˚₊‧💠 ✧Eksperyment 14˖💉‧₊˚

48 13 16
                                    

Przepraszam ze chujowe, pisane trochę tam trochę tu no jakoś to wyszło

༉‧₊˚🕯️🖤❀༉‧₊˚.

Edgar pov • 8 lat wstecz rok 20XX

Siedziałem w tej klatce, jak zawsze i od zawsze, skulony w kącie. Wokół mnie inne dzieci, tak samo ciche, tak samo wystraszone. Czułem na sobie ich wzrok, ale nikt się nie odzywał. Zawsze było zimno, jakby ta piwnica pochłaniata całe ciepło.

Codziennie przychodzili lekarze, strażnicy nieważne, kim byli, każdy z nas wiedział, co to oznaczało. Rzucali jedzenie albo zabierali kolejne dziecko. Dzisiaj to byłem ja. Gdy otworzyli drzwi do nas, zacisnąłem dłonie na zimnych prętach, ale wiedziałem, że nie ma sensu walczyć. Wziąłem głęboki oddech, kiedy poczułem, jak mnie podnoszą. Przez moment ich twarze były rozmazane, niewyraźne, ale czułem ich dotyk, szorstki i bezduszny. Zostałem przeniesiony do białego, sterylnego pomieszczenia, gdzie czekało więcej ludzi w maskach. Ich zimne ręce obmacywały moje ciało, jakbym nie był człowiekiem, a jedynie przedmiotem. Rzucili mnie na stół związując jak jakaś lalke.

Z boku usłyszałem delikatny szloch. Spojrzałem w stronę klatki, i zobaczyłem dziewczynkę. Była mała, młodsza ode mnie, może miała sześć lat. Była przerażona. Widziałem, jak jej oczy wpatrują się we mnie, pełne łez.

Lekarze zaczęli coś szeptać, mówiąc między sobą o moim ciele. O tym, co zamierzali zrobić. Poczułem, jak mnie kłują, jak wstrzykują coś do mojej skóry. Wstrzykiwali, za dużo razy krzyczałem aby tym razem krzyczeć, nie miałem na to siły.

Wtedy... stało się. Zamiast tego, co zwykle, moje ciało zaczęło się zmieniać. Poczułem, jak skóra na szyi napina się, a potem rozrywa. Z mojej skóry zaczęły wyrastać kwiaty. Trzy płaty niebiesko - żółte które owijały się wokół mojej szyi. Dwa pnącza zaczęły pełznąć po podłodze, a ich zakończenia również rozkwitały.

„Co się dzieje?" usłyszałem ich głosy. Byli zdziwieni, może nawet przestraszeni. Jeden z lekarzy podszedł bliżej, próbując mnie dotknąć, ale coś we mnie pękło. Złość, strach, wszystko eksplodowało. Pnącza wystrzeliły i wbiły mu się na wylot w ciało. Usłyszałem krzyk, a potem dźwięk łamanych kości, podnieciło mnie to mocno... Spojrzałem słabo na wiszące, juz martwe ciało i sie lekko uśmiechnalem.

Nie wiem, skąd miałem siłę, ale wyrwałem się z pasów. Pnącza atakowały, ciała jedno za drugim padały na podłogę. Lekarze próbowali uciekać, ale nie mieli szans. Jeden po drugim, wszyscy ginęli. Otworzyłem przy okazji otworzenie klatek awaryjne.
Dziewczynka patrzyła na mnie z klatki. Jej oczy były szeroko otwarte, petne strachu... Nie powiedziała nic, tylko obserwowała, jak niszczę wszystko wokół. Nie mogłem tu zostać. Musiałem uciec. Dzieciaki, te, które przeżyły, uciekały z klatek, ale patrzyły na mnie jak na potwora. Jakby bały się, że zaraz zrobię to samo z nimi... Zacząłem biec przed siebie, nie oglądając się już na tył. Wszystko we mnie krzyczało, żebym uciekał, żebym nie myślał o tym, co zostawiłem za sobą. Ale nie mogłem. Jej obraz, siedzącej w klatce dziewczynki, cały czas przewijał się przed moimi oczami. Była jedyną osobą, która na mnie nie patrzyła jak na potwora.

Zatrzymałem się, gwałtownie wciągając powietrze. Wokół mnie było już po ucieczce dzieci cicho, śmierć i zniszczenie ciągnęły się za mną jak cień. Z każdej strony czułem zimne, martwe spojrzenia tych, których zabiłem. Jednak w moim umyśle była tylko ona. Wciąż w tej klatce. Samotna. Odwróciłem się i zacząłem biec z powrotem. Kroki odbijały się echem po pustych korytarzach, echo przypominało dźwięki, które wydawałem, gdy mordowałem. Nogi same prowadziły mnie tam, gdzie ostatnio widziałem dziewczynkę. Gdy dotarłem do sali z klatkami, jej oczy od razu mnie odnalazły.

Bleeding flowers • Dr. Edgar x Furious Fang × doctor auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz