*****
Od tamtego dnia minął tydzień. Dziewczyna doszła do wniosku, że nie będzie nic mówić rodzicom na temat jej problemów, nie było sensu. Przecież na urodziny dostała jakieś bzdety, którymi pewnie bawią się rówieśnicy.
Ona była inna. Była smutną dziewczyną, którą nie interesowały zabawki. Rodzice oczywiście nie brali tego pod uwagę. Nie rozumieli jej, za wszystkie nieprzyjemności, których doświadczyła, obwiniali ją samą. No i to oni wybrali jej tę szkołę.
Od spotkania z Tommym uczniowie jakby zaczęli jej unikać. Czyżby jednak nauczycielka z nimi rozmawiała? Zwołała zebranie, podczas którego omówili przypadek Siny, jak się męczyła każdego dnia, by nauczyć się czegoś nowego? Jak się poświęcała, by edukować się w jakże nieprzyjaznych warunkach?
A może to był jakiś spisek? Wydawało jej się to podejrzane, ale nie mogła narzekać. Tych kilka dni względnego spokoju było dla niej zbawienne. Pojedyncze przypadki dało się znieść a ona miała czas, żeby odpocząć od przykrej codzienności. Jedyne, co się nie zmieniło, to szepty. Marzyła o tym, żeby wszyscy dali jej święty spokój, przecież dość się już nacierpiała.
Gdy szła korytarzem, jej uszu dobiegł ściszony głos jednego z uczniów:
– Ktoś powinien w końcu wydać ją Łowcom...
Sina zatrzymała się, a jej ciało zrobiło się ciężkie, jakby ważyło tonę. Tylko nie Łowcy! Nie była jeszcze gotowa ich spotkać! Przecież nic jeszcze nie umiała! Kto to powiedział? Rozejrzała się, by z przerażeniem stwierdzić, że stoi w centrum kręgu stworzonego przez tłum uczniów.
Czuła, jak serce wali jej z maksymalną prędkością. Zaczęła się dusić, zakryła głowę rękami. Skuliła się, a z oczu popłynęły łzy przerażenia. Dlaczego?! Dlaczego to zrobili?! Dlaczego ją otoczyli?! Czego od niej chcieli?!
Krąg zacieśniał się jak pętla na szyi, dusząc dziewczynę! Chaos w głowie był coraz większy, stopniowo pochłaniając całe jej ciało. Mimo to udało jej się usłyszeć pojedyncze.
Powtarzające się słowo, wypowiadane przez wszystkich jednocześnie: Łowcy… Zaraz ją dopadną! Już wyciągnęli ręce w jej kierunku! Jeszcze dwa metry... jeszcze metr... jeszcze pół... Pomocy!!! W gardle czuła zawartość żołądka.
– Siema dziwaczko! W końcu się doczekałem. Nauczyciele są w innej części budynku, więc możemy dokończyć porachunki.
Usłyszała znajomy, zadziorny głos. Tommy! Skąd on się tu wziął? Nie widział, że właśnie była torturowana? A może przyszedł jej na pomoc? Ostrożnie otworzyła oczy. Nikogo przy niej nie było! Nie do wiary!
Te tłumy, które przed chwilą chciały ją zabić siedziały teraz na ławkach lub stały obok w swoich grupkach, patrząc na nią jak na idiotkę!! Kuliła się na środku korytarza, dając powód do chichotów. Czy to była tylko jej wyobraźnia?
Rozejrzała się. Kilka metrów dalej stał Tommy, tuż pod wielkimi schodami, prowadzącymi do budynku A. Miał tę swoją figlarną pozę, opierając ciężar ciała na kiju jak na lasce, by móc jedną nogą dotykać ziemi tylko czubkiem buta. Jej uwagę przykuł bandaż na kostce. Czarna bluza przewiązana w pasie pasowała do kreowanego wizerunku łobuza, którego inni mieli się bać. Ona się bała.
– Tommy... czego ode mnie chcesz? Co ja ci zrobiłam? Proszę, zostaw mnie w spokoju... – pisnęła cicho. Miała nadzieję, że prośba podziała i chłopak jej odpuści.
– Dla ciebie jestem Pan Reyes, słyszysz?! – wrzasnął i aż się wyprostował, ale od razu się uspokoił, ponownie przybierając swoją pozę. – Ja do ciebie nic nie mam, ale mój kij już tak, a ja nie będę go powstrzymywać. Wyprostuj się i przyjmij cios jak mężczyzna lub uciekaj jak tchórz! Co zrobisz?

CZYTASZ
KTM - Klucz do Umysłu: Raport Mizushimów
Ciencia FicciónOna - zmagająca się z nienawiścią w szkole dziewczyna, której świat wywróci się do góry nogami, gdy tylko opanuje swoją zdolność czytania w myślach. On - odpowiedzialny za Raport Mizushimów naukowiec, dręczony niedokończoną zemstą za śmierć bliskich...