Rysunek

1.4K 98 7
                                    

Obudziłem się z lekkim kacem... Strasznie chciało mi się pić. Idąc do kuchni spojrzałem na zegarek. Dochodziła dziewiątą trzydzieści.


-Kurwa spóźnię się do pracy!- Krzyknąłem jakby sam do siebie.

Szybko ruszyłem do łazienki wziąć prysznic i te inne pierdoły. Ubrałem na siebie ciuchy i ruszyłem. Jak to dobrze, że pracuje w kawiarni tam cos zjem ale na kaca kawy się nie napije. Wstąpiłem do pierwszego lepszego sklepu po pepsi. Kupiłem ja i prawie za jednym zamachem wydudniłem całą.


Dokładnie o 10 byłem w kawiarni jak to dobrze, że nie jest tak daleko od mojego domu. Otworzyłem drzwi zadyszany. Paru klientów którzy aktualnie byli w środku spojrzeli na mnie ale odrazu odwrócili wzrok. Chyba nie byłem wystarczająco odpowiednim obiektem do oglądania.


-Zayn Matko Boska co się stało?-Spojrzała na mnie moja szefowa. To miła sześćdziesięcio letnia staruszka. O szarych włosach ciepłym uśmiechu. Jest niewysoka, sięga mi do gardła. Jest moją tak zwaną przyjaciółką moge jej sie zawsze wyżalić.


-Nic się nie stało Lucy po prostu ciężki wczorajszy dzień, później ci opowiem jeśli bedziesz chciała.- Uśmiechnąłem się ciepło do niej. Mówimy sobie po imieniu bo ona tak zadecydowała już dawno temu.


-Jasne, że będę chciała niech tylko zrobi się trochę luzu. Sam wiesz jakie są poranki.

Kiwnąłem głową, poranki sa najgorsze. Najwięcej ludzi a to pracownicy którzy spieszą się do pracy. Albo zabiegani studneci którzy muszą się napić kawy żeby funkcjonować na zajęciach.


Ubrałem fartuch i wziąłem jedną drożdżówke i zrobiłem sobie herbatę. Lucy pozwalała mi coś zjeść. Bogu dzięki za kogoś takiego. Gdy skończyłem jeść zaczął się istny armagedon ludzi. Z minuty na minute ich przybywało każdy zamawiał przenajróżniejsze rzeczy. Od różnych kaw po różne mixy ciastek. I tak zleciały dwie godziny na bieganiu w tą i we wte.


-Zayn widzę, że na chwilę mamy spokój. Może teraz pogadamy?


-Jasne.


I tak opowiedziałem Lucy wszystko. Od Tego pomostu do usta usta i kłótni z Niallem aż po upicie się w jakimś tanim pubie. Staruszka słuchała z zaciekawieniem.


-Rozumiem a próbowałeś zaprosić go na randkę? Albo porozmawiać z nim?


Na jej słowa zakrztusiłem się śliną.


-Ah rozumiem, że nie? Kiedyś to bylo proztrzsze szło się zapraszało na randkę i koniec.


-Może i tak ale czy to nie dziwne, że chlopak zaprasza drugiego chłopaka na randkę nie wiedząc nawet czy tamten w najlepszym wypadku jest bi?


-Nigdy się nie dowiesz jeśli nie spróbujesz Zi do odważnych świat należy. Ok ja musze załatwić jeszcze parę rzeczy na mieście. Wrazie jakbym się. Nie wyrobiła został byś dłużej?


-Tak bez problemu.-Skinąłem głową uśmiechając się do niej. I tak dziś nie mam żadnych planów. Może pójdę potem i bd rysował. Albo po prostu posiedze i posłucham muzyki.


-Ok dziękuję skarbie. Do później.


Skinąłem głową i udałem się za lade.


Około osiemnastej wróciła Lucy i mogłem już wychodzić. Wstąpiłem do KFC bo kubełek kurczaka i jakąś cole. Udałem się szybko do domu po szkicownik i ołówek. I udałem się tak na plaże. Rozsiadłem się wygodnie na kocu i zajadałem kurczaka. Nienawidzę wody ale to nie oznacza, że nie mogę po prostu posiedzieć na plaży. Zastanawiałem się co narysować rozejrzałem się do okoła i zobaczyłem najpiękniejsza osobę na świecie. A dokładnie jego cudownego ratowniak. Wychodził z wody z deską w ręku. Mokra grzywka opadała mu na czoło. Postanowiłem, że go narysuje. Szybko zabrałem się do pracy i co kilka minut zamykałem oczy by przypomnieć sobie ten wspaniały widok. Rysowałem jak opętany. Nic nie mogło zwrócić mojej uwagi liczyło się tylko ja i ten rysunek. Po półtora godziny skończyłem go. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem jak on idzie do mnie. Był blisko schowałem swój rysunek i wstałem.


-Cześć to ciebie wczoraj uratowałem?


-Tak cześć. Jestem Zayn.-Podałem mu rękę i gdy uścisneliśmy sobie dłonie przeszły mnie ciarki. Miał mocny silny uścisk. Podniecało mnie to... Zaraz Zayn o czym tak myślisz.


-To co tutaj robiłeś?


-Ja um rysowałem...


-Naprawdę? Mogę zobaczyć? Proszę?

-Um wybacz ale nie jest nieskończone i brzydkie... Innym razem.-Zayn idioto.

-Ehh no dobra...-Powiedział troche zawiedziony.-Ja już lece spieszę się do zobaczenia Zayn.- Wzdrygnęłam się sposób w jakim mówi moje imie o żesz kurwa.-A jeszcze jedno słodko pachniesz ciastkami i wo góle.

-Ym dzięki Cześć.-Może tego nie widać ale w głębi piszczałem jak mała dziewczynka.

********

Nie sprawdzony. Btw

Liam dziś na balu wyglądał kurwa tak perfekcyjnie. Zdj zalaczam w mediach.

Lajki i komenatrze :3


Lifesaver // ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz