Tej nocy niedomówienia zabierają mi sen.
Czuję ją obok siebie i nie mogę nic zrobić. Moja żona myśli, że mam kochankę. Studiuję momenty, w których mogłem zrobić coś nie tak - każdy gest, słowo, spojrzenie. Cholera! Jestem wściekły sam na siebie. Jak mogłem być tak głupi ? Odwracam się w jej stronę, łapię za rozgrzany brzuch, przyciągam do siebie i szepcze do ucha.
- Chloë.. Chciałbym, żebyś wiedziała, że nigdy nie kochałem nikogo bardziej niż Ciebie. - zaczynam, a żołądek skręca mi się ze zdenerwowania. Biorę głęboki wdech. - Nigdy cię nie oszukałem, z wyjątkiem zatajenia prezentów czy niespodzianek. Znasz mnie jak nikt inny, ponieważ jesteś mądrą kobietą. Dlatego mowię, a w zasadzie proszę.. proszę cię - Chloë Nelson-Stone, nie pozwalaj, by takie myśli napastowały twoją głowę. Przyrzekam, że nie mam podstaw do tego, żeby mieć kochankę. Wciąż uważam, że jesteś najatrakcyjniejszą osobą jaką znam. Kocham Cię bardziej niż wczoraj ..
- I mniej niż jutro .. - Słyszę jej szept. Serce bije mi szybciej, conajmniej tysiąc razy. Wiedziałem, że nie śpi, ale nie sądziłem, że coś powie. Mimo to, jestem mile zaskoczony. W końcu zbieram się w sobie i dokańczam swoją myśl.
- Tak, Chloë. I mniej niż jutro. A wiesz dlaczego ? Dlatego, że jutro będę kochać Cię bardziej niż dzisiaj, ale mniej niż pojutrze. I tak do usranej śmierci. W gazetach bedą pisać, że zmarłem na skutek pęknięcia serca - z miłości do Ciebie. - Jedno ze świateł tarasowych pada lekko na jej twarz, co pozwala zobaczyć mi dołeczek w jej policzku. Uśmiechnęła się. Nagle czuję, że się obraca, chowając twarz w mojej szyję. Wzdycha, a ja czuję jej dłoń przy klatce piersiowej. Nic nie mówiąc całuję ją w czubek głowy i oplatam ciaśniej ramionami.
- Przepraszam.. - odpowiada. - Ja.. ja się po prostu boję, Ben. Nie chciałeś mnie.. - słyszę jak szlocha i z trudem łapie oddech. Podciągam się do góry i sadzam ją naprzeciw.
- Spójrz na mnie. - mowię trzymając ją za ramiona. Dziewczyna kręci przecząco głową. - Chloë, proszę.. spójrz na mnie .
Nic. Tylko łzy spadające na pościel. Czekam jeszcze przez chwile i nagle widzę jak patrzy na mnie, tymi ogromnymi oczami. Po policzku spływa pojedyncza łza, ocieram ją, a potem delikatnie całuję w nosek.
- Odkąd cię poznałem, nie było chwili żebym cię nie chciał. - wyjaśniam. Momentalnie jej dłonie przestają drżeć. Rzuca mi się na szyję, a ja łapię ją w tali i zaczynam całować. Odwzajemnia moje gesty z wyczuwalną pazernością. Nagle przeszywa mnie niemiłosierny ból. Złamane żebro daje o sobie znać. Nie chcę przerywać tej chwili tak gwałtownie więc ograniczam nieco nasze zbliżenie. Chloë to zauważa, odsuwa się poczym patrzy na mnie badawczo.
- Co się dzieje? - jęczy.
- Przepraszam .. żebro. - odpowiadam usprawiedliwiając się. Jej drobna dłoń wędruje na bolące miejsce i delikatnie je gładzi.
- To ja przepraszam, Ben. Może innym razem. Połóż się i odpocznij. - kończąc zdanie cmoka mnie w usta, bierze poduszkę oraz swoją kołdrę i wychodzi z sypialni. Osuwam się z powrotem na swoje miejsce i staram się zasnąć.* Środa, 22.07.15. 9:02*
Moja świadomość się budzi.
Przesuwam ręka w bok i nie czuję jej ciała.
Zrywam się na równe nogi i wystarczająco szybkim krokiem opuszczam pokój. Przechodzę przez kawowo-beżowy korytarz, po drodze napotykam kilka innych pokoi - pustych pokoi, łazienkę, aż wreszcie dochodzę do drewnianych schodów. Zaczynam powoli schodzić.
Osiem...dziewięć...dziesięć......szesnaście...siedemnaście...osiemnaście......dwadzieścia.
Przechodzę do kuchni, sięgam po szklankę a potem po wodę, by za chwile zwilżyć usta.
Do moich uszu dochodzi dźwięk prysznica i zdaję sobie sprawę gdzie jest Chloë. Przechodzę do salonu, siadam na kanapie po czym włączam telewizor i zaczynam szukać czegoś konkretnego, czegoś co przykułoby moją uwagę..Nic..
- Wyspałeś się? - I oto stoi przede mną, w samym ręczniku wycierając włosy kolejnym. Jest piękna.. jak zawsze.
Mimo, że jestem z lekka otumaniony jej osobą, staram się tego nie pokazywać.
- Yyy.. tak - dukam, pocierając ręką kark. - Właściwie to Cię szukałem.
- O, naprawdę? - pyta przy czym ukazuje rząd białych zębów.
W odpowiedzi kiwam tylko głową i uśmiecham się nieśmiało. Co się ze mną dzisiaj dzieje ?
- No cóż, jesteś głodny ? Ja, szczerze umieram z głodu. - wywraca oczami i łapie się za brzuch.
- W takim razie, idź się ubrać, a ja przygotuję nam jakieś śniadanie. - wstaję, przyciągam ją do siebie i całuję. Trwa to jakąś chwilę, ponieważ Chloë odtwarza pocałunek. W końcu udaje mi się ją delikatnie odsunąć, przy okazji pogrążając się w jej tęczówkach i nagle dziewczyna znika. Uśmiecham się sam do siebie i ponownie ruszam w stronę kuchni.
Chwilę później na stole, znajdują się wszystkie potrzebne produkty i czuję na sobie jej dotyk. Oczy ma błyszczące, a ja po raz tysięczny wpadam w swój ulubiony stan - stan odcięcia się dzięki temu spojrzeniu. Gdy dociera do mnie , że Chloë lekko łaskocze moją dłoń, uśmiecham się speszony i siadam na krześle.
- Ummm, jajecznica, jesteś najlepszy. - mówi spoglądając na mnie przelotnie . Zaraz po tym i ona siada po czym nakłada sobie jedzenie.
Przez resztę śniadania rozmawiamy o dzisiejszych planach, a mianowicie skontaktowaniu się z rodzicami i zabraniu Karmen do domu. Nagle w domu roznosi się dzwonek do drzwi i oboje spoglądamy na siebie zdziwieni, nie spodziewaliśmy się gości. Chcę wstać, ale Chloë macha ręką na znak, żebym został. Marszczy lekko brwi ( jak to ma w zwyczaju, gdy coś jej nie pasuje) i wstaje powoli od stołu. Ze stanowczą postawą podchodzi do drzwi i je otwiera, odwracam się.
Widząc listonosza, na mojej twarzy pojawia się jeszcze większe zdziwienie, tak mi się bynajmniej wydaje. Słyszę ich niewyraźną konwersację, a chwilę po tym drzwi się zamykają. Dziewczyna idzie w moją stronę z kilkoma listami w jednej dłoni, a w drugiej trzyma tylko jeden. Zauważam lekkie przerażenie lub zszokowanie w jej oczach i dopada mnie chęć zapytania
- Co jest nie tak? - zanim zdaje sobie sprawę, że moje pytanie padło na głos, Chloë przesuwa otwarty list w moją stronę. Biorę go, bez słowa i zaczynam czytać.
CZYTASZ
I Lost Hope.
Short StoryKiedy pożegnałaś się już ostatecznie Coś we mnie umarło i leżałem w łóżku, we łzach całą noc Sam, bez Ciebie obok.