Rozdział 2 "Skarbie, martwię się o ciebie"

3K 88 2
                                    

Weszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem skanując swoją twarz. Moje ciemnobrązowe włosy, były rozczochrane. Oczy opuchnięte od płaczu. Po różowione policzki i zaschnięte łzy pod oczami oraz na policzkach. Przetarłam dłoni twarz i z lekkim grymasem, zaczęłam ściągać z siebie ubrania.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, następnie odkręciłem ciepłą wodę.

Woda płynęła strumieniami po moim nagim ciele. A ja tylko wdychałam gorącą parę, która osiadała na szklanych rozsuwanych drzwiach. Kochałam gorącą wodę, zawsze jest to dla mnie bardzo przyjemne, moja mama uważa, że gorąca woda pogarsza naszą skórę i nie powinno się w niej myć, może ma racje, napewno ją ma, ale co mam zrobić jak to kocham.

Zastanowiłam się przez ten czas, co w tej chwili robi Ava. Czy spogląda na mnie. Jak się tam czuje. Czy jest jej dobrze. Czy odnalazła się. Jak sobie radzi. Tyle pytań mialam w głowie, ale niestety nie znałam na nie odpowiedzi. Może kiedyś się tego dowiem.

Zawsze gdy myśle o Ave rozdrapuje wtedy pewne rany, które nikt nie da rady zlepić. Gdy są rozdrapane czuje silny ból, którego nie dam rady opisać, bo nie jest on bólem fizycznym tylko psychicznym. Czasami jest ciężko, ale staram się jakoś sobie radzić.

            🦋🦋🦋

Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, że Dev'a nie ma w pokoju. Więc w głębi duszy ucieszyłam się, ponieważ chciałam pobyć chwile sama.

Ruszyłam do przodu, pędząc na łóżko. Opadłam na nie wyczerpana. Nawet nic nie zrobiłam, a czułam się jak po całym dniu w szkole.

Odnalazłam telefon na łóżku i wzięłam go do ręki, zobaczyłam, że już była 9 rano, a zawsze o 9:30 mamy rodzinne śniadanie. Gdy nie idę do szkoły niestety, też muszę się na nim pojawić. Jak ja tego nienawidzę. Zamiast pospać sobie bardzo długo, muszę wstawać o takich wczesnych rankach, żeby tylko zjeść śniadanie.

Po paru nastu minutach leżenia i wgapienia się w sufit. Wstałam i udałam się do mojej szafy, żeby przebrać się w jakieś normalne ciuchy, moja piżama ze stichem chyba nie nadawała się na rodzinne śniadanie.

Otworzyłam szafę i stałam przed nią wpatrując się w te wszystkie ubrania, zastanawiając się co mogę na siebie włożyć. Przegrzebałam szafę i nic, pusto. Muszę chyba nareszcie wybrać sie na zakupy.

Zgarnęłam z półki czarne szerokie dżinsy i do tego szarą bluzę z pająkiem— oczywiście to bluza mojego brata. Wcale mu ją nie ukradłam, pożyczyłam się. Zawsze męskie bluzy są jakoś fajniejsze niż te damskie. Czasami te kaptury są bardzo małe albo mają dziwny kształt.

Włożyłam na siebie spodnie oraz bluzę i ruszyłam do mojej toaletki trochę się ogarnąć.

Gdy usiadłam na krzesełku. Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, przeraziłam się na ten widok. Włosy rozczochrane, jakby przeszły jakieś tornado. Twarz cała sucha, jak piasek na pustyni, więc szybko nałożyłam krem nawilżający.

Następnie sięgnęłam po kolektor i nałożyłam go sobie pod oczy oraz na brodę, żeby zakryć,
niektóre nie doskonałości. Wzięłam zalotkę do dłoni i zacisnęłam na rzęsach odczekując chwile, żeby rzęsy były piekne i długie. Drugą dłonią szukałam mojego tuszu do rzęs. Gdy go odnalazłam, zaczęłam tuszować rzęsy, po skończeniu sięgnęłam po róż, nakładając go trochę na policzki i nos. Jeszcze poprawiłam brwi, rozświetliłam nos, aby pięknie błyszczał. Poprawiłam usta konturówką, nakładając później przezroczysty błyszczyk. Nie musiałam nakładać podkładu, bo miałam dość ładna cerę i nie chciałam jej pogarszać.

Po skończeniu makijażu, ogarnęłam jeszcze włosy i spoglądnęłam na siebie w lustrze zastanawiając czy czegoś mi brakuje. Tak brakowało czegoś. Moich kolczyków, które dostałam na urodziny od Avy. Są one przecudowne. Srebrne z symboliką motocykla, ktoś uznał by ze to głupi prezent, ale dla mnie ten prezent, był najcudowniejszy, bo przypomniały mi ją oraz pasje, którą miałam do motoryzacji. Mają one wartość sentymentalna, a to liczy się najbardziej.

Dangerous drivingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz