5. Desperacja

0 0 0
                                    


Olivia biegła korytarzem, jej serce łomotało w piersi, a myśli krążyły w chaotycznym tańcu paniki. Każdy krok przybliżał ją do drzwi pokoju, w którym mogła na chwilę uciec od tego, co ją otaczało. „Muszę to zrobić," powtarzała w myślach, czując narastający ucisk w klatce piersiowej.

Zatrzasnęła za sobą drzwi, a szum otoczenia zniknął, zostawiając ją w samotności. W pomieszczeniu panowała ciemność, a jedyne światło dochodziło z zewnątrz, tworząc długie cienie na podłodze. Olivia odwróciła się, przytłoczona beznadziejnością. Jej dłonie drżały, gdy sięgnęła do torby, wyciągając mały przedmiot, który miał stać się narzędziem jej ulgi.

Jednak w tym momencie, tuż przed tym, jak zadała sobie ból, drzwi nagle wyważyły się, a do środka wszedł James. Jego postać była dominująca, a spojrzenie zimne jak lód.
-Co do cholery, Olivia?!- ryknął, jego głos wypełnił pokój jak echo.

Olivia zamarła, serce zamarło jej w piersi, gdy zobaczyła, co zrobiła.
- Zostaw mnie!- krzyknęła, próbując ukryć przed nim swoje zamiary.

- Chcesz się pociąć? Naprawdę?- zapytał James, a jego ton był oschły, z irytacją wymieszaną z zaskoczeniem.
- Ile razy mam ci mówić, że to nie jest rozwiązanie? Jesteś idiotką!

Nie przejmowała się jego słowami, a jedynie patrzyła na niego zdezorientowanym wzrokiem.
- Nie rozumiesz!- wykrzyczała.
- Nie mogę tak dłużej żyć! Czasami to jedyna rzecz, która przynosi mi ulgę!

James stał w drzwiach, a jego postawa była wyzywająca. -Mówisz o ulgach, ale tak naprawdę chcesz się zabić? Jakie to głupie! Nie jesteś zbyt mądra, by myśleć, że to ci pomoże!

Olivia poczuła, jak złość narasta w niej.
-Nie masz pojęcia, przez co przechodzę! Nie znasz mnie!

- A ty nie znasz konsekwencji swoich działań- odpowiedział chłodno.
- Nie sądzisz, że gdybyś umarła, byłoby mi to na rękę? W końcu miałbym spokój. Zrozum, że jesteś w niebezpieczeństwie i jeśli myślisz, że zrobisz sobie krzywdę, to wiedz, że ja będę tym, który poniesie konsekwencje!

Olivia wzięła głęboki oddech, czując, jak gniew miesza się z bezsilnością.
-Nie obchodzi cię to! Tylko martwisz się o siebie!

- Nie obchodzi mnie, co myślisz. Obchodzi mnie tylko to, że się nie wykończysz w moim domu!
odpowiedział James, a jego głos stał się jeszcze bardziej wściekły.
-Nie zrobię ci krzywdy, ale przestań się szantażować, bo nie zamierzam na to patrzeć!

Na chwilę zapanowała cisza. Olivia widziała, jak jego oczy płoną gniewem, ale dostrzegała też coś innego , determinację, by nie pozwolić jej na to, co zamierzała zrobić.
-Jesteś silniejsza niż myślisz.
dodał z niespodziewanym spokojem, wciąż nie wyrażając emocji.

- Czemu ci na tym zależy?- zapytała, czując, jak jej serce bije szybciej.

James wzruszył ramionami.
- Bo nie jestem twoim wrogiem. Nie jesteś moim problemem, ale nie dam ci pozwolić, byś się zabiła w moim domu.

- Nie potrzebuję twojej ochrony- odparła, ale w jej głosie zabrzmiała niepewność.

- A ja nie potrzebuję twojego marudzenia , a przede wszystkim zgody na to. - odpowiedział, przekraczając próg.

- To nie jest miejsce dla słabych. Weź się w garść, Olivia. Jeśli chcesz przetrwać, musisz zacząć myśleć racjonalnie.

James odwrócił się, jego figura stając się cień w drzwiach. Olivia była oszołomiona, a złość, którą miała, zniknęła. Zamiast tego poczuła dziwną ulgę. Może w jego twardym podejściu było coś, co mogło ją uratować.

- Musisz walczyć, a nie poddawać się - dodał jeszcze i zniknął, zostawiając ją w cieniu własnych myśli.

Olivia usiadła na podłodze, a jej serce zaczęło bić w innym rytmie. W obliczu jego zimnej determinacji zrozumiała, że nie może się poddać. Musiała znaleźć w sobie siłę, nawet jeśli wciąż nie była pewna, co to znaczy w tym brutalnym świecie.

It's never been your'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz