14

73 7 2
                                    

Drogi pamiętniku

Nawet nie chcę mi się opowiadać co się wcześniej działo..

Zrobiłam z siebie taką idiotkę i to przed Lukiem.. Rozumiesz? Znowu miałam atak. I paniki. I duszności. I to jeden po drugim.. Najpierw miałam koszmar i zaczęłam się wydzierać i wbijać paznokcie w skórę aż zakrwawiłam pościel itd.. czyli norma, ale budząc przy tym Luka. A gdy się w końcu dobudziłam to oczywiście nie mogłam złapać oddechu! Nosz kurwa!

A było już tak dobrze.. Ale nie. Oczywiście musiałam wszystko popsuć! Jezu jestem taka beznadziejna. Nie ma bardziej słabszej osoby ode mnie. Bo oczywiście nie mogę mieć normalnego przyjaciela. Bo po co? Po co jak mogę wszystko zepsuć, podczas pierwszych spotkań.

A miałam nadzieje że zacznę od nowa. Że ucieknę od tej przeszłości. Ale nie. Ona zawszę musi powrócić. Zawszę jak myślę że się dobre układa. Że wychodzę na prostą. To oczywiście kurwa nie! Zawsze musi się pojawić jakiś jebany zakręt, do drogi powrotnej!

Myślałam że będzie dobrze. Że Luke mnie polubi. Że kiedyś będziemy razem. Ale nie. Musiałam się zbłaźnić. Musiałam..

Jest rano. Chłopak jeszcze śpi. Obudziłam się jakąś godzinę temu. Myśl że on już nie będzie chciał się ze mną przyjaźnić nie dawała mi spokoju. Natrętnie mnie męczyła. Więc uznałam że i tak nie zasnę i pójdę do Ciebie napisać aby mieć już z głowy. Jeszcze tylko napiszę list do Jeremiego. Później pójdę na cmentarz i posprzątam grób i zapalę świeczkę. Pewnie jeszcze popłaczę. I ogóle będę się użalać nad sobą. Wiesz jak to wyjście wygląda.

Więc ja lecę. Może wieczorem napiszę. Paa.

*rzeczywistość*

Dziewczyna właśnie pisała ostatni akapit listu do swojego Jeremiego, gdy Luke przyszedł do salonu w którym usadowiła się brązowowłosa. Nie zobaczywszy przyglądającego się jej chłopaka pisała ostatnie słowa listu ' Kochany. Ja naprawdę nie wiem co robić. Nie wiem kto ma mi pomóc. Proszę ześlij mi kogoś. Ześlij mi kogoś kto mnie uratuję..'. Młodociany chrząkną zwracając uwagę dziewczyny. Dziewczyny która uważała to za znak od Jeremiego. Odwróciła wolnym ruchem głowę. Jej zmęczone oczy zaszły łzami gdy wspomnienia z nocy przyszły.

Gdy chłopak prawie ujrzał twarz którą tak bardzo chciał zobaczyć. Ona odwróciła gwałtownie głowę, a na zapisaną kartkę papieru spadła łza rozmazując jedną z liter. On zdziwiony podszedł bliżej. Brązowooka próbuję powstrzymać cisnące jej do patrzałek łzy, lecz na próżno. Zaczynają lecieć niechciana słona ciecz, a w komplecie przyszedł szloch. Szloch bezsilności. Brak mamy. Brak Jeremiego. Plus upokorzenie przed Lukiem. To wszystko zebrało się w niej wyciskając krople. Luke podszedł do dziewczyny usłyszawszy stłumiony szloch. Zdzwiony objął ją silnymi ramionami od tyłu i niechcący przeczytał jedno ze zdań w liście dziewczyny ' Proszę kochany powiedz mi dlaczego to takie trudne? Dlaczego zawszę gdy wydaję się że uciekłeś od przeszłości, ona cię dogania i karzę za błędy innych ludzi?'

-Dlaczego tu jesteś Luke? Dlaczego marnujesz na mnie swój czas? Dlaczego na taką słabą i przegraną osobę jak ja?

-Bo cię lubię. I to nie jest normalne uczucie. Ja chyba się w tobie zakochuję.- powiedział niepewnie patrząc na reakcję dziewczyny. Ale ona prychnęła rozbawiona, na co zakuło serce chłopaka.

-Proszę cię. Nie chcę miłości z litości. Nie chcę. Wiem że słyszałeś plotki na mój temat. Wiem też że wczoraj się przed tobą doszczętnie zbłaźniłam. Wiem że jesteś świadomy jaka słaba jestem. Ale mimo wszystko ciągle tu jesteś. Co ty tu robisz Luke? Dlaczego nie jesteś z osobami godnymi siebie. Dlaczego się tu ze mną zatrzymałeś jak mogłeś iść dalej. Powiedz mi dlaczego Luke.- zaśmiała się bez ani krzty radości. A jemu zabrakło prawidłowych słów. Zabrakło języka w ustach. Zatkało go. Jedynie chwycił ją za rękę, podniósł z krzesła i obrócił w swoją stronę. Ujrzał zapłakaną i smutną twarz dziewczyny. Dziewczyny na której mu zależy. I w tym właśnie momencie. Jak widzi ją zapłakaną i zrozpaczoną. Uświadomił sobie jak mu na niej zależy. Jak bardzo by chciał wszystkie jej problemy wziąć na swoje barki aby ona była szczęśliwa. I uświadomił sobie jeszcze jedną rzecz.

-To nie litość Ariano. Mówię prawdę. A odpowiadając na twe pytania. Wiem jakie plotki krążą na twój temat. Ale to plotki. Będę cokolwiek myślał na ten temat jeśli tą wersję usłyszę od ciebie. A wczoraj? Wcale się nie zbłaźniłaś. Każdy ma swój moment słabości. Ale mimo że to słabość ona tworzy człowieka. I jest ona w tobie czy tego chcesz czy nie. Tylko od ciebie zależy czy ją pokonasz. Niestety bardzo mi przykro z tego co cię spotkało. A nawet nie wiem całej wersji. Tylko przebłyski. Nie dziwie się że masz te chwilę. Ale to naprawdę nie jest nic złego Ari. Naprawdę dziwię się ze jeszcze normalnie funkcjonujesz. Na pewno wiele osób by nie wytrzymało tego wszystkiego. Ale ty sobie jakoś radzisz. Raz lepiej raz gorzej. Ale radzisz.- stojąc przed nią przybliżał się coraz bliżej jej. Ona onieśmielona widokiem twarzy na której jej tak zależy, tak blisko i podczas takich słów, stała niezdatna do jakiegokolwiek ruchu. Jedynie patrzała oczarowana i ledwie świadoma, do czego chłopak zmierza.- A jestem tutaj bo naprawdę cię lubię. I nie. To nie jest jakaś litość. To niedorzeczne. Naprawdę masz coś w sobie hm.. Nie wiem jak to określić. Jesteś wyjątkowa. Nigdy się tak nie czułem, tak jak przy tobie. Proszę. Uwierz mi.- niebieskooki zwilżył dolną wargę i dotkną jej jeszcze wilgotnego od łez policzka, pocierając go kciukiem i przybliżając jeszcze bliżej twarz do onieśmielonej dziewczyny. Dziewczyna w chwili gdy usta chłopaka były o minimetry od jej, szybko się odsunęła wprawiając w nieprzyjemne ukucie serc ich oboje.

-Luke. Proszę. Ja też cie lubię. I to bardzo. Mogę nawet powiedzieć że się w tobie zakochuję. Bo to by była prawda. Ale to dużo nie zmienia. Zależy mi na tobie. Ale wiesz mi. Związek ze mną jest pozbawiony wszelkiego sensu. A jako że mi na tobie zależy, nie chcę ci odbierać szczęścia. Szczęśliwego życia. Nie dosyć że ja ledwo co siebie radzę nie chcę abyś ty cierpiał.

-Ale.. ale ty mi dajesz szczęście. Nie masz nawet pojęcia jaka wspaniała jesteś.

-Luke. Proszę cię. Proszę cię tylko o jedną rzecz. Daj spokój. Chociażby na razie. Póki nie zgubie poprzedniego życia. Bo w moim życiu jest pościg. Ale niestety ja na razie przegrywam. Gdy dojadę na metę, możemy spróbować. Tylko cię o to proszę.- powiedziała dziewczyna sława które łamały im obu serce. Nie ma pojęcia jak bardzo się myli. Jak bardzo się myli mówiąc że będąc razem odbierze mu szczęście. Nawet nie miała pojęcia jaki błąd robi.

-Nie. Nie ma mowy. Wsiadam do ciebie i pomagam ci wygrać. Dojechać na metę. Pomogę ci. Daj sobie pomóc.- błagał zdeterminowany. W myślach odgrywał przemówienie jakie jej wypowie gdy się nie zgodzi. Był tak zdeterminowany że mimo wszystko nie przyjmie jakiejkolwiek odmowy.

-Dobrze- powiedziała cichutko a chłopakowi zaczęło bić jeszcze szybciej serce.- Tylko jako przyjaciel. Nikt więcej. Jako przyjaciel. Dobrze?- powiedziała niepewnie brunetka. Patrzy jak jej towarzysz bije się z myślami. Już uspokojona przetarła policzki rękawem od szarej bluzy, aby nie została ani jedna nieproszona łza. Czekając na odpowiedź jej serduszko wybijając jej własny rytm ciekawości.

Uciekając od przeszłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz