Ezra znów chodził w tę i z powrotem po swoim gabinecie.
Pół godziny temu któryś ze służących przyszedł, aby poinformować go o przyjeździe gości, ale mężczyzna ledwie to zarejestrował. I bez tego wiedział, że w pobliżu znajduje się przeznaczony mu partner, reagowała na niego dosłownie każda komórka jego ciała. Wystarczyło, że limuzyna przewożąca Seana Lane'a znalazła się na podjeździe. Tylko i aż tyle, aby pożałował, że dał się przekonać do tego idiotycznego planu. Niby jak miał mieć oko na mężczyznę, skoro umysł nie był w stanie poradzić sobie z naturalnymi odruchami? Strzec tamtego przed wampirami? Dobre sobie. Przecież to Ezra był dla niego największym zagrożeniem.
Miesiąc zapoznawczy... co go podkusiło!?
– Czyżbyś już rozważał ucieczkę? – Do gabinetu zajrzała Esther. Miała na sobie elegancki, ciemno czerwony komplet składający się z obcisłej marynarki i ołówkowej spódnicy. Aby wyglądać poważniej, związała włosy w wytwornego koka. – Widziałam służącego. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.
Ezra posłał swojej zastępczyni spojrzenie spode łba. Wampirzyca wyglądała naprawdę reprezentacyjnie, co tylko bardziej go rozsierdziło. W przeciwieństwie do niego, ubranego w czarne spodnie i najzwyklejszą koszulę, prezentowała się nienagannie. Nic dziwnego, skoro nic, a raczej nikt nie zaprzątał jej głowy, więc mogła do woli dywagować nad stanem swojej garderoby.
– To był bardzo zły pomysł, Esther – warknął, obracając się w stronę biurka. – Jeśli mieliśmy jakieś wątpliwości co do tego, co wydarzyło się w klubie, to teraz zyskaliśmy pewność.
– Tylko ty miałeś wątpliwości, Ez – odparła, biorąc się pod boki. – Jak widać, niesłuszne.
Ezra nawet tego nie skomentował. Po prostu opadł na fotel i przycisnął dłoń do zaciśniętych powiek.
– Nie jestem w stanie nad tym zapanować. Mam wrażenie, że nawet stąd słyszę płynącą w jego żyłach krew. Zupełnie jakby mnie nawoływała.
– To akurat normalne. Założę się zresztą, że nie ma nawet związku z waszą więzią.
– A niby z czym?
– No nie wiem? – Esther uniosła sugestywnie brwi. – Chociażby z tym, że Sean Lane jest człowiekiem? Może i jesteś sporo starszy od Valentine'a, ale w przeciwieństwie do niego, prawie w ogóle nie masz styczności z przedstawicielami ludzkiej rasy. Nic dziwnego, że twoje ciało reaguje w taki a nie inny sposób.
– Świetnie – wycedził wampir. – Wychodzi na to, że jeśli przypadkiem na siebie wpadniemy i niechcący się na niego rzucę, do ostatniej chwili nie będzie wiadomo, czy zrobiłem to przez wzgląd na naszą więź, czy przez nagłą ochotę na lunch.
Wzruszyła ramionami.
– W niektórych wampirzych kręgach, picie krwi jest uważane za wyjątkowo intymne i podniecające – rzuciła mimochodem. – Jak na moje, spokojnie moglibyście to potraktować jako ciekawą grę wstępną.
– Nie przeginaj, Esther – wychrypiał Ezra, który odniósł wrażenie, że na samą myśl o podobnym scenariuszu, temperatura jego ciała podniosła się o dobrych kilka stopni. – Nie jestem w nastroju na takie żarty. Ani teraz, ani nigdy.
– Jasne. – Zbyła go machnięciem ręki. – Powiedz mi lepiej, co planujesz? Zamierzasz przez miesiąc ukrywać się w swoim gabinecie, czy raczysz wziąć się w garść i wyjść powitać gości? Twój brat chce ponadto wiedzieć, czy pojawisz się na dzisiejszej kolacji.
– Pierwsza opcja wydaje się o wiele bardziej kusząca.
– Daj spokój, Ezra, nie możesz się tak zachowywać. Kto jest głową rodziny Blackworthów? Ty czy Valentine?
CZYTASZ
Nocne związki
VampirosSean Lane, młody weterynarz, prowadzi życie, które wcale nie jest takie zwyczajne. Jego najlepsza przyjaciółka, Aileen, właśnie zaręczyła się z przystojnym wampirem z wysokiego rodu. Sean ma zaszczyt być jej świadkiem i choć wyjątkowo się tym ekscyt...