Dwuznaczna deklaracja

24 6 33
                                    

- Kinga!!!

Od razu się uśmiecham na widok rozpromienionego i lekko podpitego Darka. Tak jak pozostali członkowie kawalerskiego, ma na sobie czarną koszulę i eleganckie spodnie. Oczy mu błyszczą, nie jestem pewna, czy tylko od wypitego alkoholu. Wyraźnie widzę, jak przeskakuje wzrokiem między mną a Konstantym, który stoi tuż za moimi plecami. Resztę mężczyzn zaanonsował krzyk i również ich spojrzenia skupiają się na mnie.

A ja mogę jedynie myśleć o tym, którego dłoń znalazła się na moim biodrze. Niepokojące wrażenie. Podniecające.

I budzące wyobraźnię, która oczywiście niepotrzebnie mnie nakręca. Przecież ten gest nie może być niemym przekazem: ona jest moja. To...

Nie, to zdecydowanie prymitywna potrzeba. Seks. Nic więcej.

- A jednak to byłaś ty - kontynuuje Darek. - Chodź, usiądź, jest sporo miejsca.

- Nie chcę się narzucać...

- Nie robisz tego. - Ciary pokrywają moją szyję, gdy przy uchu rozlega się uwodzący szept. - Proszę, będzie mi bardzo miło, jeśli spędzisz ze mną tę noc.

Tym razem nie mam wątpliwości co do dwuznaczności tej deklaracji. Zerkam przez ramię. Nie muszę szukać w chmurach brązowych oczu, bo Kostek nadal się do mnie nachyla. Ciepły oddech, delikatnie doprawiony wonią alkoholu, pieści moje usta. Czuję się... dziwnie. Jak nigdy do tej pory. Jakby sylwetka tego mężczyzny oddzielała mnie od reszty świata i zamykała w bezpiecznym, pełnym erotycznego napięcia miejscu.

- Proszę - powtarza, lekko się uśmiechając. - Jesteś przy nas bezpieczna, obiecuję.

- Dobrze. - Brązowe oczy błyszczą radośnie. - Ale stawiasz mi drinka.

- Wedle życzenia, moja pani - mruczy Kostek, zadziornie puszczając do mnie oko. Odsuwa się, ale nadal nie spuszcza ze mnie spojrzenia. Intensywnego. Zachłannego. Prowokacyjnego. Podoba mi się. - Co mam zamówić?

- Ja pójdę - oferuje Darek. - Wezmę nam nową butelkę.

- Miej oko na Kingę, ja wszystko załatwię.

- Jestem dużą dziewczynką - mówię z nutą nagany.

W odpowiedzi Konstanty ponownie staje bardzo, ale to bardzo blisko mnie i tym razem muszę zadzierać głowę, by spojrzeć w błyszczące rozbawieniem tęczówki.

- Jesteś kurduplem w szpilkach.

Zapowietrzam się z oburzenia. Co za krnąbrny... dziad!

- Uważaj, bo pani Kinga umie rzucać bardzo ciekawe zaklęcia - wtrąca Darek z rozbawieniem.

Kostek nie reaguje na słowa przyjaciela. Patrzy na mnie wyzywająco, z lekkim uśmieszkiem na pełnych ustach. Dopiero ten grymas, muszę nadmienić, że cholernie pociągający grymas, ujawnia malutką bliznę tuż przy łuku kupidyna. Poskramiam pokręcone zapędy, a jednocześnie ukradkiem zaciskam palce, by nie powędrowały do skromnej, ale uroczej skazy.

- Seksownym kurduplem - odpowiadam, co pogłębia zadowolenie Kostka, podczas gdy za moimi plecami rozlegają się gwizdy.

- Diabelnie seksownym. Whisky z colą?

- Jasne. Dziękuję.

- Chodź, Kinia. Siadaj. Nasz bohater zaraz wróci.

Zerkam na Darka i stwierdzam, że po tym wieczorze już się nie pojawię u niego w gabinecie. Doktorek bardzo się wyluzował, a ja nie mam nic przeciwko temu, jednak doskonale wiem, że przejście na profesjonalną stopę będzie już niemożliwe. Kluby, a tym bardziej wieczory kawalerskie i panieńskie, rządzą się swoimi prawami. Co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas, jasne, ale jakoś sobie nie wyobrażam, bym zachowała powagę podczas kolejnego badania. Wspomnienie uchachanego alkoholem doktorka będzie zbyt intensywne, bym była opanowana, gdyby znowu zaglądał do mojej cipki.

Za każdy oddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz