Rozdział 5

388 26 2
                                    

UWAGA TEN ROZDZIAŁ PISANY JEST NIE TYLKO PRZEZEMNIE. Znaczy w dużej części przezemnie, ale musiałam zasięgnąć rady.

*Scena erotycznaaa XDDD*
Chłopak rzucił mnie na łóżko i przygwoździł mnie swoim umięśnionym ciałem.
-I co Blaise? Zaraz przelecisz największą cnotkę Gryffindoru, zaraz po Mcpipagall. Cieszysz się?
-Nawet nie wiesz jak - wymruczał i zaczął całować zagłębienie mojej szyji. Nie ukrywam, sprawiło mi to ogromną przyjność. Jego usta były takie miękkie... Aż jęknęłam, gdy skierował pocałunki nieco niżej.
Tej nocy będę najgłośniej jak tylko się da.
Zobaczymy jaką rano Dracuś będzie miał minę.
Rozpiął mi stanik i powiedział:
-Cholera, aleś ty piękna dziewczynko! - Chłopak odsunął się na chwilę by zilustrować wzrokiem swą zdobycz.
Podszedł do mnie i delikatnie dotknął wargami szyi.
Obięłam go, chciałam, żeby był bliżej...
Nieprawda! Chcesz, żeby to Draco był bliżej!
Potrzebowałam go coraz bardziej...
Nie!
Potrzebowałam jego dotyku.
Kłamczucha z ciebie Granger.
Przylgnął do mnie, dotknął piersi i zamknął dłonie na sutkach. Wyprostowałam się przed nim.
Jęknęłam nieprzytomnie w jego ramionach.
Chłopak uśmiechnął się triumfalnie.
-To nie wszystko co umiem Hermiono.
-Wyczuwam lata praktyki - podniosłam rękę, chcąc rozwiązać mu krawat, ale nadal byłam nieco otumaniona.
Rozluźnił krawat jednym palcem. Przerzucił go sobie przez ramię i rozpiął koszulę, z której wyłonił się jego ciemny tors.
Usiadł obok mnie i położył mi dłoń na policzku, a drugą na piersi.
Podniosłam się i pocałowałam go, przesuwając dłońmi po jego muskularnych ramionach, podziwiając ich moc.
Długie treningi robiły swoje.
Spodobał mu się mój dotyk, uśmiechnął się nieśmiało pod moimi ustami, kładąc mi dłoń na płaskim brzuchu i zsuwając majtki.
Nagle usiadł na mnie okrakiem, wpatrując się w każdy cal mojej skóry, jakby szukał na niej skaz. Zaczerwieniłam się, gdy jego rozpalony pożądaniem wzrok uchwycił bliznę na mojej ręce.
Bliznę, której nienawidzę.
Poruszyłam się chcąc zakryć ohydne litery, ale błyskawicznie przyszpilił mi ramiona nad głową.
-Nie rób tego! - Jego wzrok strofował mnie, jakby gniewało go, że się wstydzę.
Ale ja nie mogłam ot tak, nie czuć wstudu. Cała zesztywniałam, zaciskając nogi, oddychając płytko, gdy jego dłoń zaczęła zataczać kręgi na moim brzuchu. Dręczył mnie, zbliżając się coraz bardziej do źródła promienia, który ogarniał moje uda i strzelał ku piersiom.
- Odpręż się Miona - mruknął z niezadowoleniem. To był rozkaz księcia Slytherinu, a nie prośba. O mało go z siebie nie zepchnęłam urażna jego bezceremonialnością.
"Odpręż się"? Czy on nie rozumie, jak to jest dawać pierwszemu lepszemu dla satyswakcji?
Znów mnie pocałował, wsuwając mi język do ust. Wiedział, że to odwróci moją uwagę.
Wsunęłam mu ręce na plecy, objęłam go za szyję i chwyciłam za zmierzchwione włosy, po czym zmieniłam zdanie i opuściłam je po jego piersi ku dżinsom. Rozpięłam mu sprzączkę paska, a Blaise znieruchomiał, nakazując wzrokiem bym się nie ruszała. Spojrzałam na niego błagalnie, ale zaczął całować mnie po obojczyku kierując się niebezpiecznie niżej.
Jęknęłam cicho, gdy przesunął językiem po moim sutku, i głośniej, gdy zajął się drugim, od którego nie chciał się oderwać.
Powędrował dalej, nie pozwalając mi zaprotestować, sunął ustami po żebrach i brzuchu, zmuszając mnie do śmiechu.
Poczułam jego delikatny oddech na udzie i zadrżałam gwałtownie, pobudzona do granic.
Krzyknęłam, gdy poczułam jego usta na swojej kobiecości. Łzy szczęścia (nie udawanego!) napływały mi do oczu. Blaise zlizywał gorącą ciecz spływającą z mojej dziurki.
Puścił udo i znalazł się nade mną, świdrując mnie triumfalnie wzrokiem. Oblizał ślniące wargi i pocałował mnie w usta.
Moje dłonie powędrował ku jego dżinsom, rozpięłam je, a on przycisnął mnie całym ciałem.
,,Nie bój się Miona. On ci nic nie zrobi" - usłyszałam te dwa zdania wypowiedziane głosem... Malfoja. Dziwne.
Nagle jego ciężar zniknął, otworzyłam oczy i zaczerwieniłam się. Nagi Zabini był naprawdę gorący. Uśmiechnął się do mnie zakładając na swoją męskość prezerwatywę Malfoy'a.
Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek, po czym poczułam na sobie już dobrze mi znany ciężar. Blaise wpatrywał się we mnie przez chwilę, a we mnie narastało napięcie. Uśmiechnęłam się lekko, ale niezbyt szczerze, bo w środku zżerało mnie poczucie winy.
Tylko nie wiem dlaczego, skoro mój ukochany (dla niego jestem szmatą) sam dał mi prezerwatywy.
Blaise przywarł do mnie wargami i pocałował mocno, wsuwając się we mnie.
Po karku spływały mi kropelki potu, prześcieradło podemną zwilżyło się, słyszałam swoje i jego westchnienia, jęki, przyspieszone oddechy.
Czułam przedziwną mieszaninę bólu i rozkoszy, lecz nie byłam pewna póki z moich ust nie wyrwał się krzyk; w płonących pożądaniem oczach chłopaka  pojawił się niepokój.
Wsunął mi rękę pod plecy i przewrócił na bok, a potem posadził na sobie, nie opuszczając mojego środka choćby na sekundę.
Siedziałam na nim, a on trwał w bezruchu. Wróciłam i odwaga, delektowałam się myślą, że w końcu stracił kontrolę, którą tak lubił. Szkoda, że jestem jego kolejną ofiarą - dziwką.
Ale nie zastanawiałam się nad tym długo, bo wsunął mi dłoń między uda, a drugą dotknął piersi. Ogarnęła mnie fala rozkoszy, pochyliłam się i lekko go pocałowałam.
Ciche westchnienia Blaisa zmieniły się w głośne jęki, kiedy znów się wyprostowałam, przyglądając się z satyswakcją jak zaciska powieki.
Napięłam brzuch, czekając na to co musiało się wydarzyć.
Wsunął drugą dłoń między moje uda. Krzyczał, zacinęłam zęby, czekając na najgłośniejszy okrzyk, i w końcu opadłam na jego pierś, czując w sobie falę naszej wspólnej roskoszy krzyknęłam.
-BLAISE! KOCHAM CIĘ!
-Wieeemm... - jęknął i złapał mnie za tyłek. - Po to tu jesteśmy.

*Koniec sceny*

***

Cholera jasna! Mój przyjaciel właśnie rucha moją laskę!
-Kurwa! - krzyknąłem i walnąłem w stół, gdy dobiegł nas krzyk Hermiony i jej wyznania.
-Draco zazdrosny? A to ci nowina... - mruknął Nott i dopił kieliszek.
-Może nie jęcz nam tu tylko do nich dołącz? Napewno da ci dupy.
-A ty Potter co taki pewny? Tobie przez te 6 lat nawet cycka nie pokazała.
-Jest pierwszy dzień szkoły, a ona już piepszy się z Zabinim. To jasne, że się zmieniła. Może da nam obu dupy?
-To nie taki znowu zły pomysł... - mruknął Mark, jeden z moich przyjaciół, drugi to Jase, a trzeci John.
-Serio myślicie, że da się na trójkąt. Może jeszcze nas wszystkich na raz obsłuży dziurą, co? - jęknął zrezygnowany John.
-Cicho tam. Jakaś szansa jest co nie? - Jase wstał i bezceremonialnie otworzył drzwi do jej sypialni.
-Heeej Hermiona! Jestem Jase. - powiedział - jak zawsze pewny siebie, nawet nie zwracając uwagi, na to, że jest nadziana kutasem Blaisa.
-Cześć - sapnęła i powoli zeszła z mojego przyjaciela, po czym, nadal cała mokra od soków, nie zwracając uwagi na szóstkę facetów położyła się na plecach i zamknęła oczy. Łóżko było naprzeciwno nas, więc każdy widział jej cudowną różową cipkę.
-Ekhem - odchrząknąłem.
-Daj mi chwilę Malfoy. Nie widzisz, że przygotowuję się psychicznie na wasze prośby o treści: "Hej, mnie też oblecisz?"
-Nie.
-Kurwa nie dadzą odpocząć po orgaźmie nawet na chwilę - wstała, pochyliła się nad kufrem, wypinają do nas tyłek i wyjęła jakąś króciutką koszulkę, którą zaraz potem na siebie nałożyła.
Gdy do nas szła burknęła coś w stylu: "Pizda mnie będzie przez miesiąc boleć".
Z taką prefekt naczelną to ja mogę mieszkać.
-To w co gramy? - zapytała.
-Butelkę proponuję - odezwał się Jase.
-Czekajcie. Ja na was sześciu?
-Dokładnie.
-Czemu?
-Bo chcemy tylko ciebie.

***

NOOOOOO... WIĘC JEST XDDDD
NIE WIEM CO NAPISAĆ BO JESTEM W SZOKU, ŻE COŚ TAKIEGO NAPISAŁAM.
BAJ
CAENTER :*

101 przygód panny GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz