Przez całą imprezę rozmawiałam albo z Cameronem albo tańczyłam do przeróżnych piosenek, które puszczał DJ.
Zbliżała się powoli godzina 3 w nocy więc wyjęłam mój telefon by napisać do mamy z prośbą odebrania mnie z imprezy.
Po wysłaniu wiadomości powróciłam do konwersacji z chłopakiem. Swoją drogą zastanawiałam się też czemu tak właściwie nie gadamy częściej tylko tak raz na ruski rok.
Ale nie zaprzątałam sobie tym zbytnio głowy, ponieważ gdy miałam w sobie procenty nie umiałam się tak dobrze skupić na myślach, które chodziły po mojej głowie tak jak na trzeźwo.
Rozmawialiśmy na mnóstwo tematów. O studiach, polityce czy o tym jak Cameron rozwalił sobie kolano na footbollu.
Po dłuższym wspólnym śmianiu się i rzucaniu czarnym humorem mój telefon wydał z siebie dźwięk, więc wyjęłam go z torebki by przeczytać wiadomość od mamy informującej mnie, że będzie za 20 minut.
Pożegnałam się z Cameronem i skierowałam się powolnym krokiem do wyjścia tym samym zakładając na ramię moją torebkę.
Wychodząc z domu Lorelai wyjęłam telefon by w oczekiwaniu na moją rodzicielkę, która miała być za niecałe już 5 minut zaczęłam na zabicie czasu przeglądać instagrama.
Nie skupiłam się zbytnio na grupce pijanych ludzi, którzy sie zataczali przed domem, ani nawet na chłopaku, który chyba wymiotował w doniczki mamy Lorelai. Poprostu czekałam na swoją mamę.
Znudzona przeglądaniem instagrama stwierdziłam, że schowam telefon. Gdy otwierałam torebkę ktoś na mnie wpadł popychając, co tym samym doprowadziło do tego, że nie zdążyłam złapać odpowiedniej równowagi i upadłam na chodnik.
Nieprzyjemne spotkanie gołych kolan z zimną kostką brukową spowodowało bardzo duży ból , który spowodował, że w moim oczach pojawiły się łzy, na szczęścię nie wypłynęły one z moich oczu i nie spowodowały popsucia makijażu.
Syknęłam z bólu, który wyswabadzał się z moich kolan, a następnie spojrzałam na osobę, która spowodowała mój bolesny upadek.
Widziałam jak się zataczał, zauważyłam, że to chłopak bo miał bardzo szerokie barki i wystawające zza maski czarne krótkie włosy.
-Ej ty!- Krzyknęłam zdenerwowana - Może byś trochę uważał jak chodzisz, co?!-
Chłopak powolnym krokiem odwrócił się w moją stronę, a następnie zaczął do mnie podchodzić.
Stanął przede mną i podał mi rękę żebym mogła wstać.
Niechętnie przyjęłam tą propozycję, ale szczerze to było mi wszystko jedno więc podałam mu rękę i z jego pomocą wstałam.
Otrzepując tył spódniczki z ziemi, którą swoją drogą nie miałam pojęcia skąd się wzięła na tym pieprzonym chodniku. Spojrzałam na chłopaka stojącego wciąż przede mną i wtedy coś zaczęło mi świtać.
- To ty....- zaczęłam zdziwionym głosem - To ty, który gapił się na mnie całą imprezę, a gdy do ciebie podeszłam to mnie zlałeś. - dodałam tym razem poważniejszym tonem.
Chłopak nie odpowiedział mi nic na to, jakby mnie to w ogóle dziwiło po tamtej nie udanej konwersacji, którą w sumie przeprowadziłam ją sama ze sobą.
- I co? nic mi nie odpowiesz? Nawet głupiego przepraszam po tym jak spowodowałeś, że mam całe poobijane kolana?!- krzyknęłam już naprawdę wkurzona tą cała sytuacją.
Chłopak chciał mi już coś odpowiedzieć lecz nie zdążył tego zrobić bo moja mama zatrzymała się przed domem dając mi tym samym sygnał bym się pospieszyła.
- Wiesz co? - zaczęłam juz naprawdę zmęczona tym wszystkim - Nie mów nic choć myślę, że to dla ciebie nic nowego. Plus jest taki, że widzimy się poraz pierwszy i ostatni raz w życiu więc mogę ci darować tą całą sytuację - dokończyłam zrezygnowana.
Wyminęłam chlopaka i skierowałam się z dużym bólem w moich kolanach do auta w, którym siedziała moja mama.
Nie obchodziło mnie już wszystko, poprostu chciałam do domu. Szczególnie do mojego ukochanego łóżka.
Otworzyłam drzwi od auta i trzasnęlam nimi chyba zbyt mocno bo poczułam na sobie karcące spojrzenie mojej rodzicielki.
-Ej, delikatniej te drzwi nie zrobiły ci nic złego - zaczęła z troską w głosie. -Wszystko w porządku? Jak było na imprezie? Dobrze się bawiłaś? I kim był ten chłopak z którym rozmawiałaś przed domem? -
Klasyka ciekawskich pytań mojej mamy rozpoczęta.
-Po pierwsze, przepraszam. Nie chciałam nimi tak mocno trzasnąć. Po drugie, tak wszystko w porządku poza poobijanymi kolanami. Na imprezie było fajnie, bawiłam się nawet okej. A kim był ten chłopak? Też bym chciała wiedzieć mamo - Odpowiedziałam na wszystkie pytania zgodne z prawdą spoglądając przez szybę w miejsce w, którym ta cała konwersacja ponownie między samą sobą się odbyła.
- Hm, no okej, a skąd te poobijane kolana?- Zapytała zmartwionym głosem równocześnie na nie spoglądając.
- Ten chłopak z którym "rozmawiałam"- pokazałam w cudzysłowiu palcami. - To właśnie jego sprawka. -
- A czemu ten cudzysłów? - spytała rozbawionym głosem i tym samym włączyła się w ruch drogowy.
- Bo całą tą konwersacje odbyłam ją sama ze sobą. Jedynie co zrobił to pomógł mi wstać. - odpowiedziałam już nieco zmęczonym głosem.
- Chociaż tyle. - Dodała rozbawiona całą tą sytuacją.
Mnie to tak już niekoniecznie śmieszyło.
Podróż minęła sprawnie i szybko. Wygramoliłam się z samochodu i weszłam do domu kierując się do łazienki
Pierwszy krok, który zrobiłam to zmyłam cały makijaż z twarzy i ją umyłam po czym zabrałam się za zęby.
Po zrobieniu tych trzech czynności pomaszerowałam do pokoju by się przebrać w moją ukochaną piżamę.
Z bólem, który mi ciągle towarzyszył położyłam się do łóżka.
Jak dobrze, że jutro sobota i nie muszę iść do szkoły.
Ta impreza była naprawdę w porządku. Chciałam ją przeanalizować, ale byłam zbyt śpiąca. Więc oddałam sie w krainę Morfeusza.
Hello
Wchodzimy powoli w akcje rozdzialy beda ciekawsze i fajniejsze. Poprawilam 6 pierwszych rozdziałow jesli chodzi o skladnie jezykowa i ogl o sama tresc. Nie wiem kiedy bedzie nastepny, ale bedzie napewno fajny. xoxo hellokitty

CZYTASZ
Litchfield
Fiksi RemajaNiepozorne, stare, posiadające pełno zabytkowych budynków miasteczko Litchfield. W którym każdy się zna i każdy żyje w zgodzie. Aurora, którą jej codzienność to zwykła montonnia sprawiająca, że jej życie jest spokojne. W końcu nastąpi wieczór dla...