Czarne Chmury, cz. 9

1 2 0
                                    

Hotaru oddychała ciężko. Stała jeszcze przez chwilę w bezruchu, jedynie spuściła głowę, a Sinie wydawało się, że podziwiała rozmiary dołu. Po chwili ciszy ślamazarnie wygramoliła się na powierzchnię. Kulejąc i stękając, powoli poczłapała do domu, kierując się w stronę kanapy, na której ledwo udało jej się usiąść. Dziewczynka otarła łzy. Nie mogła wyjść z podziwu, jak ona to wszystko zrobiła nic nie widząc.

„Sina, chyba kazałam ci zaczekać w pokoju! - skarciła ją w myślach. - Dlaczego mnie nie posłuchałaś? Zawsze jesteś taka nieposłuszna? Zamknij drzwi i chodź tu."

Surowy ton głosu przypomniał jej o poczuciu winy. Spuściła głowę, patrząc na dywan pełen mniejszych i większych odłamków i grudek ziemi. Nie posłuchała babci i wpakowała się w nie lada tarapaty. Na szczęście została uratowana, choć nie miała pojęcia co się tak właściwie stało.

Łagodniejszy głos rozbrzmiał w myślach dziewczynki.

„Wybacz, moje dziecko - zaczęła uspokajająco. - Ten spektakl nie był przeznaczony dla twoich oczu. I nie musisz się już bać, on nie wróci. Tak naprawdę to oni przychodzą cały czas, ale nie martw się, umiem o siebie zadbać. Nikomu jeszcze nie udało się mnie nawet drasnąć. Nie rozumiem tylko, czemu Chou się tak ociągał... nawet nie zabił tego młodzika. Jeśli nie za śmierć Theodora to Łowca powinien chociaż zapłacić za wybranie nieodpowiedniego momentu... Ach Theo... Wiedziałeś, że ten Status kiedyś cię zabije..."

Sina nie rozumiała o czym i do kogo babcia mówiła. Wciąż stała przy drzwiach, obserwując to podwórko, to babcię. Kobieta westchnęła ciężko, po czym znowu zwróciła się do wnuczki:

„Przepraszam, że cię naraziłam na strach i niebezpieczeństwo. Wybacz mi. Jak chcesz to opowiem ci bardzo ciekawą historię".

Ostatnie dwa zdania na pewno były skierowane do dziewczynki. Lubiła słuchać bajek i opowieści, a emocje po wydarzeniach sprzed kilku chwil już zaczynały z niej opadać. Nogi przestały drżeć, serce uspokoiło swój rytm. W końcu wszystko dobrze się skończyło, a przynajmniej tak myślała. Była zbyt mała, żeby zrozumieć czym jest śmierć, ale chciała się dowiedzieć co tak właściwie się stało. Miała nadzieję, że to o tym babcia jej to wyjaśni.

„Tak babciu, opowiedz mi". - ucieszyła się.

„Prosiłam, żebyś zamknęła drzwi". - napomniała dziewczynkę surowym tonem.

„Już!"

Wciąż przy nich stojąc, złapała klamkę i pociągnęła je ze sobą w stronę drugiego skrzydła, by je zatrzasnąć. Obróciła się i zobaczyła, że palec wskazujący Hotaru powędrował w górę.

„Podoba ci się ten żyrandol, prawda?"

Pięciolatka odruchowo uniosła wzrok, po raz kolejny podziwiając migoczące w świetle poranka szkiełka, najpiękniejszy widok w jej życiu. Kolorowe refleksy dawno już przeminęły, ale i tak światło cudnie się od nich odbijało.

„Tak, bardzo". - kiwnęła głową.

„Dostałam go razem z tym domem w prezencie od Chousuke Tahary, czyli twojego dziadka - zaczęła opowieść. - Był policjantem i miłością mojego życia. Wyróżniał się z tym pomarańczowym kolorem... Niestety nie było nam dane żyć długo i szczęśliwie, jak w bajkach. Zmarł wkrótce po tym, jak zostałam oślepiona. Życzę ci, abyś nigdy nie straciła ukochanej osoby. Ale jeśli tak się stanie, miej wiarę w siłę miłości i w nasze geny, bo dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Widziałaś ten wielki obraz nad schodami? To właśnie my, mój Chousuke i ja".

Sina wpatrywała się w portret kobiety i mężczyzny. Babcia za młodu była piękna, a starszy pan przystojny.

„Posłuchaj mnie - ciągnęła. - Gdy odnajdziesz w końcu kogoś, z kim będziecie się bardzo kochać, z kim będziesz szczęśliwa, znajdziecie sposób, by obejść śmierć. Tak jak my".

KTM - Klucz do Umysłu: Raport Mizushimów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz