-Nie zabiję cie –wyszeptał po dłuższej chwili, wywracając oczami, jakby to była oczywistość –Ja mogłaś tak pomyśleć. Ale nie prowokuj mnie, Evans.
-Nie boję się –spojrzałam mu w oczy, które przybrały już łagodny wyraz. Kłamałam, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Bałam się go jak cholera.
-A powinnaś –szepnął podnosząc naglę rękę, na co ze strachu zamknęłam oczy. Myślałam, że mnie uderzy, ale on tylko schował kosmyk moich włosów za ucho marszcząc przy tym czoło. ––odsunął się wycierając zakrwawiony nos.
-Zrobiłem ci krzywdę – ––odsunął się wycierając zakrwawiony nos.
-Nie udawaj, że ci przykro –zmierzyłam go wzrokiem, czując, że moja odwaga ze mnie ulatuje –Jesteś taki jak twój ojciec –dodałam.
Usłyszałam za sobą krzyk zniecierpliwionej Susan, więc z ulgą odwróciłam się i już miałam odejść, ale głos chłopaka zatrzymał mnie w pół kroku.
-Layla –szepnął, a ja zadrżałam słysząc, że zwraca się do mnie po imieniu. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć.
-Czego chcesz? –spytałam zdziwiona.
-Do zobaczenia na zajęciach –posłał mi złośliwy uśmieszek.
-Jesteś bezczelny –pokręciłam głową z niedowierzaniem, okrywając się ciaśniej sweterkiem.
Miałam dziwne wrażenie, że nie to chciał mi powiedzieć.
***
-Muszę was opatrzyć – powiedziała Susan.
Byliśmy w mieszkaniu Liama. Nie utrzymywałam z nim jakiś bliskich kontaktów, prawdę mówiąc, pierwszy raz byłam w jego domu. Zaciekawiona rozglądałam się po pomieszczeniu, czekając na Susa, która popędziła do kuchni po apteczkę.
-Jak szyja? –spytał, popijając szklankę wody.
-W porządku, nie jestem ze szkła –uśmiechnęłam się.
-Ty jesteś Layla, tak? –kiwnęłam głową. –Dzięki za to, że stanęłaś w jej obronie. Trudną ją upilnować.
Kiwnęłam lekko głową. Nie liczyłam na żadne podziękowania, nie mogłam po prostu pozwolić na to by David uderzył Susan.
-Czym była spowodowana ta bójka? –odważyłam się zapytać.
-Nie ważne. Trzymaj się od tego daleka. Od niego też –zagroził palcem.
-Co tu się dzieje? –w tamtej chwili weszła Susan z apteczką w dłoni.
-Nic, spadam stąd –wyminął ją obojętnie.
-Muszę cię opatrzeć, kretynie –mruknęła.
-Dam sobie radę.
-Liam! –pisnęła.
Chłopak wywrócił oczami, opierając biodra o meble kuchenne. Podeszła do niego i udając obojętną zaczęła opatrywać mu twarz. Chłopak uśmiechnął do niej szczerze.
-Jesteś taka słodka, gdy starasz się mnie nienawidzić – dziewczyna spiorunowała go wzorkiem.
-Tyle razy cię prosiłam, byś darował sobie bójki z Davidem. Mam dość tego, że za każdym razem to ja muszę leczyć twoją obitą buźkę i martwić się czy tym razem David cię nie zabije – warknęła niedelikatnie wycierając jego skroń.
-Nie musisz się o mnie martwić, prędzej to ja go zabije – chłopak wziął jej dłoń ze swojej twarzy i z czułością spojrzał jej w oczy – Przepraszam.. –wywrócił lekko oczami.
CZYTASZ
Crooked
Teen FictionBez miłości nie jesteśmy samotni. Jesteśmy samotni gdy już jej skosztujemy – i gdy odejdzie. Dzień śmierci ojca Layli odmienia całe jej życie. Ją samą też zmienia, nieodwracalnie. Ale ta „tragedia” to tylko początek prawdziwej historii. Czy dziewczy...