Rozdział 6

347 24 2
                                    

-Ale dziwny sen... - szepnęłam i otworzyłam oczy.
Czy aby napewno?
Leżałam w łóżku Malfoy'a.
Leżę w łóżku Malfoy'a.
Mam na sobie jedynie... NIC.
Co jest ze mną nie tak?!
Przestraszona powoli zerknęłam w prawą stronę i napotkałam parę radosnych stalowych oczu.
Uśmiechał się do mnie złośliwie.
-Aha... - speszona powoli, z szeroko otwartymi oczami obróciłam głowę i znów patrzyłam na sufit. Zacisnęłam powieki i szepnęłam przeklinając swe nieszczęsne życie - Kurwa.
-Nie ładnie Herrrrmionko.
-To nie był sen? - zapytałam.
-Nie - przytaknął radośnie.
-W takim razie zakładam, że jak udam się do siebie teraz, bez ubrania, to nie wzbudzi to niczyich podejrzeń?
-Niczyich poza Mcpipagall.
-CO?!
-Siedzi sobie tam i na ciebie czeka.
-Nie. NIEEE.
-Zobacz sobie.
-Okej... - wstałam z łóżka nawet nie patrząc na mojego sąsiada i uchyliłam drzwi. Nikogo nie było prócz bandy, teraz zaśmiewających się gości.
-No chyba nie! - krzyknęłam.
-Serio myślałaś, że on cię przeleciał?! - zaśmiewał się Jase.
-Na to wszystko wskazuje.
-Hahahah... Dobre....
Oburzona zerwałam z Dracona szmaragdową kołdrę. Był w bokserkach.
-Jezu... Jak ja się cieszę! - jęknęłam owijając się kołdrą.
-Z powodu tej kołdry?
-Nie, z powodu, że ten tleniony idiota we mnie nie był - burknęłam.
-Hermiona... Ty się lepiej zbieraj. Zaraz śniadanie.
-Ale... Co się stało wczoraj?
-Opowiem ci w sali. Dziś jesz z nami - powiedział Blaise.
-Pierwszą część pamiętam.
-Mhmmmm... Ja też - jęknął na wspomnienie wczorajszej nocy.
-Jakbyś nie pamiętał to bym cie zajebała, wiesz o tym?
Kątem oka zauważyłam, że Draco posmutniał.
-Dobra my idziemy, pa.
-Cholera koniec z tym! - warknął, gdy chłopcy znikneli. -Wiem po co ci to Granger! UDAŁO CI SIĘ KURWA. Jestem w luj zazdrosny. Pokochałem cię za to, że nie jesteś taka jak inne. Myliłem się, jesteś zwykłą szmatą!
-Co? - zapytałam inteligętnie.
-Kocham cię, a ty co?! Rozbierasz się przed moim najlepszym przyjacielem!
-Bo ja... Bo... Ja... Myślałam, że ty...
-Że co ja?!
-Że wolisz te tanie kurwy! Jestem głupia! -Złapałam się za głowę. -Nie zasługuję na ciebie.
Wzięłam różdżkę i przyłożyłam ją sobie do gardła, krzyknęłam zaklęcie.
-Sectumsempra!

***

-Co ja zrobiłem Zabini! - krzyknąłem i zaraz zasłoniłem sobie usta dłonią. Patrzyłem na jej bezwładnie ciało leżące na noszach.
-Spokojnie Draco. Wyjdzie z tego.
-Kurwa kocham ją. Ja ją kocham. - szepnąłem.
-CO?! JEZU STARY BYŁO MÓWIĆ WCZORAJ A NIE! JEZU LASKE CI WYRUCHAŁEM! PRZEPRASZAM! - Zabini dał się ponieść emocjom. Wszyscy ciekawscy (cały Hogwart) mieli szeroko otwarte z szoku oczy.
-Panie Zabini? Ma pan coś do dodania? - odezwał się Dumbledore.
Weasleya nie było.
-To...To wypadek był!
-Zajmiemy się tym później.
-Malfoy!
-Co tym razem Potter?!
-Hermiona to moja przyjaciółka, jak możesz?!
-Sama sobie to zrobiła!
-KONIEC TEGO. JAK TYLKO WYZDROWIEJE MASZ SIĘ DO NIEJ NIE ZBIŻAĆ! JEDEN DZIEŃ, A JUŻ ZOSTAŁA SZMATĄ!
-Jak mam się do niej nie zbliżać w jednym mieszkaniu?!
-To się załatwi. - warknął Potter i splunął mi na but.
Miał rację. To moja wina.

***
Wybaczcie, że taki krótki, ale to tak zwany etap przejściowy, zaraz będzie normalna fabuła.
Wasza
Caenter ;)

101 przygód panny GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz