𝐓𝐇𝐈𝐒 𝐒𝐔𝐌𝐌𝐄𝐑, rafe cameron

CHAPTER ELEVEN

Żadne z rodzeństwa Routledge ponownie, nie wróciło na noc do posiadłości Cameronów. Chłopacy zaczęli realizować plan Johna B, który miał za zadanie pogodzić ze sobą dwie dziewczyny. Natomiast Judy postanowiła się przysłowiowo obrazić na cały świat.

— Mogę wejść? - zagadnął Jj, uchylając drzwi od sypialni dziewczyny.

— Już i tak to prawie zrobiłeś - prychnęła brunetka podnosząc się do pozycji siedzącej.

— Chcę pogadać...

— Nie ma o czym

— Przecież sama chciałaś rozmowy!

Judy spojrzała na niego z uniesionymi brwiami.

— Nie z Tobą

— Nikt inny jak widzisz, się do tego nie pcha.- westchnął. — Więc może jednak? - dopytał, na co dziewczyna w końcu skinęła głową.

Blondyn zajął miejsce obok dziewczyny, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.

— Nie możesz być na nas wszystkich zła. John B uznał, że tak będzie lepiej, więc to uszanowaliśmy.

— Ale co John B uznał? Że mnie odsuniecie? To jest ten dobry plan? - zapytała prześmiewczo.

— Nie powiedziałem, że jest dobry! Tylko że go uszanowałem! - obronił się chłopak, na co Judy się zaśmiała.

— No tak, bo ty zawsze szanujesz wszystko co ktoś powie!

— Nie znasz sytuacji...- jęknął przeciągle.

— Bo mi jej nikt nie wytłumaczył? - zapytała retorycznie.

— Okej Judy słuchaj. Po pierwsze prowadzasz się z Cameronem! To już Cię oddziela od nas! Po drugie...

— Nie kończ Jj! Sarah też jest Cameron! I co?

— Zwinęła dla nas mapę, pomogła nam! - wytłumaczył wręcz wyskakując z łóżka.

— Może gdybym ja poprosiła Rafe'a też by ją zwinął?!

— Judy on próbował nas zabić!

— Wy się ciągle tłuczecie! I nie on!

— O mało co nie skończyłem we więzieniu!

— Utopiliście czyjąś łódź!

— Bo pobili Pope'a !

I w tym momencie Judy zabrakło argumentów. Choć usilnie chciała bronić Camerona.

— I nie wywalaj mi teraz z gównem, że on taki nie jest proszę ! - krzyknął dodatkowo Jj, na co dziewczyna schowała twarz w swoich kolanach.

— Nie znasz go..

— Ty też nie!

— Napewno lepiej niż wy!

— Słuchaj, nie mam pojęcia czego on od Ciebie chcę, ale napewno nic dobrego - drążył blondyn coraz bardziej denerwując dziewczynę.