w domu. – odezwał się po chwili Max, siedział najbliżej mnie. – Wiem, że to będzie bardzo trudne, ale tutaj będziesz bezpieczna.
- Max, przepraszam że Ci przerwie, ale ja nie mogę. Nie mogę stracić pracy, wiem, przepraszam jestem pewna, że szef raczej to zrozumie, ale nie mogę bezczynnie siedzieć. Zanudziłabym się na śmierć, dodatkowo zamartwiając się o was, o moich rodziców. – przybliżyłam się do Maxa po czym chwyciłam go za ręce. – Jesteście naprawdę wspaniałymi przyjaciółmi, ale wracam jutro do pracy. Będę mieć cały czas telefon przy sobie, lokalizację mam włączoną więc w razie czego możecie zawsze mnie znaleźć. Będę jeździć swoim samochodem, jak będę czuła tylko zagrożenie poinformuję o tym policję, a także was. Musicie zrozumieć mnie, moja praca jest dla mnie najważniejsza. Uwielbiam pracować z ludźmi, jak wy mi to zabierzecie to będę się przejmować zwykłymi sprawami. A chyba tego nie chcecie, prawda? – spojrzałam najpierw na jednego, a później na drugiego, którzy jednocześnie kiwnęli głową na nie. – Więc właśnie. Wiem, że przekonanie moich rodziców będzie trudne, ale raczej to zrozumieją.

- Dobrze. Zrobimy tak, ale będziemy też się starać podwozić, abyś mniej jeździła samochodem. Będziemy próbować zaglądać częściej do kawiarni, a także postaramy aby ktoś zadbał o Twoje bezpieczeństwo w trakcie pracy. Tym bardziej, tak naprawdę nie wiemy czy morderca nie był klientem. Chcemy, abyś za każdym razem nas informowała czy gdzieś nie pojedziesz. Czy jak wcześniej skończysz pracę.
- Obiecuję, że będę was informować o każdej sytuacji. – oznajmiłam spoglądając na ich twarze. Usłyszałam dźwięk SMS rozchodzącego się z mojego telefonu. Zastanawiałam się kto mógłby do mnie napisać. – Podasz mi proszę Max telefon? Leży na komodzie.
Czekając aż poda mi telefon spojrzałam na Alexa, był bardzo spokojny, ale wiedziałam w jego oczach, że jest przerażony całą sytuacją. Nie tylko w jego oczach to zobaczyłam, bo w oczach Maxa też to zobaczyłam. Po odebraniu telefonu od mojego przyjaciela, spojrzałam na ekran wiadomości, która mi się wyświetliła. Z mojego delikatnego uśmiechu powstało przerażenie. Telefon upuściłam na podłogę. Jedna wiadomość od niego przerodziła się strach. Zastanawiałam się czy dobrze robię wracając do pracy. Max chwycił mój telefon w dłoń i przeczytał na głos wiadomość:

„ Jesteś przygotowaną na swoją śmierć? A może chcesz mieć tak samą powolną śmierć jak twój przyjaciel? Adam?
Miej oczy szeroko, bo będziesz następna"
M.

- Znowu podpisał się jako M – oznajmił Alex, chwycił swój telefon w ręce. – Poinformuję policjanta o tej wiadomości. A ty – wskazał na mnie palcem. – Zastanów się czy praca jest dla Ciebie w tym momencie najważniejsza.
Oznajmił i wyszedł z pokoju.

Czułam że tym razem potrzebuje cudu, aby żadna tragedia się nie wydarzyła. 

Uratuj Mnie, Proszę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz