CHAPTER XII

12 3 1
                                    

Po dotarciu do salonu spojrzałam na swoich przyjaciół. Najpierw podeszłam do Alexa, przytuliłam go a on mnie delikatnie ucałował w czoło.
- Cześć Kleopatro – zaśmiałam się cicho na to przezwisko -Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz?
Kiwnęłam tylko głową, po czym podeszłam do mojego drugiego przyjaciela Maxa, przytuliłam go mocno. Bardzo się cieszyłam z tego powodu, że już tu są.
- Cześć słoneczko – z delikatnym uśmiechem ucałował mnie w czoło. To był ich zwyczaj przytulania i delikatnie całowania. Miałam nadzieję, że ta chwila troszkę potrwa. Naprawdę chciałam aby ta sprawa szybko się skończyła.
- Może usiądziemy? – zaproponował tato – Może wy sobie porozmawiacie, a ja w tym czasie zrobię wam śniadanie a także jakąś kawkę? – mój tato spojrzał najpierw na mnie później na moich kolegów
Moi przyjaciele tylko kiwnęli głową, mój tato klasnął w dłoń i poszedł do kuchni. Bardzo zabawnie to wyglądało. Tata uwielbiał mnie rozśmieszać jak byłam bardzo mała. Uwielbiałam nasze wieczory przy kominku. Otrząsnęłam się po czym spojrzałam na moich znajomych. Chciałam wiedzieć czego się dowiedzieli.

- Więc? – wyczekiwałam jakiekolwiek reakcji z ich strony – Macie jakieś informację? Co z waszą pracą? Co z pogrzebem Adama? – wydawałam z siebie kilka pytań na raz.
- Wiemy, że to dla Ciebie będzie trudne, dlatego może poczekamy, aż nabierzesz sił? Może najpierw zjesz coś? – Alex odezwał się spojrzawszy na swojego przyjaciela, później na mnie.
- To dobry pomysł – oznajmił Max – My w sumie nie zdążyliśmy zjeść śniadania, więc zjemy wspólnie. Jeżeli to żaden problem ? – zapytał się mojej mamy
- Nie, spokojnie nie będzie żadnego problemu. Mój mąż i tak zawsze szykuje za dużo – oznajmiła moja rodzicielka.

Mój tata zawołał nas abyśmy przyszli do kuchni, tam miał już naszykowany stół z różnymi przekąskami. Gdy już wszyscy usiedliśmy, każdy zaczął sobie nakładać na talerz jedzenie. Nikt się nie odzywał przy stole, tym bardziej ja. Czekałam aż skończymy, abyśmy mogli dokończyć naszą rozmowę. Na moim talerzu znalazły się tylko dwie kanapki i kawa. Nie byłam za bardzo głodna, byłam bardziej przerażona rozmową. Minęły może jakieś 30minut, dla mnie to była wieczność, gdy przyjaciele zaczęli się ponosić.
- Może przejdźcie do salonu, tam dokończycie rozmowę, ja w tym czasie tu posprzątam i zaraz do was wrócę – oznajmił mój tato.
- Dziękujemy, było przepyszne – z uśmiechem podziękował Max
Ruszyliśmy do salonu, Alex z Maxem usiedli na kanapie, a ja na małej sofie naprzeciwko ich. Chciałam mieć widok na nich. Czekałam aż zaczną.

- Udało nam się załatwić kilka dni zastępstwa w pracy, później wrócimy do niej. Na szczęście udało się wysłać kogoś na to zastępstwo, które opuściliśmy – zaczął Max, po czym spojrzał na Alexa, który kiwną tylko głową aby kontynuował – Co do pogrzebu, to trudno nam powiedzieć cokolwiek. Ciało Adama nadal jest w prosektorium, nadal czeka na sekcje. Policjant, z którym rozmawiałem poinformował mnie że sekcja jest zaplanowana pojutrze. Wtedy też zależy od prokuratury, czy ciało od razu po sekcji zostanie wydane rodzinie. Możliwe, że pogrzeb odbędzie się dopiero za jakiś tydzień, jak i nie więcej. Co do informacji co dokładnie się wydarzyło w mieszkaniu Adama, nadal brak jakiekolwiek poszlak, policja nie ma czego się złapać. Jak wiesz, to nie jest tak łatwo znaleźć mordercę. Oczywiście nadal szukają osoby, która próbowała was wtedy nastraszyć, poszukują kamer, gdzie mógłby być złapany ten samochód. Może by się udało dowiedzieć się dokładnie jakie miał rejestracje w samochodzie. Cokolwiek.

- Najlepiej dla Ciebie jak zostaniesz tymczasowo u swoich rodziców – nie czekając aż się wtrącę, zaczął mówić dalej Alex – Wiem, wiem. Pewnie byś wolała u siebie mieszkać, ale przepraszam Cię moja droga, to nie będzie dobry pomysł. Wiem, że jakbyś była sama w pustym mieszkaniu, zaczęłabyś się zadręczać. A to w tej chwili nie jest dobre, dodatkowo rozmawialiśmy z Maxem z tym policjantem, który nas przesłuchiwał, że jest wstanie kilka razy dziennie w razie czego posłać tu patrol, aby zrobili objazdówkę. Dla Twojego dobra, tym bardziej że prawdopodobnie jesteś jedynym świadkiem, który widział mordercę naszego przyjaciela. Oczywiście policja, jak już wcześniej powiedział Max, nie są w stanie powiedzieć czy mężczyzna z samochodzie, to będzie właśnie morderca. Ale chcą już zapobiec różne środki, aby nie doszło do żadnej drugiej tragedii. Raczej nikt by już tego nie dał rady przeżyć. My też jesteśmy wstanie tu do Ciebie przyjeżdżać przynajmniej raz dziennie. Będziemy albo razem, albo ustalimy sobie aby któryś zawsze z Tobą był. Oczywiście, nie mówię tu już o standardowej rozmowie przez telefon. Dodatkowo, będziemy chcieli każdej informacji, jak będziesz gdzieś wychodzić. Wiem, że to może być dla Ciebie niekomfortowe, ale nie chcielibyśmy aby dodatkowo Tobie coś się zdało. Dobrze?
- Dobrze, postaram się. Ale, ale to działa też w dwie strony. Też chcę wiedzieć czy u was wszystko dobrze. To, że ja widziałam prawdopodobnie mordercę, nie oznacza, że wy też nie jesteście w niebezpieczeństwie – oznajmiłam donośnym głosem, musiałam opanować drżenie nóg, nie chciałam widzieć w oczach przerażenie, wiedziałam teraz jaka jest poważna sytuacja, w której się znalazłam.

- Kochanie oni rozumieją całą sytuację, ale każdy z nas martwi się o Ciebie. Pierwszym, prawdopodobnie celem będzie ty – zaczął tato – Oczywiście, nie chcę cię martwić tym, ale tak jak mówią twoi przyjaciele najlepszym pomysłem będzie jak tu zostaniesz. Do momentu, aż chociaż policja nie ustali czy grozi ci niebezpieczeństwo.
- Rozumiem, dlatego nawet nie będę się kłócić z wami. I tak prawdopodobnie bym nawet nie miała z wami szans. Dodam też, jak troszkę sytuacja się ustabilizuję, chciałabym wrócić do pracy. Jestem tego pewna, że tam będę też bardziej bezpieczna. Tym bardziej kawiarnia, to tak naprawdę moja druga rodzina. – spojrzałam na nich, chciałam naprawdę wiedzieć że dobrze robię, gdy zauważyłam w ich oczach zgodę, delikatnie się uśmiechnęłam.
- Dobrze, to mamy wszystko ustalone. My będziemy się zbierać, odezwiemy się jutro. A ty moja droga Kleopatro cokolwiek będzie się działo dawaj znać, zgoda? – podniósł się z miejsca Alex, a za nim wstał Max. Razem z moim rodzicami również się podniosłam. Spojrzałam na nich.
- Jasne. Będę informować was na bieżąco.

Ruszyłam z moimi przyjaciółmi w stronę drzwi, abym mogła ich odprowadzić. Miałam nadzieję, że oni również będą bezpieczni. Martwiłam się też o nich, bo w sumie sama nie wiedziałam jak oni radzą sobie w tej sytuacji. Zawsze to mnie się pytali, czy wszystko dobrze, ale wiedziałam jedno, że mają i tak wsparcie w swoich bliskich. Nie chciałam, aby żeby też się nie zadręczali, że byłam sama podczas obchodu domu Adama.

Po pożegnaniu się już przy drzwiach, czekałam do czasuich odjazdu, dopiero wtedy zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę salony, gdziebyli moi rodzice. Podeszłam do nich i przytuliłam ich.
- Dziękuję, że jesteście ze mną w tym momencie. Kocham was.
- My Ciebie też kochamy – oznajmił z uśmiechem tato – Pamiętaj, będziemy razemz Tobą w każdej sytuacji. Nie chcemy, aby Tobie coś się stało. Jesteś nasząjedyną córeczką.
Z uśmiechem spojrzałam na nich, delikatnie ucałowałam każdego z rodzica wpomarszczony policzek. Cieszyłam się, że w tym momencie ich mam. Nie wiem, czybym dała radę bez ich pomocy.

 Nie wiem, czybym dała radę bez ich pomocy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Uratuj Mnie, Proszę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz