Rok zmieniający wszystko

68 7 4
                                    

Mogłoby się wydawać, że miała idealne życie. Chłopak, dom i całkiem niezły plan na życie.
To wszystko sprawiało, że tryskała radością. Nie dało się opisać słowami jak bardzo była szczęśliwa. Każdego dnia kochała swoje życie coraz bardziej.
Zapominała o problemach i nieszczęśliwej miłości, jakiej doświadczyła parę lat wcześniej. Nie wspominała o tym swoim nowym znajomym. Nie chodzili z nią do liceum, ani nie mieszkali w tamtej okolicy.
Jej nowi znajomi byli po prostu inni. Zwykli młodzi ludzie z dość poważnym nastawieniem do życia. Zamożność i pieniądze zawładnęły jej życiem. Miała nowy cel, w którym pomagał jej narzeczony przyjaciółki. Wspomagał ją finansowo i był dobrym przyjacielem. To na niego zawsze mogła liczyć. Na przykład gdy przypominały jej się koszmary z przeszłości, szła do niego.
Jej chłopak to zupełnie inna rzeczywistość. Wprowadził ją do świata bogactwa. Tego czego całe życie chciała uniknąć. Jednak pokochała kogoś na nowo, i mogła przyznać, że zamożny świat z nim nie wydawał się aż tak czarno biały.

Co roku wracała do swojego domu, na krótkie wakacje do swojego brata.
Wiedziała, że jemu także się powodzi. Ma dom, dziewczynę i przyjaciół, którzy byli z nimi na każdym kroku. Nie dawał się odciąć od tego małego świata, jakim było zwykłe osiedle z ich starym liceum.
Nie dawał zapomnieć sobie o starym znajomym, Bartku Kubickim. On zawsze będzie ich częścią. Choć nigdy się nie pokazywał, nie przychodził na żadne spotkania ze znajomymi, każdy z nich go kochał i tęsknił. Był czas, że przyjęli by go z powrotem do swojej malutkiej bańki szczęścia, ale wszechświat miał inne plany.
Kiedy brunet przeniósł się do niebezpiecznej dzielnicy, pełnej mrocznych tajemnic i przerażających ludzi.
Czuł, że tak pasuje. Że to jedyny świat, do którego naprawdę pasuje.
Nikt nie chciał pozbywać się Bartka ze swojego życia, on sam tego nie chciał.
Jednak po usłyszeniu wieści, jaką było przeprowadzenie się Faustyny w inny świat, do końca go zrujnowało.
Nie chciał mieć nic wspólnego z tamtym światem. Nie dał się.
Pod wpływem narkotyków zadzwonił do dawnej miłości, czyli Fausti. Jego jedynej, prawdziwej bratniej duszy.
Wiedział, że dziewczyna jest zapracowana, ale dla niego rzuci wszystko.
Umówili się na spotkanie jeszcze tego samego wieczora.
Spotkali się w kawiarni za rogiem, przy uliczce, na której mieszkał Oli, ich dawny przyjaciel, o którym nawet tamci zapomnieli.
Zniknął z ich świata w mgnieniu oka, był zmęczony przyjaźnią z tymi ludźmi.
Ale o Olim kiedy indziej.

Gdy Bartek zobaczył swoją dawną dziewczynę, od razu ześwirował. Co miał jej powiedzieć?
Brunetka o delikatnej cerze, w piękniej czarnej sukience, która idealnie dopasowana, podkreślała jej sylwetkę.
Jej szafirowe oczy lśniły w świetle księżyca, który dzielnie oświetlał kawiarnię.
Faustyna bowiem, nie była już dziewczyną, była kobietą.
Założył by się nawet o to, że ma mnóstwo kandydatów. Gdy stanął obok niej poczuł się niewidzialny. Jakby ona zabierała cały błysk i przyćmiewała całą resztę.
Spojrzała na Bartka, nie wiedząc co powiedzieć. Zmienił się.

Z jej perspektywy wyglądał przystojnie, nawet bardzo. Włosy miał gęstsze. Zawijały mu się, przez co wyglądał nieziemsko. Końcówki włosów, pofarbowane były na zielono.
Sam chłopak wprawił ją w zamieszanie. Wyglądał zjawiskowo. Czarna, skórzana kurtka dawała klimat „bad boya”, przez co większość lasek z kawiarni obracała się by zobaczyć jego słodki uśmieszek zwalający z nóg.

- Hej - odchrząknął wreszcie, starając się być pewny siebie.
Udając, można zdziałać wszystko, ale jeszcze więcej, gdy naprawdę wierzy się w swoje możliwości.
- Cześć - uśmiechnęła się słodko, ale jej oddech momentalnie zadrżał.
Chłopak chwycił jej dłoń lekko się uśmiechając. Nie wiedział jak zareaguje. Trochę się tego obawiał.
Kobieta tylko cicho się zaśmiała i pogładziła jego policzek.

Wyglądali jak z filmu. Oboje piękni i młodzi z miłością do siebie, której świat nie może poznać.
Faustyna nie odważyła by się zdradzić, ale z Bartkiem mogłaby.
Bartek nigdy nie był maniakiem podróży, ale z Faustyną mógłby polecieć na drugi koniec świata.
Miłość była ogromna. Ale coś się zmieniło.
Bartek poczuł napływ złości. Nie miał pojęcia dlaczego. Zdenerwował się. Chciał mieć tę kobietę tylko dla siebie.
Chciał by Faustyna była jego.
- Zerwij z nim - powiedział ostro, a jego szczęka sprawiła, że wyglądał naprawdę przerażająco.
Kobieta poczuła odrzucenie. Nie chciała z nim dzielić już nic wspólnego. Uciekła.

Czuła dudnienie w uszach i bicie serca. Pobiegł za nią.
Zamknęła się w jednej z kabin.
- Faustynka... - stanął przy kabinie, widząc piękną młodą blondynkę, stojącą przy zlewie.
Poprawiała usta błyszczykiem. Była młodsza od Bartka. Na pewno.
Czując napływ negatywnych emocji, działał szybko. Nie koniecznie myślał.
Dziewczyna była lekko wstawiona, więc podeszła do niego bliżej, widząc flirty z jego strony.

Ledwo świadoma wszystkiego Faustyna, wychodząc z łazienki zauważyła obściskującą się parę. Na jej nieszczęście.

Wybiegła z kawiarni biegnąc prosto do domu swojego brata. Nie myśląc trzeźwo weszła do łazienki. Nie chciała żyć. Po co jej to? Musi cierpieć. Nie może już znieść niczego.

Po paru minutach, może godzinach, a można nawet dniach usłyszała syreny alarmowe.
Ktoś ją podniósł. Nie wiedziała co się dzieje.

Obudziła się dwa tygodnie później na łóżku szpitalnym. Co mogła zrobić? Nic nie pamiętała.
Bliscy odwiedzali ją codziennie, szczególnie Patryk i Hania.
Powoli wracała do siebie. Do swoich zwyczajowych obowiązków. Zamieszkała u Patryka, nie była gotowa na spotkanie ze swoim chłopakiem. Bała się przyznać do tamtego wieczoru. Nie chciała wracać tam myślami. To był zupełnie inny świat. Oddzielony od rzeczywistości. Taki koszmar, zły sen. Pokazał jej, że niektóre rzeczy się nie zmieniają. Że czasem osoby, które się kocha po prostu znikają. Nadal są. Żyją. Oddychają. Po prostu zasłania ich cień nowej rzeczywistości, w której żyją od początku. Bez ciebie.

Około dwa miesiące później była gotowa. Wróciła do swojego życia. Tego, które teraz uważała za najważniejsze. Musiała pogodzić się z tym, że nowi ludzie i znajomi przejęli jej życie. Ale się na to zgadzała. Chciała tego.

Stanęła przy małej altance w ogrodzie jej chłopaka. Miała się tam z nim spotkać.

Podszedł do niej jak zawsze w ciemnym, eleganckim garniturze. Jego włosy, zaczesane do tyłu lśniły zapewne od żelu.
Uśmiech na jego twarzy był znikomy, ale był. Dziewczyna również elegancko ubrana, nie była pewna czego ma się spodziewać. Wybaczenia? Wygnania?
- Cześć kochanie - uśmiechnął się szeroko.
- Wszystko ci wytłumaczę, ja... - mówiła pospiesznie, ale ten ją tylko uciszył.
- Cicho słońce, nie psuj tak pięknego i ważnego momentu w twoim życiu - zaśmiał się i uklęknął.
Kobieta poczuła uścisk w brzuchu. Teraz? Zestresowana zakryła usta zimną dłonią.
Mężczyzna nie zdążył o nic zapytać, bo ta skoczyła mu na szyję.
- Tak tak tak! - pisnęła. - Zgadzam się!
Blondyn zaśmiał się cicho i przytulił ją spokojnie.
Włożył jej pierścionek na chłodny palec i zaśmiał się ponownie.

Ta chwila na pewno została w jej sercu na długo. Na całe życie. Dopóki jej narzeczony nie został postrzelony. Niby zwykły przypadek, ale czy to nie dziwne, że jego martwe ciało znaleziono na ulicy, na której mieszkał Bartek Kubicki?

_

Ojj, zrobiło się ciekawie.
Jak myślicie, czy Bartek posunął by się aż tak daleko by odzyskać Fausti?

Love is dumb, and I hate it || #2 LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz