-A skąd możesz wiedzieć, że on jest zły? Może, na przykład uciekł od Nemezis? Wpadło wam to do tych waszych zakutych łbów?!- nie poddawała się Nicola.
-Nie, bo to, że on jest dobry jest całkowicie niedorzeczne- odparł Nick.
-Jesteś okropny! To stworzenie nie jest niczemu winne!-Tylko śmierci wielu osób... Tak, niewiniątko...
-Zamknij się! Skąd możesz nawet to wiedzieć?!
-Dwa słowa: Znak Nemezis. Więc oznacza to, że należy do niej, a wiesz ona jest zła, więc on też, bo należy do niej.
-Żadne stworzenie nie należy do nikogo, są wolne.
-Zrozum, Nicia. On jest jest z ł y i nie może tu zostać- tłumaczy jej, jak małemu dziecku.
-Bezdusznicy! To wy jesteście źli i bezsercowi.
-Ejj, co my?! Jak naradzie kłócisz się tylko z Nickiem. Ja na przykład jestem za tym, żeby pegaz został z nami- odezwała się jakaś dziewczyna, chyba z domku Apollina.
-Bo spiskujesz z Nemezis- krzyknął jakiś chłopak z tyłu.
-Zamknij się Aresie!- krzyknął chłopak od Hermesa.- Wy tylko bić się potraficie.
I tak rozgorzała się prawdziwa kłótnia. Nicola nie sądziła, że sprawa, czy pegaz ma tu zostać, czy nie osiągnie taki rozgłos. Stała tak przy domku i przysłuchiwała i przypatrywała się tej spornej wymianie zdań. Z radością mogła przyznać, że wielu obozowiczów było za zatrzymaniem pegaza. Niestety była to ta mniejsza część. Większość nadal uważała, że pegaz jest niebezpieczny i nie powinien tu zostać. Spór przerwał donośny głos dzwonu.NICOLA POOV:
Nie wiedziałam, co to znaczy. Mimo, że nie znałam tradycji tego obozu, podejrzewałam, że bicie dzwonu oznacza coś złego. I chyba miałam rację, bo nagle wszyscy rozbiegli się w popłochu, by po chwili wrócić na plac z pełnym uzbrojeniem, to jest: napierśnik, naramienniki, nakolanniki, inne pierdoły obronne, pas z bronią, a przy n sztylety plus albo miecze, albo łuki, albo i to i to. Stałam zdezorientowana i nie wiedziałam, co robić? Nagle ktoś podbiegł do mnie i rzucił mi miecz. Nie złapałam go i metal boleśnie zranił moją rękę, z której w każdej sekundzie wypływało coraz więcej krwi.
"Przyłóż do rany swoją chusteczkę"- powiedział mi głos.
Wciąż zdezorientowana, zrobiłam to. Rana momentalnie się zasklepiła. Okey, nie pytam. Podniosłam z ziemi miecz , choć wiedziałam, że na 100% nie będę umiała się nim posłużyć. Ale ze mnie optymistka, no nie? Wspięłam się na palce, bo dostrzec coś przez tłum. Żałowałam, że to zrobiłam. Kilkadziesiąt metrów od obozowiczów stały jakieś okropne demony, potwory, cholera wie co jeszcze.
" Tak właściwie to są demony"- znów usłyszałam ten sam głos w mojej głowie.
- Kto to mówi?- powiedziałam do powietrza.
" Ja. Nie ma czasu na roztrząsanie tego, księżniczko, musimy lecieć."- poczułam delikatne popchnięcie w przód. Obróciłam się i zobaczyłam pegaza.
Spełniłam jego polecenie i wsiadłam na jego grzbiet.
" Gotowa?"
-Nie- ignorując moje słowa, wzbił się w powietrze.
Mineliśmy rząd obozowiczów, którzy zdawali się nas nawet nie zauważyć. Nagle na wprost nas pojawił się jakiś obrzydliwy, zielony, jaszczurkowaty demon ze skrzydłami, którego pegaz natychmiastowo wyminął.
" Dźgnij go mieczem"
Posłuchałam i na oślep cięłam po cielsku następnej latającej jaszczurki. Po kontakcie z moim mieczem, natychmiast się rozsypała. W napadzie euforii, nie zauważyłam demona, który chwycił mnie w swoje szpony i uniósł w powietrze. Próbowałam dźgnąć go mieczem, ale zręcznie się od niego odsunął. Zaniechałam tych prób i zrozpaczona zaczęłam się wiercić z całej siły, mając nadzieję, że demon się wkurzy i mnie puści. Niestety, miał dużo cierpliwości. Albo głos rozsądku albo pegaz, nie wiem już co, odpowiadał mi, żebym rzuciła w potwora złotymi kulkami, które zawsze magicznie znajdują się a to w mojej torebce, kieszeniach... Wyjęłam dwa przedmioty, przypominające malutkie różnokształtne płyny do kompieli. Nie zastanawiając się długo wzięłam zamach i dwie kulki rozbiły się na ciele demona, strzelając, jak fajerwerki w sylwestra. Nie minęło nawet pół minuty, a po stworze ani śladu. No może z wyjątkiem czarnego pyłu, który mnie z lekka przypruszył. Nie ma demona, za czym idzie to, że nic nie trzyma mnie w powietrzu. W tej właśnie chwili runęłam w dół. Zamknęła oczy, nie chcąc widzieć, jak roztrzaskuję się o ziemie. Mija minuta, dwie, trzy. Ehmmm... już dawno powinnam leżeć plackiem na ziemi, niczym przystawka dla demonów. Nic takiego się jednak na moje szczęście nie stało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzę na pegazie! Jupi ja jej! Żyję! Chociaż nie wiem, czy to dobrze, ponieważ zauważyłam nowego jaszczura. Wyciągnęłam jedną kulkę i z precyzją godną dziecka Ateny czy Apollina, rzuciłam w demona, a gadzina rozsypała się w popiół. Trzy zero dla mnie, małpy! Spojrzałam w dół i okazało się, że to ja zabiłam ostatniego demona. Pole walki było puste od demonów, natomiast przepełnione półbogami, którzy z tej wysokości wyglądali, jak karaluchy. Przypatrujące się mi karaluchy. Tylko dlaczego? Aaaa.... już wiem... Pewnie dlatego, że siedzę na rzekomo złym pegazie Nemezis, który jak mniemam ocalił mi kilka razy życie. Po prostu zło wcielone. (wyczujcie ten mój cudowny sarkazm xD) Czując koniec bitwy, pegaz łagodnie wylądował na jeszcze przed minutom, polem bitwy, polem życia i śmierci. Zsiadłam z niego i dumnie rozejrzałam się po zgromadzonych wokół nas półbogów.
-I co ty na to, Nick?- spytałam zaczepnie. Widać było, że chłopak jest mocno podenerwowany.
![](https://img.wattpad.com/cover/41468686-288-k273797.jpg)
CZYTASZ
(Nie) zwykła dziewczyna
Teen FictionNiczego nieświadoma 16 letnia dziewczyna ma ocalić albo zniszczyć cały świat, podejmując jedną decyzję. Czy uda jej się uratować chłopaka, którego kocha? Czy będą mogli być razem szczęśliwi?