rozdział 10

1 1 0
                                    

Mila

Otworzyłam powoli oczy, zamrugałam, próbując zorientować się, gdzie się znajduję. Światło za oknem było zbyt jasne, a otoczenie obce, sterylne. Stopniowo dostrzegałam więcej szczegółów - szpitalne łóżko, dźwięk aparatury monitorującej moje funkcje życiowe, biel pościeli. Próbowałam podnieść się na łokciach, ale byłam zbyt słaba, więc opadłam na poduszkę.

W mojej głowie wciąż tkwiły mgliste wspomnienia głosów. Ktoś mówił do mnie spokojnie, cicho, z troską, ale nie mogłam sobie przypomnieć, kto to był ani co dokładnie mówił. Wydawało się to jak muzyka kojąca, dająca poczucie bezpieczeństwa.

Obróciłam głowę i wtedy go zobaczyłam. Siedział na fotelu w rogu pokoju, głowę opierał na dłoni, miał zamknięte oczy. Spał, oddychając spokojnie. Patrząc na niego, poczułam zaskoczenie i dziwne ciepło. Był tutaj przez cały czas. Wiedziałam, że to jego głos słyszałam w półśnie, że to on czuwał.

Z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos pielęgniarki, która weszła na poranny obchód.

-Dzień dobry, kochanie. Widzę, że już się obudziłaś - powiedziała z łagodnym uśmiechem.

Oderwałam wzrok od Lucasa, trochę zaskoczona. Pielęgniarka zerknęła na niego, po czym znów spojrzała na mnie, uśmiechając się.

-Dawno nie widziałam kogoś, kto tak bardzo dba o drugą osobę. Był tutaj cały czas, nawet na chwilę nie opuścił tego pokoju.

Poczułam, jak policzki zaczynają mnie palić. Skierowałam wzrok na swoje dłonie, próbując zapanować nad emocjami.

-Ale... my nie jesteśmy razem - wyszeptałam, bardziej do siebie niż do niej. Sama nie wiedziałam, czy wierzę w te słowa. Wydawało się, że łączy nas coś więcej, choć nie wiedziałam, jak to nazwać.

Pielęgniarka zaśmiała się cicho, zerkając na Lucasa.

-Och, czasem serce wie wcześniej, zanim rozum nadąży. Mam przeczucie, że wkrótce i ty to zrozumiesz.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam, jak Lucas porusza się na fotelu. Otworzył oczy i natychmiast, gdy mnie zobaczył, wstał i podszedł do łóżka. Na jego twarzy dostrzegłam ulgę, jakby odetchnął z głębokim spokojem.

-Mila - powiedział cicho, z troską i ulgą w głosie. - Jak się czujesz?

Spojrzałam na niego, próbując znaleźć właściwe słowa. Czułam się słaba, moje ciało wciąż pamiętało ból, ale jego obecność sprawiała, że czułam się bezpieczna.

-Jestem zmęczona ale dobrze - odpowiedziałam cicho. - Lucas byłeś tutaj cały czas?

Skinął głową, nie spuszczając ze mnie oczu.

-Nie zamierzałem cię zostawić samej. Musiałem być pewny, że wszystko będzie dobrze.

Pielęgniarka, widząc naszą rozmowę, uśmiechnęła się i, po sprawdzeniu aparatury, wyszła z pokoju, dając nam chwilę prywatności. Lucas wciąż stał przy łóżku, przyglądając się mi z troską.

Po chwili milczenia wziął głęboki oddech i powiedział

-Mila, postanowiłem, że zabiorę cię do siebie. Do Nowego Jorku. Tam będziesz bezpieczna, obiecuję. Ani twój ojciec, ani nikt inny cię tam nie skrzywdzi. Zaczniesz nowe życie.

Jego słowa były spokojne, ale stanowcze. Poczułam ulgę i jednocześnie niepokój. Opuszczenie wszystkiego, co znałam, brzmiało jak wybawienie, ale też rodziło niepewność.

-Lucas, ja... - zaczęłam, ale przerwałam, nie wiedząc, co powiedzieć.

Lucas usiadł na krześle przy moim łóżku, ujął moją dłoń i spojrzał na mnie spokojnie, jakby chciał dać mi siłę.

Beneath the SurfaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz