Rozdział 8

33 6 2
                                    

Wbrew obawom Ezry, spora część wieczoru przebiegła w stosunkowo dobrej atmosferze. Dobre jedzenie poprawiło nastroje, z czasem przygaszono także lampy, aby w jadalni zapanował przyjemny dla wzroku półmrok. Nie, żeby wampiry potrzebowały do funkcjonowania jakiegokolwiek światła, po prostu miło było rozmawiać przy świecach i dobrym winie.

Skoro już mowa o rozmowach, niewątpliwą zaletą wychowywania się w rodzinie wampirów, była ogromna wszechstronność jej członków. Nikt nie miał problemu ze znalezieniem sobie zajmującego tematu do dyskusji. Zdobywane latami doświadczenia, pozwalały prowadzić intrygujące, burzliwe, a nawet niepokojące konwersacje, które nijak miały się do typowo ludzkich, niezobowiązujących pogawędek. Wieloletnie poszerzanie horyzontów, diametralnie wpływało na perspektywę nadnaturalnych i sprawiało, że ci nie byli w stanie rozmawiać tak po prostu „o niczym".

Również podczas kolacji zapoznawczej, większość gości była w stanie sama o siebie zadbać. Jaden Hemsworth wychwalał swoje córki, Alastair Saviett wdał się w dyskusję na temat ostatniego krachu na giełdzie, a ciotka March, która udawała, że bardzo aktywnie się jej przysłuchuje, co rusz prosiła o dolewkę czerwonego wina wymieszanego z krwią. Valentine i Aileen także mieli sporo do powiedzenia, bo dość szybko zyskali uwagę pozostałych członków rodziny, którzy zaczęli zadawać im najróżniejsze pytania związane z nadchodzącym ślubem. Co ciekawe, i w tym przypadku, dało się dostrzec parę interesujących różnic, które cechowały ludzkie i wampirze narzeczeństwa. W przypadku tych pierwszych, bliscy wypytywali głównie o samopoczucie młodych lub organizację wesela, w przypadku tych drugich... sprawy miały się zgoła inaczej. Wampirów nie interesowały kolory obrusów, czy to, przy którym stole zostaną posadzeni poszczególni goście. Co to to nie. Ich interesowały przede wszystkim kwestie podziału majątku i oficjalnych obowiązków. Padło chociażby kilka pytań o zakup rodowej posiadłości, a także o to, czy Valentine będzie się ubiegał o „ustępowe", a więc tak zwane prawo do pierwszeństwa dziedziczenia w przypadku, gdy młodszy potomek jako pierwszy decydował się na założenie rodziny. Dość istotna kwestia, której jednakowoż nie trzeba było poruszać, zważywszy na ewidentną niechęć Valentine'a do prowadzenia ojcowskich interesów.

– W moim mniemaniu Ezra o wiele lepiej nadaje się na przedstawiciela naszego rodu – odparł spokojnie. – Nie chciałbym zresztą porzucać swoich własnych przedsięwzięć na rzecz biznesów Blackworthów.

– Na ten moment nie planujemy zresztą powiększać rodziny – wtrąciła się cicho Aileen, odwracając głowę. Od początku kolacji uparcie unikała patrzenia na lewą stronę stołu, aby oszczędzić sobie widoku zdegustowanych min ojca. – Valentine ma dużo pracy, a ja wciąż jestem stosunkowo młoda. Podobnie jak on chciałabym się na razie skoncentrować się na karierze. Poświęcić się dalszemu ratowaniu zwierząt i wszystkiemu, co jest związane z...

– Nonsens – przerwała jej Felicia Valier, jedna z kuzynek Ezry i Valentine'a. Wścibska i wyjątkowo antypatyczna, warto dodać, bo zanim Aileen zdążyła zaprotestować, sięgnęła przez stół, aby uścisnąć jej dłoń. – Skarbie, musisz myśleć o przyszłości. Twój narzeczony lada moment będzie miał sto pięćdziesiąt lat. Powinniście jak najszybciej dorobić się dzieci. Kto to widział, żeby w tym wieku wampir nie miał choć jednego potomka?

Ezra upił łyk krwi. Nie skomentował, że sam w wieku dwustu lat nie posiadał żadnych dzieci i ani myślał o zmienianiu tego stanu rzeczy.

– Zresztą... weterynaria? – ciągnęła niezrażona Felicia. – Po co ci to, kochanie? Masz pieniądze i wpływy. Nie musisz pracować. Jak żyję, żadna z kobiet z rodziny Blackworthów nie musiała kiwnąć choćby palcem, a co dopiero babrać się w zwierzęcych odchodach.

– Felicio, proszę. – Upomniał ją wuj Albrecht. – To nie są tematy, które należy poruszać w trakcie posiłku.

– A kiedy indziej należy? – poparła kuzynkę Blanche Weinsword, młodsza siostra ich ojca. Do niej także Ezra nie pałał przesadną sympatią. Zresztą do kogo w ogóle pałał...? – Kobieta ma za zadanie trwać u boku męża, a nie zaglądać pod psie ogony. I to jeszcze gdzie? W ludzkiej placówce.

Nocne związkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz