- Byłaś cicha. - zauważyła Kayla, zdejmując sweter z wieszaka i zakładając z powrotem. Chciała mieć siostrzany dzień i nie mogłam właściwie powiedzieć "nie", mogłam? Więc utkwiłam z nią na zakupach przez dzień, moja ulubiona czynność na świecie.
- Nie jestem zbyt rozmowną osobą. - wzruszyłam ramionami.
Zmarszczyła brwi. - Nonsens. Co się dzieje?
- Um, um, właściwie trochę potrzebuję samochodu. Cóż, Luke zadzwonił do mnie dziś rano i chciał zabrać mnie na zewnątrz dziś wieczorem. - powiedziałam, grając z torbami zakupów w moich dłoniach.
Patrzyłam jak przez twarz Kayli przebiegły 3 różne emocje. - Na zewnątrz, jak NA ZEWNĄTRZ?
- Tak sądzę. - wzruszyłam ramionami. - Na zewnątrz jak na randkę.
- To jest to, co "na zewnątrz" oznacza, głupku. - pisnęła. - Oczywiście że możesz wziąć samochód! O Boże, gdzie idziecie? Co zamierzasz włożyć? To jest zbyt przytłaczające, myślę, że potrzebuję usiąść.
Wywróciłam oczami. Zawsze królowa dramatu. - Idziemy tylko na obiad. I zamierzałam pójść tak. - wskazałam w dół na moją bluzkę i szorty.
- O mój Boże. - Kayla ukryła twarz w swojej dłoni. - Jeśli idziesz na randkę tak, to nie możesz wziąć samochodu. Kiedy był ostatni raz gdy byłaś na randce?
- Nie wiem. - mruknęłam. Trochę czasu temu.
- Możesz pożyczyć coś ode mnie. - westchnęła. - Przysięgam, czasami myślę, że Bóg postawił mnie na tej planecie, by sprawić, by to miejsce było lepsze.
Patrzyłam na nią. - Oczywiście że tak zrobił.
Po wydaniu blisko 4 tysięcy dolarów na gówno którego Kayla nigdy nie użyje, wróciłyśmy do domu. Zadzwoniłam do Luke'a by powiedzieć mu że przyjadę po niego o 7.
- Wszystkie Twoje ciuchy są takie dziewczęce. - skrzywiłam się, odrzucając plisowany top, który miałam w rękach na łóżko Kayli.
- O mój Boże, jestem dziewczyną, co za szok. - wywróciła oczami. - Naprawdę muszę wybierać dla Ciebie strój jak matka?
- Prawdopodobnie. - powiedziałam, widząc jej szydercze spojrzenie.
Justin wszedł do pokoju, pukając w otwarte drzwi. - Hej. - kiwnął w moją stronę. Odkiwnęłam mu, wracając do przeglądania ciuchów Kayli. - Co robicie dziewczyny?
- Nic. - powiedziałam szybko.
- Nie nic. - Kayla się uśmiechnęła. - Mia ma dziś wieczorem randkę.
Brwi Justina powędrowały do sufitu. - Randkę? Z kim? Z Lukiem?
- Tak. - nie spojrzałam w górę.
- Oh, cóż, um, dobrej zabawy. - moje oczy wystrzeliły w górę i Justin patrzył prosto na mnie. Odwróciłam wzrok szybko zanim mógłby wysłać mi kolejną bezsłowną wiadomość tymi brązowymi oczami. - Więc kochanie, chciałem tylko Ci przypomnieć że mamy obiad z naszymi rodzicami dziś wieczorem. Rezerwacja jest na 8.
- Okej, ale właściwie chciałabym tu być gdy Mia wróci.
- Nie martw się o to. - powiedziałam. - Będziemy do późna prawdopodobnie.
- Świetnie. - powiedział Justin i nie przeoczyłam sarkazmu w jego głosie. - Wszystko pasuje.
Gdy zniknął, Kayla odwróciła się do mnie. - Wydaje się, że radzisz sobie z Justinem. Lubisz go?
- Ta, jest miły. - to było wszystko co powiedziałam.
- Cieszę się, że tak czujesz. Ja tylko... jestem chora od widzenia Cię taką zostawioną. I nawet nie zaprzeczaj temu, bo widzę to za każdym razem gdy mama jest w pokoju. Jest po prostu zła, że jest ktoś na tym świecie, kto nie robi rzeczy których ona chce.
CZYTASZ
Kiss The Bride - tłumaczenie
Roman d'amourMiłosny trójkąt pomiędzy mną, moją siostrą i moim ex. Co mogłoby pójść źle? Okej, zaczęłam tłumaczyć to opowiadanie dla mojej koleżanki, nie chciałam tego publikować, ale ona mnie namówiła. Próbowałam zdobyć zgodę od autorki, ale niestety nie używa...