CHAPTER FIVE

111 5 0
                                    





— O ja pierdole.. moja głowa - mruknęła Judy gwałtownie podnosząc się do siadu. Gdy otworzyła oczy, uwierzcie że myślała, że dostanie zawału. Nie wiedziała gdzie jest, i dlaczego się tu znalazła. — O kurwa, kurwa, kurwa. - Szybko odkopała się  z kołdry wręcz wyskakując z łóżka, szukając swojego telefonu.

— Dzięki Bogu wstałaś - powiedział męski głos, gdy tylko drzwi zaskrzypiały, a Judy wręcz podskoczyła ze stresu.

— Rafe..Co ja tu robie?

— Odleciałaś po ziole, Barry sprzedał mi maczane gówno, dlatego to schowałem a ta idiotka to zabrała - prychnął mając na myśli Sarah.

— I ty mi pomogłeś? - zapytała nie do końca dowierzając w jego dobro.

— Średnio miałem wybór Routledge.

— Powinnam już iść, zabiją mnie.. - westchnęła chowając twarz w dłoniach.

— Myśle, że mają teraz większe zmartwienia - przyznał wzruszając ramionami.

— O czym ty gadasz Cameron - fuknęła brunetka

— Twój brat i ten jego blond koleżka posprzeczali się z Topperem, skąd wy do chuja macie gnata, co?

Judy jęknęła przeciągle na jego słowa, nie wiedząc nawet co może mu odpowiedzieć.

— To chyba ojca Jj'a, zresztą sama nie wiem...

— Jest trzecia w nocy, jeśli chcesz wrócić to Cię odwiozę, a jak chcesz zostać do rana to idź spać - powiedział opierając się o ścianę. Judy zmartwiła brwi na jego słowa, zastanawiając się nad jego zachowaniem.

— A co ty będziesz z tego miał?

— Nic

— No właśnie więc skąd ta dobroć?

— Judy, do cholery, ja naprawdę też chce iść spać. Szybka decyzja..,

— Odwieź mnie do domu..

Rafe tylko skinął głową kierując się do wyjścia, co brunetka również zrobiła. Cała droga była dość niezręczna przez głuchą ciszę która panowała między dwójką nastolatków.

— Tu stań, nie chcę żeby się ktoś przebudził...

— Jak sobie życzysz Judy - mruknął chłopak zatrzymując samochód.

— Dziękuje Rafe, serio , głupio mi i ...

— Nie ma sprawy Routledge, a teraz wysiadaj - powiedział, na co brunetka przekręciła oczami. No tak, przecież nie mogło być idealnie.

Dziewczyna po cichu weszła do domu, starając się nikogo nie obudzić, jednak trudne to było gdy przez przypadek nogami przewróciła kilka szklanych butelek.

— Co jest,...O, Judy.., Judy! Gdzie ty byłaś - powiedział Jj nagle się rozbudzając.

— Spaliłam blanta na plaży z Imogen i zasnęłam - mruknęła kłamstwo wyciągając z lodówki wodę.

— Nawet nie wiesz co Cię ominęło - mruknął cicho, masując swoją skroń.

— Oh, serio?

— No, John B prawie się utopił, a ja pogoniłem Toppera - powiedział dumnie, ale Judy prawie zakrztusiła się na pierwszą część jego wypowiedzi.

— John B, co?

— Noo, trochę długa sprawa.., ale nic się nie stało, teraz po prostu śpi..

— Boże Święty...- westchnęła głęboko.



𝐓𝐇𝐈𝐒 𝐒𝐔𝐌𝐌𝐄𝐑, rafe cameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz