Zdaję sobie sprawę, iż opisywanie wam po raz kolejny jak bardzo się stresowałam i jak bardzo moje wnętrzności się skręcały,
stawało się już monotonne i przewidywalne. Toteż z tego powodu postanowiłam ominąć to w obecnej sytuacji.Spadałam, i to z zawrotną prędkością. Byłam jednak w błędnym przekonaniu, że Księżyc lada moment mnie złapie. Gdy byłam już coraz bliżej spotkania się z ziemią, zdałam sobie sprawę, że muszę ratować się sama. Panika owładnęła mój umysł, jednak starałam się ją uciszyć, co nie należało do prostych zadań. Z moich ust wyrwał się chwilowy, przerażony krzyk. Nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji, pomimo iż władałam mocą na tyle potężną, aby wyjść z niej bez szwanku. Byłam wycieńczona, a mój mózg nie pracował już tak jak trzeba. Mój refleks był spowolniony, a racjonalne myślenie szwankowało. Jedyne co przychodziło mi na myśl to lewitacja, która była raczej moją mocną stroną. Mocną stroną, ale tylko w czyimś śnie, w którym się obecnie nie znajdywałam. Nie miałam pojęcia, czy uda mi się to w realnym świecie, jednak nie miałam wyboru - musiałam spróbować.
Wstrzymałam oddech i pchnęłam swoim ciałem w górę, tak samo jak robiłam to zawsze. Oprócz tego ruchu intuicja podpowiedziała mi, abym użyła nieznanej mi dotąd mocy, która owinęła moje ciało sprawiając, że stało się ono lekkie jak piórko. Niepodlegające grawitacji. Zdumiona rozszerzyłam powieki i rozejrzałam się dookoła.
Udało mi się.
Moje serce nadal głośno tłukło się w klatce piersiowej, a ja miałam wrażenie, jakby czas na chwilę się zatrzymał. Poczułam chwilową ulgę. Tylko chwilową, ponieważ niedługo potem, w mojej głowie pojawiło się pytanie:
Dlaczego on mnie nie złapał?
Spojrzałam w górę, dokładnie tam, gdzie przed chwilą znajdywałam się wraz z Księżycem. Spodziewałam się go tam ujrzeć, jednak pomyliłam się. Zostawił mnie samą sobie. Odleciał, zupełnie nie przejmując się, że mojemu życiu grozi niebezpieczeństwo, tak jakby uznał, że już nie ma sensu mnie ratować.
Nie byłam zła, byłam zawiedziona. Zupełnie nie spodziewałam się takiego zachowania z jego strony. Sądziłam, że...że obdarzył mnie obietnicą ochrony i wsparcia. Musiałam jednak podnieść się do pionu i zrobić wszystko, aby jak najszybciej powstrzymać łapaczy. Miałam moce, dosyć sprawny umysł i ciało, i to musiało mi wystarczyć. Nie było czasu do stracenia, dlatego rozmyślanie i zamartwianie się w obecnej sytuacji było absolutnie zbędne.
Byłam pewna, iż szalone bieganie po lesie będzie mi się śniło przez następny miesiąc jako najgorszy koszmar. Całe szczęście, mogłam teraz uniknąć tej czynności dzięki mocom. Bez problemu uniosłam się ponad drzewa, skąd znów mogłam spojrzeć na Księżyc z innej perspektywy i znaleźć miejsce, gdzie toczyła się bitwa. Już po chwili, gdy skierowałam się w przeciwnym kierunku, z którego przylecieliśmy, dostrzegłam niepokojące błyski, które sprawiły, że mój żołądek momentalnie się skurczył. Bez choćby krzty zastanowienia, ruszyłam w tamtą stronę najszybciej jak potrafiłam. Zmarnowałam już wystarczająco dużo czasu.
Początkowo wydawało mi się, że nie jestem aż tak daleko i szybko pokonam drogę, jednak byłam w błędzie. Czas dłużył mi się niesamowicie, a ja miałam wrażenie, jakby ktoś spowalniał mnie ciągnąc w tył. Lewitowanie należało do bardzo wyczerpujących czynności, więc choćbym nie wiadomo jak się starała i wspomagała się mocą, powoli zaczynałam lecieć coraz wolniej i wolniej, mimo że chciałam, aby było odwrotnie. Nie żeby coś, naprawdę poruszałam się z zawrotną prędkością, jednak nadal było to za wolno, zważając iż każda minuta była na wagę złota.
"Ilu zostało rannych?" - te myśli, stale wwiercające się w mój mózg, nie pozwalały mi na chwilę odpoczynku lub słabości. Musiałam zrobić wszystko.

CZYTASZ
Rozkwitłam w Świetle Księżyca [W TRAKCIE KOREKTY]
Teen Fiction" Masz niezwykle silny umysł, Aurelio..." ⋆⁺₊⋆ ☾ ⋆⁺₊⋆ Aurelia Stangler - dziewczyna, która urodziła się z albinizmem i spędziła szesnaście lat mieszkając z ojcem alkoholikiem. Samotna, wyśmiewana i wyprana z wszelkich emocji zostaje wybrana. Nawet...