8

14 2 0
                                    


Może i moja moralność nie była na najwyższym poziomie. Może zdarzyło mi się parę razy przekroczyć granice dobrego smaku. Może czasami wykorzystywałam swoją pozycję do tego by dotrzeć do wybranego przez siebie celu, ale kurwą nie byłam i każdy kto by nawet tak pomyślał o mnie straciłby wszystko na co pracował przez całe swoje życie. Niektórzy myśląc o przestępcach mają przed sobą człowieka bez zasad, bez uczuć. Ale to, że zdarzyło mi się parę razy kogoś zabić to nie oznacza od razu, że nic na tym świecie nie ma dla mnie wartości. Sama siebie uważam za osobę która jest bardzo wrażliwa na otaczający mnie świat. Potrafię docenić szeroko pojętą sztukę, potrafię dostrzec w człowieku jego nawet bardzo ukryte pozytywne cechy. Naprawdę. Uważam również, że ja mam wiele pozytywnych cech. Jedną z tych cech które tak bardzo w sobie cenię i z której jestem dumna jest to, że jak już wspomniałam nie jestem kurwą.

A czym jest bycie kurwą? Cóż, to słowo ma wiele znaczeń. W tym konkretnym przypadku jest to, że nigdy bym nie zdradziła. Dlatego też siedząc w loży vip klubu Utopia, popijam drinka i się zastanawiam. Zastanawiam się czy będę czuła, że zachowam się jak kurwa kiedy znajdę sobie teraz jakiegoś chętnego chłopaka żeby odbyć z nim stosunek seksualny aby zaspokoić moją rosnącą z każdą chwilą potrzebę. Po pierwsze, nie jestem oficjalnie zaręczoną kobietą. Po drugie, nie jestem w zasadzie nawet z nikim w związku. Po trzecie, ślub ma się odbyć dopiero za dwa miesiące. Po czwarte, to wszystko to przecież umowa biznesowa. Z rachunków wynikałoby, że nie mam się czym przejmować... ale... Jak bym się czuła gdybym się dowiedziała, że Thomas sypia teraz z jakąś inną kobietą? Czy podejmując decyzję o tym ślubie automatycznie nie zgodziłam się na wyłączność? Czy czułabym się ze sobą dobrze gdybym miała spojrzeć Thomasowi w oczy i mu powiedzieć co zrobiłam? Wiele innych pytań krążyło w mojej głowie.

-Ava, ślicznotko. Myślałem, że jedziemy do klubu po to żeby się zabawić a nie po to żeby siedzieć cały czas w loży?

-Nie zatrzymuję Cię Wiktor, idź na podbój, ja zaraz pójdę na parkiet.

- Ale wolałbym Ciebie samej tu nie zostawiać, tyle tu wygłodniałych oczu. Thomas by mi jaja wyrwał jakby się dowiedział.

- Ale się nie dowie.- Kładę mu dłoń na ramię.- Nie przejmuj się mną, uwierz, że w gorszych miejscach bywałam całkiem sama.- Posyłam mu oczko.

Wiktor bacznie się mi przygląda chyba żeby upewnić się czy mówię poważnie.

-No dobrze, ale jak coś to od razu krzycz!- Pokazuje na mnie palcem i wstaję.

Taa, będę krzyczeć. Chyba ewentualny napastnik będzie krzyczeć. Co jak co, ale nigdzie nie czułam się tak pewnie jak w tłumie ludzi w klubie. Tyle razy przebywałam a takich miejscach, że naprawdę nic mnie nie mogło zaskoczyć. Zawsze byłam przygotowana na ewentualną walkę a akurat prędkością reakcji to mogłam się pochwalić naprawdę szybką. Dobra, wracając. Czy nie powinnam mieć prawa do tego żeby chociaż ostatni raz pozwolić sobie na klubowy numerek? Można powiedzieć, że była to dla mnie pewnego rodzaju rutyna a nie miałam okazji żeby się psychicznie nastawić na odwyk. Nawet nie wiem na jak długi czas jestem skazana na samą siebie. To jest po prostu nie fair. Tak, podjęłam decyzję. Pozwalam sobie na ten ostatni raz. Nie będę miała wyrzutów sumienia. Dopijam drinka i wstaję. Podchodzę do barierki i z góry patrzę na parkiet. Muszę wyłowić sobie kogoś odpowiedniego. Z tego co zauważyłam jest to klub do którego przychodzą osoby różnej narodowości, muszę znaleźć kogoś kto nie będzie rosjaninem, żeby przypadkiem nie wpakować się w jakieś kłopoty. Nie znam rodziny Petersonów a raczej nie chciałabym trafić przypadkiem na jakiegoś kuzyna. To byłby dopiero przypał. Wiktor nie próbował dalej ciągnąć tematu z samochodu co mnie bardzo ucieszyło. Raczej nie był osobą z którą mogłabym się podzielić moimi problemami. Przez chwilę pomyślałam o tym, że może mogłabym poprosić o przysługę Liama ale szybko odsunęłam tą myśl bo to by też było trochę zbyt pojebane, nawet jak dla mnie. Chociaż podejrzewam, że długo prosić bym nie musiała. Jest tu gdzieś i na pewno mnie obserwuję, ciekawe czy wie jakie mam plany. Widzę, że przy barze na parterze stoi mężczyzna i patrzy się w moim kierunki. Jest jednak za daleko żebym mogła być całkowicie tego pewna. Ma ciemną karnację, dłuższe, lekko kręcone włosy i jest ubrany w czarną dopasowaną koszulkę z krótkim rękawem która opina się na jego bicepsach. Z daleka wydaje mi się, że nadawałby się. Podnoszę szklankę z drinkiem w jego stronę w geście mówiącym, że życzę mu zdrowie by sprawdzić czy on też mnie obserwuję. Odpowiedział tym samym gestem. Mam go. Przez chwilę patrzymy w swoich kierunkach po czym on pokazuje mi palcem kierunek. Pokazuję na wyjście z klubu. Nie znam tego miejsca więc niestety muszę liczyć, że nieznajomy będzie wiedział gdzie możemy się udać. Gestem głowy zgadzam się i kieruję się w stronę windy. Nie ma tu schodów a żeby przemieszczać się między piętrami jest tylko taka opcja. Przeciskam się między stolikami a gdy podchodzę do windy klikam przycisk. Gdy drzwi się otwierają wchodzę do niej, jest pusta. Wchodzę i czekam aż drzwi się za mną zamkną. W tym czasie odwracam się do lustra i wyjmuję szminkę żeby się lekko poprawić przed spotkaniem z mężczyzną. Zanim jednak drzwi do końca się zamykają czuję, że do windy wpada ktoś jeszcze. Odwracam się.

HER STRENGTH 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz