Rozdział 7

400 56 67
                                    


- CZY TO SĄ JAKIEŚ KURWA JAJA!? - Rossmann walnął mocno pięścią o drzwi.

Hebe nie będąc wcale w lepszym stanie, również podszedł do i kopnął w nie z całej siły.
- Dawid! Masz w tej chwili otworzyć!

Niestety, obojgu odpowiedziała głucha cisza.

Rossmann gwałtownie obrócił się i rzucił wściekłe spojrzenie w stronę Henryka.
- Bądź pewnien, że tak tego nie zostawię! - wycedził przez zęby, poirytowany do granic możliwości.

Cała ta sytuacja to przecież jakiś absurd.
Nie dość, że został zamknięty.
To dodatkowo z n i m.

- A ty myślisz, że to moja wina!? - Henryk odpowiedział gniewne - Nie mam podjęcia co w niego wstąpiło!

Henryk był tak sama zszokowany jak Rossmann.
Wiedział, że Dawid znacznie mniejsza cierpliwość niż on, ale żeby robić coś takiego?

- Nie martw się, też tak nie zostawię. Powiedział i międzyczasie sięgnął ręką do kieszeni spodni.
W tej samej chwili jego wyraz twarzy jeszcze bardziej uległ zniekształceniu.
- Zobacz czy masz telefon - zwrócił się do Rossmanna.

Ray bez słowa wrócił do stolika

- I co? Masz? - zawołał Hebe obserwując go z tyłu.

Zanim odpowiedział, schylił się jescze pod stół.

Jednakże nic nie znalazł.

- Czy on właśnie zabrał nam też telefony!?

Hebe położył rękę na skroniach czując nadchodzący ból głowy.
- Na to wygląda... - odpowiedział słabo.

- NA TO WYGLĄDA!? - Ray odpalił się jak petarda - ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE!?

- Rossmann.. naprawdę nie wiem co w niego wstąpiło. -

- A to przepraszam bardzo, ja mam wiedzieć!? To TWÓJ agent.

Hehe westchnął ciężko.
- Najpierw się uspokój.. ja też jestem.. bardzo zdenerwowany. - powiedział poważnym tonem sprawiając, że Rossmann w końcu zaczął go słuchać.  - I przestań krzyczeć, bo teraz nic to nie da...

- A może ktoś jeszcze jest w budynku? Jak będziemy krzyczeć to nas usłyszą.

Henryk potrząsnął głową.
- O tej godzinie już nikogo nie ma.
To znaczy oprócz portiera, no ale on jest na zewnątrz.

Rozumiejąc sytuacje w jakiej oboje się teraz znaleźli, Ray porzucił na chwilę swoją nienawiść.
- Ale Hebe.. przecież to jest nienormalne.
pracownik nie ma prawda zamknąć swojego przełożonego w pokoju.. Ten twój agent musi ponieść jakieś konsekwencje..!

Hebe podszedł do stolika i usiadł na krześle.
- O to się nie martw. - odpowiedział zamyślony.

Ray tym razem wybrał krzesło obok Henryka, a nie tak jak poprzednio te które znajdowało się jak najdalej od niego.

Hebe uniósł brwi, ale nie skomentował tego.

- To co teraz robimy? - zapytał Ray starając się zachować spokój

Słodka Irytacja                         || Rossman x Hebe || Boyslove ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz