CHAPTER FOUR

103 6 0
                                    





Judy nie do końca wiedziała gdzie zmierza, powoli spacerując bo plaży. Wiedziała tyle, że jest już po bogatej stronie wyspy, co przeklinała pod nosem. Nie zrozumcie jej źle, uwielbiała swoich przyjaciół, kochała łowić z nimi ryby, czy siedzieć przy ognisku. Ale to chyba nie do końca było życie, którego pragnęła. A może tylko jej się tak zdawało, gdy w oddali mogła zobaczyć piękne duże domy.

Judy Bridget Routledge, od zawsze chciała taki mieć. Doskonale pamiętała, gdy ojciec zabierał ją na tą stronę plaży, by mogła pobawić się również z dziećmi, które do budowania zamku z piasku posiadały więcej niż wiaderko.

Niech was nie zdziwi, że jedną z tych osób była właśnie Kiara, i na tamten czas jej dobra koleżanka Sarah Cameron. W zasadzie brunetka, mogłaby dalej mieć dobry kontakt z księżniczką snobów, gdyby nie fakt, że dość burzliwie pokłóciła się z Kie.

— A co ty tu robisz? - krzyknęła Sarah, unosząc swoje przeciwsłoneczne okulary.

— Huh? Zrobiłam sobie spacer - wytłumaczyła wzruszając ramionami.

— Duże straty? - spytała blondynka, na co Judy spojrzała na nią z niezrozumieniem. — Po huraganie, w sensie..

— O, no tak.., nie jest źle, złamało się drzewo i jest bałagan.. noi chyba nie mamy prądu.

— Dawno Cię tu nie widziałam - przyznała Cameron rozkładając się na kocu.

— To chyba nie jest dziwne?

— Dwa lata temu, byłaś tu codziennie.

— Dwa lata temu, nie miałaś problemu do Kiary - mruknęła złośliwym tonem Judy.

— Oh, ty nawet nie wiesz jak było, jebana suka - prychnęła. — Kłamliwa, pusta...

— Hola, hola Sarah. To ty nas nie zaprosiłaś na imprezę - przypomniała druga z dziewczyn, gdy blondynka zaczęła wypluwać obelgi na jej przyjaciółkę.

— Piwo?

— Co?

— No pytam się czy chcesz piwo - westchnęła z grymasem Sarah wyjmując z torebki dwie butelki piwa.

Judy uniosła brwi na ten widok, nie spodziewała się, że kiedykolwiek ponownie zamieni chociażby słowo z Cameron, które nie doprowadziło by do kłótni.

— Wiesz co? Chce

— Łap - powiedziała głośniej Sarah delikatnie rzucając w brunetkę butelką.

Siedziały w niezręcznej ciszy. Obydwie nie wiedziały co mogłyby więcej powiedzieć.

— Chcesz skręta? - zagadnęła ponownie jako pierwsza blondynka wpatrując się w zachodzące słońce.

— Chcesz mnie upić, zjarać porwać i później zabić? - zaśmiała się Judy, choć kto wie co Cameronowie mieli w głowach.

— Tak, a na koniec, sprzedam Cię na organy - przytaknęła jej druga, grzebiąc w torebce. Po chwili w jej dłoni były już dwa napakowane skręty z marihuaną.

— To co Routledge? Bierzesz czy wymiękasz? - parsknęła Sarah przybliżając swoją dłoń do Judy.

Bo widzicie, to nie tak że ktokolwiek w Outer Banks był święty. Na porządku dziennym było tu palenie, lub o zgrozo branie większego syfu.

Judy może i przekręciła oczami, jednak przyjęła propozycję drugiej dziewczyny. Po kilku chwilach obydwie zaciągnęły się pierwszymi oparami.

— Zajebałam to Rafowi z szafki - przyznała blondynka z uśmiechem na twarzy, co wywołało lekki śmiech drugiej dziewczyny.

— Ty jesteś pewna, że to jest czyste? Smakuje jak maczane gówno - przyznała Judy ponownie się zaciągając.

— Nie wiem co pali ten wasz blondasek, ale nie wydaje mi się żeby Rafe kupował syf - wzruszyła ramionami. Po kilku zaciągnięciach zgaszając swojego skręta.

— Nie palisz całego?

— Serio chcesz żebym się porzygała?

— Byłoby zabawnie - odmruknęła Judy, za co została lekko obsypana piaskiem przez drugą dziewczynę.

— Tak? Nie wydaje mi się Bridget - zaśmiała się Sarah, używając drugiego imienia brunetki.

Nie tajemnicą było, iż Judy przeklinała swoje drugie imię. No błagam was, przecież to brzmi prawie jak most.

— Nie mów tak do mnie! - fuknęła ze śmiechem Routledge wypuszczając dym ze swoich płuc.

— Oh, przepraszam Bridget! O nie! Znowu pomyliłam! - przekomarzała się dalej Cameron.
A przynajmniej chciała to kontynuować gdyby nie to, że Judy dosłownie zaczęła odlatywać.

— Nie no kurwa, Judy! Co ty! - pisnęła zmartwiona, gdy brunetka złapała się za głowę.
— Hej! Judy nie odlatuj mi tu!

Sarah Cameron, po raz pierwszy w życiu tak się zmartwiła o Judy. Nigdy nie widziała jej w takim stanie, nie ważne czy jeszcze za wczasów ich przyjaźni czy też nie. Zestresowana, pomyślała tylko o jednej osobie, która będzie jej w stanie pomóc.

— Rafe! Kurwa zasięg! Rafe Słyszysz mnie! Musisz szybko przyjechać na plaże! Proszę!




•_________________ •


Nie macie pojęcia, jak niezręcznie czuła się Sarah, gdy właśnie wkraczała na imprezę Płotek wraz z Topperem. Miała świadomość, iż mimo tego że przyjaciele Judy zorganizowali sobie imprezę, napewno zastawiają się gdzie zniknęła ich przyjaciółka. A przynajmniej na początku mogło być to ich głównie zmartwienie, gdyż dosłownie kilka chwil później, Topper próbował utopić Johna B, a Jj chciał strzelić blondynowi kulkę
w głowę.

— Musiałeś zaczynać!? - krzyknęła na swojego chłopaka Sarah zatrzaskując drzwi od samochodu.

— Tobie się coś nie pomyliło? Najpierw sprowadzasz Rafe'a na pomoc bo siostra tego kretyna odleciała po blancie, a teraz jeszcze zwalasz na mnie winę!?

— Mogłeś go kurwa zabić!

— Ja przynajmniej nikomu nie przystawiałem gnata do głowy!

Sarah prychnęła od niechcenia na jego słowa, opierając głowę o szybę. Wyrzuty sumienia zaczęły zżerać jej sumienie. Nie myślcie że chodziło o Toppera, absolutnie nie. Chodziło o Judy. Przecież Sarah doskonale wiedziała że nie ma pewności, iż zioło które podała dziewczynie jest czyste. W zasadzie sama wyczuła dziwny posmak, ale nie przejmowała się tym wtedy.Teraz jednak, bardzo tego żałowała.

𝐓𝐇𝐈𝐒 𝐒𝐔𝐌𝐌𝐄𝐑, rafe cameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz