Weszła do swojego dormitorium. Miała mieszkać w domku Febusa, boga światła i pokoju. Był całkiem przytulnie urządzony. Na podłodze rozłożony był wielki, mięciutki, biały dywan. Dziewczyna dziwiła się, jak udawało się im utrzymać jego czystość, ale na pewno mieli jakiś magiczny środek do prania, czy jakieś inne tam cholerstwo. Wszystkie ściany były bogato zdobione obrazami, przedstawiającymi różne sceny mitologiczne. Na wprost drzwi widniała bardzo pokaźna biblioteczka. Umiejscowione w niej woluminy wyglądały na bardzo stare i nawet z dużej odległości można było dostrzec te warstwy kurzu, piętrzące się na nich. Widocznie książki te leżały tu tak skazane na tkwienie na półkach. Możliwe, że służyły mieszkańcom pierwszego domku tylko do tego, by inni mogli pomyśleć, jacy to tamci są oczytani i inteligentni. Po prawej stronie od biblioteki znajdowało się duże łóżko dwuosobowe. Nicola weszła wgłąb pomieszczenia i rozejrzała się po całym domku. Ani śladu żywej duszy. Czyżby miała mieszkać tu całkiem sama? Zbliżyła się do biblioteczki i wyjęła pierwszą z brzegu książkę- "Mythology". Otworzyła ją i zaczęła kartkować strony. Widać, że wolumin liczył sobie już wiele lat, bo strony były lekko pożółkłe, a litery pomału zaczynały się ścierać. Gdy zwiedziła już dosłownie każdy zakamarek domu, dochodziła godzina osiemnasta. "Jeszcze wcześnie"- pomyślała. Mimo, że Nick kategorycznie zabronił jej samej włóczenia się po obozie, postanowiła to zignorować. Wyszła ze swojego dormitorium i udała się w kierunku lasu. Szła krętymi ścieżkami przez jakieś dziesięć minut, aż w końcu stwierdziła, że się zgubiła. Nie miała pojęcia, gdzie jest. Usiadła na skraju strumyczka i przeklinając w myślach swoją głupotę, ochlapała twarz zimną wodą. Postanowiła, że skoro i tak się zgubiła, to co jej szkodzi jeszcze tu pochodzić? A nóż znajdzie drogę powrotną. Tym razem zamierzała iść wzdłuż strumyka, żeby bardziej się nie pogubić.
Szła, szła i szła, ale wciąż nie widziała obozu, choć statystycznie powinna była już go dostrzec, zważywszy na to, że szła cały czas w dół, a wtedy szła prawie cały czas w górę. Po pewnej chwili zobaczyła, że coś porusza się w krzakach. Wystraszyła się, ale nie przestawała iść. W końcu do szelestu liści dołączyło jeszcze bezradne rżenie. Ciekawość zwyciężyła ze strachem i Nicola zboczyła z trasy, wchodząc głębiej w krzaki. Stawiała niepewne kroki i wciąż była w gotowości, by uciec. Po paru chwilach ujrzała... pegaza? Pięknego czarnego rumaka z dużymi, rozłożystymi białymi skrzydłami. Na prawej stronie miał znamię w kształcie, liny, czy czegoś podobnego. No bo koń ze skrzydłami to pegaz, no nie? Więc co tu robił pegaz!? Jasne, obóz krył jeszcze wiele tajemnic, ale Nick nie wspominał jej nic o żadnych zwierzętach... Podeszła do niego bliżej i chciała go pogłaskać, ale się odsunął smutno rżąc. Spojrzała w dół i zobaczyła, że ma podkulone jedno przednie kopyto, z którego obficie sączy się.. krew? Nie wiadomo. Krew, o ile się nie myliła, jest czerwona, a jego była złota. Uklęknęła przed nim i delikatnie, najdelikatniej, jak umiała, dotknęła jego kopyta. Zobaczyła, że miejscem, z którego wylatuje ciecz, jest nie aż tak głęboka rana. Najgorsze, że w jej środku tkwił ułamek szkła. Wyjęła chusteczki higieniczne, które nie wiadomo czemu, zawsze znajdowały się w kieszeni jej jeansów, lub w torebce i spróbowała wyjąć niepożądane ciało. O dziwo pegaz nie cofnął się, ale pozwolił jej na wykonanie czynności. Przytknęła chusteczkę do rany, a ta natychmiast roziskrzyła się i zaczęła zasklepiać, wypychając szkło z kopyta zwierzęcia. Po kilkunastu sekundach nie było widać ani malutkiej blizny, lub zadrapania. Jakby tego szkła i tej rany w ogóle nie było. Nicola nie chciała zostawiać zwierzęcia samego na pastwę losu i pomimo tego, że kopyto było zdrowe, postanowiła pójść z nim do obozu. Był tylko jeden problem. Jak miała zaciągnąć tam około osiemdziesięcio kilowego konia, błąd- pegaza? Nie wiedząc, co zrobić, powiedziała bezradnie:
-No chodź, chodź. Pójdziesz ze mną do obozu. Tam będziesz bezpieczny- kolejna niespodzianka. Zrobiła kilka kroków, pegaz poszedł za nią. Jeszcze raz- i to samo.
Tym sposobem dotarli do obozu. Nicola zastanawiała się, czy jest tu może jakaś stajnia, albo coś, gdzie mógł by odpocząć pegaz. Zapukała do pierwszego lepszego domku. Otworzyła jej jakaś dziewczyna.
-Coś się sta...?- urwała, gdy zobaczyła pegaza.- To, to, to...- jej głos stawał się coraz to bardziej piskliwy.
-Becca, co się stało?- spytał jakiś chłopak, stojący w drzwiach. Wyglądał, jakby szykował się na jakąś wojnę. Był ubrany w pełną zbroję, tylko w ręku trzymał jeszcze hełm. Na plecach miał przewieszony kołczan z łukiem i dużą ilością strzał. Przy pasie miał co najmniej pięć małych sztyletów i jeden duży miecz z rękojeścią wysadzaną drogimi kamieniami.- O Febusie- dodał na widok pegaza.
Nagle koło nich zrobił się takie zgromadzenie, jak na rynku w dzień targowy. Z tłumu wyłonił się czerwony ze złości Drakopp, a za nim w nie lepszym humorze Nick.
-Co ON tu robi?!- krzyknął pretor, oskarżycielsko wskazując palcem na zwierzę.
-Stoi, nie widać?- odpyskowałam.
Widać było, że Drakopp zamierza jeszcze coś powiedzieć, ale Nick przerwał mu w ostatniej chwili.
-Nicola, nie mówiłem Ci, że nie wolno ci samej łazić po obozie?! Gdzieś ty go znalazła?!- wybuchnął prosto w moją twarz
-Mówiłeś, ale jakbyś nie zauważył, ja nigdy nie przejmuję się niczyimi rozkazami. A to biedne stworzenie znalazłam zranione w lesie- powiedziała i pogłaskała pegaza po pyszczku.
-Masz go natychmiast tam zaprowadzić, albo lepiej ja to zrobię- powiedział Nick i już chciał szarpnąć pegaza za grzywę, ale dziewczyna momentalnie znalazła się między nimi i mocno odepchnęła chłopaka.
-Wara mi od niego! Nikt nie ma prawa go krzywdzić! W czym on WAM zawinił!?
-Tym- powiedział Nick. Podszedł do pegaza i wskazał na znak na prawej stronie jego szyi. Gdy jego palec musnął sierść, tamten momentalnie odwrócił łeb w jego stronę, z zamiarem ugryzienia go. Ale chłopak był szybszy. Natychmiastowo odsunął rękę.- Widzisz ten znak?- kiwnęła głową, a on kontynuował- Bicz, atrybut Nemezis. A co to oznacza? To, że to, to zwierzę, to jej własność. A tak dokładniej, sądząc po jego posturze, to jej pegaz bojowy. On NIE może tutaj zostać to wróg. Na pewno miał tu przyjść, żeby nas szpiegować. NIC dobrego z tego nie wyniknie.

CZYTASZ
(Nie) zwykła dziewczyna
Novela JuvenilNiczego nieświadoma 16 letnia dziewczyna ma ocalić albo zniszczyć cały świat, podejmując jedną decyzję. Czy uda jej się uratować chłopaka, którego kocha? Czy będą mogli być razem szczęśliwi?