Rozdział 11

180 14 0
                                    

Rozdział 11 "Opposites fate"

*POV KAM*

Następnego ranka było mi strasznie gorąco.. Próbowałam się odwrócić na inny bok, jednak to na nic, czułam coś ciężkiego na moim brzuchu.. Powoli otworzyłam oczy..

Na moim brzuchu leżała głowa blondyna, a wokół mojej talii były oplecione jego silne ramiona.. Natomiast nasze nogi były poplątane. Przypomniał mi się cały wieczór i jego wyznanie.. o mnie dziwiło najbardziej.. Postanowiłam wstać, więc powoli żeby Go nie obudzić, odwinęłam nogi, zdjęłam jego ręce i głowę i powoli wstałam, opuściłam bluzkę, która niebezpiecznie poszła mi w górę. Ustałam na zimnej podłodze, postanowiłam zrobić nam śniadanie.

Zeszłam na dół do kuchni i zajrzałam do lodówki, postanowiłam zrobić naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną, które akurat były. Wyciągnęłam produkty i już po chwili zaczęłam przygotowywać nam śniadanie.

Jakiś czas później zaczynałam, gdy poczułam czyjeś, czytaj Luke'a ramiona oplatające i przyciągające mnie do jego torsu, lekko się spięłam, jednak zaraz rozluźniłam.

(Lk)- hej skarbie- powiedział zachrypniętym głosem, od którego uginały mi się kolana..

(KM)- Cześć Lukey- odszpenęłam, poczułam, że się uśmiecha

(LK)- Lukey?- zapytał z rozbawieniem

(KM)- Lukey, a teraz puść chcę dokończyć nasze śniadanie..

(LK)- Pięknię pachnie- gdy już się ode mnie odkleił odszedł i usiadł na wysokim krześle przy blacie

(KM)- Wiem- powiedziałam dumnie

(LK)- Jaka skromna- zachichotałam

(KM)- Taka już jestem, cały czas czułam jego wzrok na sobie..

Chwilę później siedzieliśmy na przeciwko siebie i jedliśmy, znaczy ja jadłam, a on ciągle na mnie patrzył

(KM)- jedz, a nie się na mnie patrzysz- skarciłam Go, usłyszałam jego śmeich, zrobiło mi się ciepło

(LK)- Już już- zaczął jeść, przez co uśmiechnęłam się z satysfakcją..

Jakiś czas później skończyliśy jeść i włożyliśmy naczynia do zmywarki

(KM)- Ide wziąć prysznic- kiwnął głową

(LK)- Chcesz jakieś ciuchy? Chyba nie chcesz wracać w tym co wczoraj- kiwnęłam głowa, ruszyliśmy do jego pokoju, dał mi świeże bokserki, bluzkę, która i tak była za duża i jakieś dresy.

Wzięłam szybki prysznic, wyglądałam jakbym była bezdomna, jęknęłam w duchu, wyszłam z łazienki, a Luke siedział na łóżku i wpatrywał się w telefon, gdy usłyszał, że wychodzę zerknął na mnie. na jego twarzy pojawiło się rozbawienie, już otwierał usta żeby coś pwoiedzieć jednak Go wyprzedziłam

(KM)- Nic. Nie. Mów- powiedziałam przez zaciśnięte zeby- Odwieziesz mnie?- zapytałam już noramalnie, kiwnął głową mierząc mnie wzrokiem- Chodź już błagam- jęknęłam

(LK)- Tak, tak- zachichotał. CO? ON ZACHICHOTAŁ! WOW!

Wsiedliśmy do jego auta, 20 minut później byliśmy już na miejscu. Pożegnałam się z Luke'iem całusem w policzek i wyszłam z pojazdu, wcześniej widząc jego triumfalny uśmieszek.

Przekręciłam zamek i weszłam do środa.

Przełknęłam gulę, teraz czekało mnie najgorsze, pomyślałam widząc Lexy tupiącą nogą o ziemię..

Uppssss....


_*_*_*_*_*_*_*_*
Mam nadzieję, że się spodoba ;))))) 

DO zoba kochani xxx

Opposites fate || L.H //ZAWIESZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz