Problem z bokserkami

1.8K 118 5
                                    

Niall wyjaśnił mi wszystko co i jak. Plan wyglądał tak. Ja stoje na pomoście w nartach wodnych. Trzymam line która przymocowana jest do motorówki Nialla. On ją odpala i mnie ciągnie. Oby nic się nie stało. Kątem oka spojrzałem na plaże i zobaczyłem pana ratownika wychodzącego z wody. Jego cialo ociekało woda a krople wody zjeżdżały po jego umięśnionym torsie. Mógłby to być mój język. Mokre włosy opadały mu na twarz. Szkoda, że nie miał jakiś małych kąpielówek.

-Zayn!-Ocknął mnie głos przyjaciela.

-Tak tak.-Spojrzałem na niego zdezorientowany i czerwony jak burak. Jakby mama przyłapała mnie przy oglądaniu porno.

-Przygoduj się ruszamy.-Oznajmił mi przyjaciel.

Złapałem mocno line. I przygotowałem się na najgorsze. Nogi zaczęły mi się mocno trząść. Może to nie był dobry pomysł. Zrezygnuje póki mam jeszcze szanse, ale gdy miałem się odezwać. Niall odpalił motorówke. Zacisnąłem palce na linie, przełknąłem głośno śline (zrymowałem xD). Niall ruszył, poczułem tylko szarpnięcie liny i pociągnęło mnie. Na początku dobrze mi szło. Lecz nagle lina pękła, uderzyłem w fale wody. Niall nie zorientował się że lina pękła i odpłynął. Zacząłem energicznie machać rękami i nogami. Panikowałem schodziłem pod wodę. Wytrzymałem oddech udało mi się wypłynąć zacząłem krzyczeć pomocy. I znów runąłem pod wodę. Ale już mi się nie udało wpłynąć. Czułem, że musze zaczerpnąć powietrza ale nie mogłem. Schodziłem na dno otworzyłem buzię. Woda naleciala mi do gardła. Robiło mi się ciemno przed oczami. Zobaczyłem tylko płynącą postać i opanowała mnie ciemność.

******

Czułem uciski na mojej klatce. Troche mnie to bolało. Nagle ktoś naparł na moje usta i wdychał we mnie powietrze jezykiem optarł niby przypadkiem o mój. Znów czułem naciski na mojej klatce. Uznałem, że musze zwymiotować, przy kolejnym pchnięcia, woda którą miałem w klatce wypłynęła ze mnie co spowodowało kaszel otworzyłem oczy. Ktoś poklepał po moich plecach. Otworzyłem szerzej oczy i zobaczyłem go ratownika uśmiechnał się do mnie. Ma piękny uśmiech a zarost dodawał mu tej slodyczy. Jego oczy wyglądały jakby uśmiechały się do mnie. Ma piękne brązowe oczy. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem tłum gapiów który mnie otaczał i bacznie się przypatrywał.

-No już rozejść się nie ma tu nic na co warto patrzeć.

Ma cudowny męski głos. Mógłbym go słuchać i słuchać. Tłum tylko ciężko westchnął w niezadowoleniu i odeszli.

-Wszystko w porządku? Było blisko.

-T t tak dziękuję.

-I zrób coś z twoim kolegą.- Spojrzał na mnie z dziwnym rozbawieniem.

Na poczatku nie zrozumiałem o co mu chodzi. Spojrzałem na swoje kąpielówek i zarumieniłem się ze wstydu. Bylo widać cały kontur mojego penisa. Boże ale wstyd czm teraz. Zacząłem żalować, że się wybudziłem.

-Ja prze...przepraszam.

-Nie masz za co uznam to jako komplement.-Znów się uśmiechnął a ja jeszcze bardziej sie zawstydziłem.-Musze iść trzymaj sie i uważaj.

-Dziękuję jeszcze raz.- Wypowiedziałem stłamszonym głosem.

-To moja praca cześć.

Odwrócił się i odszedł. Skarciłem się w myślach za ten incydent... Co on musiał o mnie pomyśleć. Że jestem niewyrzyty. Wstałem z piasku i pokierowałem sie w stronę samochodu. Uznałem, że w samochodzie zrobie mu awanturę stulecia. Po paru minutach siedziałem w aucie.

****

Nie sprawdzony. I wybaczcie ze taki krotki nastepny bedzie dluzszy :P

Lifesaver // ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz