Rozdział 7

10 2 5
                                    

Wielkie Fale bardzo szybko strzeliły nam bramkę. Na pierwszy rzut oka było widać, że byli od nas silniejsi. Ale ja w nich wierzę!  Wierzę, że wygrają!

-Ci kolesie są owiele lepsi od nas- jak widać Darren też to zauważył.

-Możemy odpaść wcześniej niż myśleliśmy- powiedział Caleb.

-Może więcej optymistycznego myślenia co?- zapytałam chłopaków.- Mamy jeszcze szansę na wygraną. Na pewno coś wymyślą.

-Pff optymistycznego myślenia? Co ty Mark?- spytał mnie rozbawiony goblin.

-Tak wiesz zmieniam się w jego damską wersję- prychnełam.

Jak tak sobie gadaliśmy to w tym czasie prawie strzelili by nam bramkę. Na szczęście Evans obronił. Tym razem tą technikę w czwórkę robili w okół Frosta. Byliśmy w czarnej dupie. Ciągle próbowali nam strzelić. Gdy tym razem Sharp był w tej ich taktyce udało mu się wydostać! Jezus on jednak jest mądry! Wreszcie udało nam się jakoś przejść dalej przez to uśmiech nasunął mi się na usta.

-A ty co się tak szczerzysz?- uśmiech odrazu zszedł mi z twarzy gdy ten goblin się mnie zapytał.

-Nie twój interes- odburknęłam.

Szło nam dobrze ale jednak się nie udało nam strzelić. Gdy Blaze i Frost strzeliali ich bramkarz to obronił. A jak nie wyrównamy to przegramy! Nagle Jude dostał wślizgiem w kostkę. Leżał na murawie jak martwy lecz po chwili się podniósł. Widać było, że coś jest nie tak bo odrazu krzyknął z bólu, łapiąc kostkę. Sharp zszedł z boiska przy pomocy kapitana. Jude chciał zagrać z tą kostką ale mamy tak świetną kadrę drużyny, że mu nie pozwolili. Za Juda w drugiej połowie wszedł Hopps. Zauważyłam to, że Caleb liczył na wejście ale coś mu nie wyszło i wszedł młody.

W sumie będzie ciekawiej na ławce gdy będzie Judzik.

Gra się zaczęła, a Austin odebrał piłkę dwóm graczą. Już mogę stwierdzić, że jest dobry. Przyglądając się mojemu bratu zauważyłam, że ma z czymś problem. Może z tym strzałem? Hurley wglądał jakby miał jakiś pomysł i zdecydowanie go miał. Prawie mu się udało strzelić.

Gdy nam strzelali Evans obronił! Udało mu się! A czy mojemu brat uda się strzelić? Udało mu się! Byłam z niego dumna bardzo dumna!

-Hej trenerze- zaczął Jude.- Ciężko pracowałeś żeby pomóc nam wygrać. Wcale nie chcesz zniszczyć tej drużyny prawda? Te paskudne plotki o tobie nie są prawdą czyż nie? Więc co się stało w gimnazjum Sakurazaki.

Trener na niego nawet nie spojrzał jedynie odparł przerażającym tonem:

-Ta wiedza nie jest ci potrzebna.

-Proszę poczekać.-nalegał Jude.

-Ja ci opowiem- ni z dupy ni z pietruchy pojawił się tu trener Hilman.- Ja wam wszystko wyjaśnie. Jak wiadomo było dziesięć lat temu. Sakurazaki było uważane za faworytów w turnieju strefy futbolu. Dawali z siebie wszystko. Jednak dzień przed ważnym meczem z najlepszą drużyną turnieju. Miała miejsce bujka między składami. Ktoś z drużyny przeciwnej ucierpiał.

-Tylko mi nie mów, że ta drużyna to..- urwał Jude. Kto?

-Tak, akademia królewska- powiedział Seymour.- Wierzę, że za tym wszystkim stał Rey Dark. Gdyby wypadek ujrzał światło dzienne drużyna pewnie została by zmieszana z błotem. A później rozwiązana, a to był by koniec kariery tych chłopców. Jednak trener Travis wziął winę za siebie i stwierdził, że to on sam zaczął bujkę. Oddali mecz walkowerem, a Travis starcił uprawnienia trenerskie. Kilka miesięcy temu nareszcie mu je zwrócono. A ja natychmiast zaproponowałem mu pracę. On kocha ten sport, jego pasja do piłki nie zmalała przez ten długi okres wygnania- to jest trochę smutna historia.- To urodzony lider, a właśnie tego teraz najbardziej potrzebuję ta drużyna. Silnego przywódcę.

Już nie obserwowałam co się tam dzieje. Rozmyślałam nad tym co powiedział nam Seymour. To jest mocne... Jakby co jest grane. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Z początku wydawał się nie miły, ale po poznaniu tej historii nie wiem co o nim myśleć. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk gwizdka. Spojrzałam na wynik i było 2-1 dla nas! Wygraliśmy! Jestem z nich dumna! Bardzo się cieszyłam nawet mimo, że nie grałam Ciekawe z kim mamy Następny mecz.

~Następny dzień~

Trenowaliśmy od rana. Było ciężko, każdy bardzo dobrze grał. Po jakiś czasie przyszedł trener Travis i powiedział:

-Okej zbierzcie się! Właśnie wybrano naszego przeciwnika na drugą rundę międzynarodowego turnieju strefy futbolu. Lwy pustyni z Kataru.

-Lwy pustyni?- zapytał Evans.

-Co to za głupia  nazwa?- spytał Wallside.

-Wcale nie głupia oni są wspaniali. Mają nie wiarygodną pracę nóg i wspaniałą wytrzymałość nigdy się nie meczą!- chwaliła ich Celia.

-Jeśli jako drużyna chcemy mieć z nimi szanse musimy zwiększyć fizyczną siłę i wytrzymałość. Przed grą z Katarem będziemy się właśnie skupiać na tym. Jasne?- zapytał nas na końcu trener.

-Jasne!- krzyknęliśmy wszyscy.

Ciekawe jaki trening nam wymyślił. Gdy trener wyszedł ze stołówki do której poszliśmy by porozmawiać.

-To cudownie i w ogóle. Ale jak mamy zwiększyć wytrzymałość?- zapytał Evans.

-To prostę- stwierdził serfer.- Biegając non stop jak sądzę. Biegamy, biegamy, biegamy, biegamy, biegamy! A kiedy skończymy będziemy mieć nogi że stali.

A może została bym ich menadżerką? Bo w sumie już nic mnie za bardzo nie łączy z piłką.

-Brzmi dobrze- powiedział bramkarz.- spróbujmy tego.

Ich dalszych dialogów nie słuchałam, bo zastanawiałam się nad zostaniem menadżerką. Albo odpuścić piłkę w ogóle.

Na treningu duuuuużo biegaliśmy połowa osób była zmęczona, ale kilka osób nie było. Po treningu poszłam pod prysznic tak czytam od siebie pot! Fuj!
Po szybkim prysznicu, poszłam na stołówkę. Ale gdy gam wchodziłam wpadłam na goblina.

-Chodzić nie umiesz krasnalu!?- wydarł się na mnie goblin.

-O przepraszam bardzo, że nie zauważyłam księżniczki!- odpowiedziałam mu.

-Ja księżniczka?!

-A ja krasnal? Posuń dupę księżniczko chce coś zjeść.- założyłam ręce na piersi.

Prychnął lecz się przesunął, więc mogłam przejść i zrobić sobie jedzonko. Stwierdziłam, że zrobię humus z marchewkami. Mniam moje ulubione. Gdy zaczęłam robić tą księżniczka musiała obserwować mój każdy ruch!

-Co robisz?- zapytał.

-Gówno cię to interesuje- odpowiedziałam.

-Co tam mamroczesz krasnalu? Bo jesteś tak niska, że nie słyszę- czyli teraz ma nowe hobby? Hejtowanie mojego wzrostu? Świetnie.

-Spierdalaj księżniczko

~Dzień meczu~


-Dzień dobry panie i panowie!- zaczął komentator.- Eliminacje do narodowego turnieju strefy futbolu na terenie Azji właśnie trwają. Dzisiaj obejrzymy mecz Inazuma Japan przeciwko Lwą pustyni z Kataru. I cóż to będzie za gra. Warunki pogodowę i temperatura są idealnę. Gracze już nie mogą się doczekać.

-Okej!-zaczął kapitan.- Damy sobie radę.

Właśnie przyszła siostra młodego z ciepłym jedzonkiem! Ale kochana!

Stałam przy ławkach bo nie mogliśmy usiąść. Szczerze mi się nie chciało tu być. Właśnie zabrzmiał pierwszy gwizdek czyli początek meczu. Każdy dawał z siebie wszystko już ba początku albo poprostu dobrze grali.

------
No hej hej! Jest około 1080 słów❤️‍🔥




To napewno nie przypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz