W momencie w którym budzik zadzwonił po raz trzeci stwierdziłam, że wstane z tego cholernie przyciągającego mnie łóżka.
Ociągającym się powolnym ruchem wyszłam z pokoju by klasycznie jak codzień właczyć ekspres, a nastepnie zrobić kawę.
W kuchni zastałam moją rodzicielkę, która zapewne odpisywała na meile na swoim czarnym laptopie.
- Wow, chyba muszę zapisać to wydarzenie w moim kalendarzu -
- Co masz na myśli? - spytałam z niezrozumieniem
- Auroro, wstałaś 30 minut przed moim klasycznym budzeniem. To jest rzadkość- dodała z uśmiechem na twarzy.
nic nie odpowiedziałam na jej słowa, jedynie odpowiedziałam uśmiechem.
Kiedy kawa się przygotowywała, poszłam zrobić codzienne higieniczne czynności.
Umyłam twarz oczyszczającą pianką, a następnie ją opłukałam i wytarłam ręcznikiem. Zaczełam moją biała kredką jeździć po kącickach moich oczu tworząc proste linie, a następnie pomalowałam równieź linie wodną. Otworzyłam tusz do rzęs i je pomalowałam, a następnie go zamknęlam odkładając go na białą szafkę.
Po skończeniu robieniu oczu nadeszła pora na włosy. Dziś wiedziałam co z nimi zrobię i miałam już na to pomysł. Wyjęłam lokówke, a nastepnie podłączyłam ją do kontaktu i zaczęłam pasmo po paśmie lokować.
Po skończeniu spryskałam je utrwalaczem do włosów by się trzymały. Niestety, ale moje włosy były proste jak drut. Zaleta duża bo nie potrzebowały jakiejś zbytnio dużej pielęgnacji. Ale jednak od małego zawsze chciałam choć trochę pofalowane włosy naturalnie.
Wyszłam z łazienki, a następnie skierowałam sie do mojego pokoju by się przebrać.
Dzis postanowiłam na czarną oversizową koszulke z napisem BE GENTLE OR FUCK OFF. Tak wiem trochę cringowe, ale ja lubiłam takie cringowe rzeczy. Wyjęłam moje niezawodne rozszerzane czarne dżinsy, a następnie je założyłam i włożyłam w nie koszulke. Wyjęłam rownież czarną rozpinaną bluze z srebrnym suwakiem i nałożyłam na siebie pozostawiając ją rozpiętą.
To nie tak, że ciągle się ubieram na czarno. Poprostu w szafie dominuje kolor czarny przez to, że gdy jestem na zakupach to zwykle przemawiają do mnie ciuchy w kolorze czarnym, brązowym, szarym lub ciemno zielonym. Ale przeważnie to czarny ujmuje moje serce.
Podeszłam do mojego lustra, które było w samym rogu pokoju, następnie się w nim przejrzałam. Mój dzisiejszy outfit był okej.
Odpięłam telefon od ładowarki, a następnie wyszłam z pokoju.
Wchodząc do kuchni zauważyłam, że moja mama wyszła już z domu wiec wypiłam moją już chłodną kawe i poszłam ubrać moje kochane superstary, a następnie wyszłam z domu zamykając na klucz drzwi i poszłam do auta.
Droga minęła tak jak zawsze. Sprawnie i szybko.
Pożegnałam sie z mamą, a nastepnie wysiadłam z auta i skierowałam sie do szkoły.
Wchodząc do szkoły minęłam uczniów, którzy intensywnie rozmawiali o wielkiej imprezie Halloweenowej, która miała odbyć się za tydzień.
Ja nie dostałam jeszcze zaproszenia na nią i wątpiłam w to czy je dostanę.
Podchodząc do szafki i skupiając sie na jej otworzeniu myślałam awaryjnie o tym, że gdybym jednak dostała zaproszenie, to niby w co bym miała sie przebrać?
-BUUUU- Krzyknęła zza moich pleców dobrze znany mi kobiecy głos.
-JAPIERDOLE!- krzyknęłam chyba najgłośniej jak potrafiłam przerażonym tonem.
Ten mój przerażony krzyk przyciągnął wzrok niektórych uczniów.
Odwróciłam się, a następnie zobaczyłam roześmianą blondynkę, która śmiała sie z tej sytuacji.
Lorelai Smith to dziewczyna, która zawsze i wszędzie umiała znaleźć okazję do zrobienia największej domówki i jednocześnie doprowadzić każdgo z osobna na zawał serca.
Podczas mojej całej edukacji w tej placówce zamieniłam z nią może z jakieś trzy zdania, więc byłam zdziwiona, że mnie kojarzy.
Miała na sobie dżinsowe dzwony z niskim stanem koloru granatowego i czarny obcisły top z długimi rękawami z napisem I LOVE MYSELF. Jej włosy były upięte w wysokiego kucyka, a grzywka opadała na jej czoło. Jej zielone duże oczy były podkreślone jedynie czarną linia wodną, a usta pomalowane neutralnym błyszczykiem.
- Naprawdę mnie wystraszyłaś Lorelai, mało na zawał nie padłam- westchnęłam zrezygnowanym tonem.
-Wiem! twoja mina była genialna gdy sie odwrociłaś! Szkoda, że tego nie nagrałam- odpowiedzieła mi ponownie z roześmianym tonem.
- Ha ha ha, bardzo zabawne - odpowiedziałam sarkastycznym tonem.
-Dobra luzuj, przychodze z ofertą zaproszenia cię na imprezę hallowenową.-
Zdziwiłam się na jej słowa, w końcu nie byłam zbytnio zauważalna w tej szkole.
szybko przeanalizowałam za i przeciw, aż w koncu stwierdziłam, że w sumie to nic by mi się nie stało jakbym na nią poszła.
-Gdzie i kiedy?-
Blondynka się tylko uśmiechneła, a następnie podała mi mini koperte.
-Jesli przyjdziesz w jakimś ultra nudnym stroju to nie wchodzisz - dodała z poważną miną. A następnie poszła w stronę schodów prowadzących do sali gimnastycznej.
otworzyłam kopertę, a nastepnie wyjęłam pomarańczową kartkę którą ozdabiały czarne nietoperze i zaczęłam czytać zawartość która na niej była.
DRODZY UCZNIOWIE LAKE VIEW
JESLI DOSTALISCIE TO ZAPROSZENIE TO OZNACZA TYLKO JEDNO.
ZAPRASZAM WAS NA WIELKĄ HALLOWENOWĄ IMPREZĘ, KTÓA ODBĘDZIE SIE W MOIM DOMU NA ULICY NORTH STREET, O GODZINIE 19. NIE PISZE JAKA DATA BO WSZYSCY CHYBA WIEMY KIEDY JEST HALLOWEEN!
OBOWIĄZKOWE PRZEBRANIE, JEŚLI JESTEŚ NUDNĄ OSOBA NIE PRZYCHODZ I NIE PSUJ ZABAWY.
Wasza najlepsza i jedyna w swoim rodzaju Lorelai xoxo
Czy ja byłam nudną osobą? to pierwsze co mi się nasuneło po przeczytanie tego zaproszenia. Chciałam to dogłębniej zaanalizowac i przemyśleć, ale niestety zadzwonił dzwonek świadczący o tym, że moja koszmarna lekcja matematyki właśnie sie zaczyna.
Schowałąm zaproszenie do plecaka, a natepnie poszlam na lekcje mając wciąż w głowie tą imprezę.
W końcu coś zaczyna się dziać moji mili. a to dopiero poczatęk hehe
CZYTASZ
Litchfield
Fiksi RemajaW miescie Litchfield w którym każdy się zna i każdy żyje w zgodzie nastąpi wieczór dla Aurory który miał byc chwilowym oderwaniem od jej codziennej rzeczywistości. Czy ten jeden wieczór jest w stanie zmienić jej codzienną monotniczność? Czy nie...