Rozdział Trzeci: Może jeszcze kilka dni?

4 1 0
                                    


Po ucieczce dzieciaków z biurowca świat wydawał się na chwilę zatrzymać, zamienić się w wielką karuzelę która rozpędziła dwie młode twarze, która napędziła wszystko dookoła, tak jakby cały wszechświat stanął przed nimi otworem, jakby niemożliwe teraz nie istniało. W końcu jeśli byli w stanie uciec światu za pierwszym razem, to czemu miałoby się to nie udać również następnym i następnym? Czemu teraz cokolwiek miało istnieć, coś oprócz tych dwóch par oczu które nieśmiało się na siebie wpatrywały, które postanowiły powędrować po mieście w wspólnym szyku. A nawet jeśli gdzieś obok miał istnieć smutek oraz ten głęboki ocean to jakie to miało znaczenie gdy mogli popatrzeć na siebie i nieśmiało opleść nawzajem swoje palce, jeśli wieczorne miasto witało ich zaspanymi światłami, jeśli mogły się bawić z dala od radarów zwykłych śmiertelników, z dala o tych którzy mieli obowiązki, którzy musieli zadbać o sen, którzy zamierzali gdzieś wstać o poranku.

To nie musiało dotyczyć Klary czy Kornela, dzieciaków które i tak zazwyczaj chciały przespać poranek, przykleić się do potulnej poduszki by zniknąć w objęciach snu, zniknąć w jakimś dziwnym stanie nieważkości. Nieważkości która otuliła ich gdy znaleźli się o zmroku na jednym z placów zabaw, gdzie wydawało się że grawitacja nie istniała, że to całe przyciąganie odpuściło dwie rozweselone sylwetki którym było lekko jakby były w kosmosie, na księżycu gdzie człowiek czuł się jak piórko, gdzie mógł opadać wolno na ziemię i skakać dużo wyżej.

- Strasznie słodkie. - Stwierdziła dziewczyna gdy ta przesiadywała na szczycie zjeżdżalni próbując wina które przed chwilą kupili, w końcu musieli sobie jakoś umilić czas, w końcu co to był za piknik bez wina? Bez szklanej butelki z czerwonym posmakiem uczucia? Choć pewnie nikt oficjalnie nie miał zamiaru mówić że właśnie tym był ich spacer, że ich wspólne wyjście było jak taki piknik na skraju świata, na skraju uczuć które na nowo odkrywali, zaraz po tym jak na długo o nich zapomnieli. Przynajmniej tak było w przypadku chłopaka, który obserwował dziewczynę z kolejne rampy po której w dzień zjeżdżały zadowolone dzieciaki, młode twarze chodzące jeszcze do przedszkola albo do podstawówki.

- Pokaż. - Rzucił chłopak, który musiał wyczołgać się ze swojej zjeżdżalni i przejść na czworaka dwa, może trzy metry by dobić do Klary i złapać wino które postanowili przetestować. - Wygląda ładnie i nie było najtańsze. - Stwierdził przyglądając się butelce, zupełnie tak jakby był to jakiś wytrawny trunek a nie napitek za dwie dychy.

- To że ma fajną nalepkę to nie znaczy że musi być super. - Zaśmiała się Klara, która postanowiła przekręcić się na ziemi w jego stronę, zupełnie tak jak roomba gdy zmieniała kierunek swojej jazdy.

- Nie jest złe. - Odrzucił dziewczynie kiedy to wziął soczystego łyka, by następnie zrobić niezdarny ruch w momencie gdy kolejny raz oderwał butelkę od swoich ust pozwalając by ten uwolnił mały czerwony strumyk czerwonej cieczy spływający po jego mokrych ustach. - Fuck. - Rzucił po tym jak mu się trochę ulało i było mu głupio, w końcu ten wyglądał trochę jak dziecko nieumiejętnie pijące pierwszy raz alkohol.

- Jeśli ci nie smakuje to nie musisz zmyślać. - Odparła rozbawiona dziewczyna, która szybciutko zabrała mu z ręki wino i sama postanowiła wziąć kolejnego łyka. Cóż ta chyba nie chciała by ten rozlał całe wino, w końcu ci mieli je wypić a nie bawić się w dzieci udające że piją - Następnym razem będę pamiętała żeby wziąć Piccolo... nie musimy przecież pić, możemy poudawać... - Stwierdziła wpatrując się w chłopaka, wczuwając się w ich sylwetki które siedziały po turecku na dziecięcej konstrukcji. - Choć po alkoholu jest fajniej... tak prawdziwiej. - Wydukała. - Jakoś wtedy tak bardzo nie kłamiemy, nie potrafimy... chyba miałeś tak kiedyś że się nawaliłeś i powiedziałeś kumplowi co serio o nim myślisz?

SuicidialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz