Rozdział 25 ~ Zbyt wcześnie

110 24 23
                                    

Nie mogę pozwolić, aby wszystko legło w gruzach. Muszę zrobić wszystko co w mojej mocy...

- Przepraszam...- drżący głos dobiega zza moich pleców.

Boją się mnie. Już nie wiem, czy to dobrze, czy źle.

- Tak? - odpowiadam i mierzę mężczyznę wzrokiem, pomimo, iż on tego nie widzi.

- O-oddział C przygotował już wszystkie kryjówki na wschodzie, pani Stangler - mówi jąkając się i wpatrując w swoje buty.

Uśmiech pojawia się na mojej twarzy.

- Znakomicie, jesteście niezastąpieni. - odpowiadam, a po chwili z mych ust wydobywa się bardzo ważne zdanie - Gdy tylko nastanie nów, rozpoczniemy walkę.

☾︎

Już od dłuższego czasu spałam płytkim snem, aż wybudziły mnie różnorodne szmery i skrzypnięcia. Nie były szczególnie głośne, ale tak jak już wcześniej wspomniałam, nie byłam w głębokiej fazie snu. Powoli rozchyliłam powieki i ujrzałam wchodzącą do pokoju Giulię, która widać było, że zaliczyła już poranną toaletę. W zasadzie nie było to do końca poprawne określenie, zważając na obecną godzinę, ale kobieta była już w pełni przygotowana do wyjścia.

- Miałaś mnie obudzić - powiedziałam zaspana i powoli podniosłam się z średnio wygodnego materaca.

Giulia oparła się framugę drzwi i westchnęła.

- Nie za bardzo chciałam cię brać, bo bałam się, że wykombinowalibyście coś niemądrego z twoim lalusiem. - wyznała szeptem - No ale skoro już wstałaś to trudno. Ogarnij się i bądź bardzo cicho.

Nie trzeba było mnie prosić dwa razy. Podreptałam na paluszkach do łazienki, gdzie umyłam twarz i rozczesałam skołtunione włosy. Wymieniłam też opatrunek i wróciłam z powrotem do sypialni.

- Napisał, że będzie za jakieś dziesięć minut, bo nastąpiły małe komplikacje - powiedziała gdy weszłam, wpatrując się w rozświetlony ekran komórki.

- Jakie komplikacje?

- Nie wiem, oszczędził mi informacji.

Westchnęłam i usiadłam obok niej na łóżku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i postanowiłam nie robić niczego na siłę. Po prostu siedziałam cicho i zamartwiałam się wszystkimi możliwymi rzeczami.

- Wiesz co? Inspirujesz mnie, dziewczynko - usłyszałam zupełnie niespodziewane słowa.

Odwróciłam się zdumiona i spojrzałam Giulii w oczy, aby upewnić się, że się nie przesłyszałam. I nie, słuch mnie nie zawiódł.

- No co robisz taką zdumioną minę? - oburzyła się kobieta.

- Ja... dlaczego cię inspiruję? - wydukałam zbita z tropu.

Giulia, dla której było to zdecydowanie zbyt wiele, przewróciła oczami (co oprócz kąśliwych komentarzy było chyba jej ulubioną czynnością) i zaczęła mówić:

- Dawno w swoim życiu nie spotkałam takiej silnej, wytrwałej osoby. Żaden problem nie jest w stanie cię pokonać. Ty po prostu stawiasz mu czoła nie zwracając na nic uwagi. Potrafisz zachować zimną krew i samokontrolę. Jesteś oddana i nigdy nikogo nie zawiodłaś. Choćby się świat walił, ty będziesz całą sobą, aż do samego końca, do ostatniego oddechu... - Giulia urwała, ponieważ nagle usłyszałyśmy głośny dźwięk, na który obydwie się wzdrygnęłyśmy.

Ktoś pukał w okno zasłonięte roletom, a ja byłam niemal w stu procentach pewna, że to osoba o której myślę. I miałam rację, ponieważ gdy tylko Giulia odsłoniła żaluzję, ujrzałam twarz Ashera. W mgnieniu oka znalazłam się przy niej i otworzyłam okno. Niestety zrobiłam to dużo głośniej niż chciałam, ale to wina emocji, które mnie poniosły.

Rozkwitłam w Świetle Księżyca [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz