Chapter 03

678 37 1
                                    

Cassisy's Point of view


Po skończonych zajęciach byłamwykończona, nie chciało mi się przygotowywać obiadu czy teżobiado/kolacji w domu dlatego razem z Dakotą wybrałam się dopobliskiej restauracji, nim się zorientowałam zegarek na moimtelefonie wskazywał godzinę 18:30.

- Muszę już iść. - powiedziałam do Dakoty. - Wiesz ten chłopak Luke przyjdzie po notatki.

- Tylko uważaj na niego, widać, że coś z nim nie tak. - odpowiedziała z troską.Pożegnałam się z dziewczyną i wyszłam z budynku, wsiadłam do samochodu i odjechałam. Podróż do domu trwała niecałe 10 minut, także miałam jeszcze trochę czasu do wizyty chłopaka, w końcu w ramach odpoczynku opadłam na kanapę i włączyłam nowy odcinek American Horror Story, mimo zmęczenia z uwagą oglądałam serial, podczas kulminacyjnego momentu przepełnionego grozą, główna bohaterka właśnie miała zajrzeć do starej szafy z której dochodziły dziecięce śmiechy, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, szybko zerwałam się na nogi, muszę przyznać, że trochę mnie wystraszył, zapomniałam, że ktoś miał mnie jeszcze dzisiaj odwiedzić. Idąc do drzwi wzięłam notatki w ręce, nie chciałam żeby Luke wchodził do mojego mieszkania, miałam zamiar dać mu te kartki w drzwiach, niech bierze po co przyszedł i spływa, byłam potwornie zmęczona i marzyłam o gorącej kąpieli. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam wyższego ode mnie o głowę blondyna, który znowu wygląda jakby dopiero co wrócił z pogrzebu. Z wymuszonym lekkim uśmiechem na twarzy witam go skromnym cześć. Jednak nie otrzymuję żadnej odpowiedzi, chłopak nadal stoi w tej samej pozycji i nie przestaje mi się przyglądać, wygląda na to, że oczekuje zaproszenia do środka, jednak nie chciałam tak łatwo dać za wygraną.

- Tu są te notatki o które prosiłeś, są ułożone działami według podręcznika. - powiedziałam wyciągając rękę z kartkami w jego stronę. On jednak całkowicie to zignorował i nie zabierając wzroku z moich oczu powiedział.

- Mogę wejść?Byłam nieco zaskoczona jego bezpośredniością, mimo wszystko jednak trochę głupio mi było odmówić, przecież nie mógł mi chyba nic zrobić? To, że uważam, że jest trochę dziwny o niczym nie świadczy. Jeszcze przez chwilę się wahałam ale w końcu odsunęłam z się z drogi.

- Jasne. Napijesz się czegoś? - powiedziałam od niechcenia z nadzieją, że gość niczego sobie nie zażyczy.

- Nie dziękuje, nie chcę robić kłopotu i tak w sumie późna godzina na odwiedziny. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Przez grzeczność nie zgodziłam się z nim. Zaczęliśmy rozmawiać głównie na tematy związane z uczelnią, jego twarz jak zawsze nie zdradzała żadnych głębszych emocji. Było to dosyć uciążliwe, nie widziałam w jakim jest nastroju, nawet momenty w których próbował być zabawny jego śmiech było mocno naciągany.

- W końcu zadał niewygodne dla mnie pytanie. - A co z Twoją rodziną?

- Wprawiło mnie to w zakłopotanie, nie zamierzałam mu opowiadać historii swojego życia, nawet Dakota wysłuchała skróconej o parę istotnych wydarzeń wersję.

- Um. - zaczęłam. Została w Nowym Jorku, znaczy mój brat i ojciec, mama nie żyje.

- Przykro mi. - odpowiedział. Ja w zamian odwdzięczyłam mu się takim samym pytaniem, po jego minie sądzę, że też nie było skory do zwierzeń.

- Została w rodzinnym mieście na północy kraju. - widać też jest powściągliwy w szastaniu informacjami o sobie. Po tej wymianie zdań nastała głucha cisza, która po kilkunastu sekundach stała się uciążliwa. Było już późno dochodziła 21, w sumie trochę się zasiedzieliśmy, rozmawiając o niczym. Postanowiłam go w końcu wyprosić, chciałam mieć jeszcze trochę czasu przed snem na poczytanie obowiązkowej lektury.

-  Wiesz Luke.. miło mi się z Tobą rozmawia ale wiesz dopiero początek tygodnia i mam masę obowiązków, z resztą Ty też.. - nie dokończyłam, chyba zrozumiał aluzję.

- A tak jasne, zasiedziałem się w tak dobrym towarzystwie. - w jednej chwili wyraz jego twarzy zmienił się, a na usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Wstał powoli i kierował się do wyjścia, z ulgą patrzyłam jak się żegna i zamyka za sobą drzwi. W końcu trochę czasu dla siebie – pomyślałam w duchu. Już miałam iść w stronę łazienki gdy znowu usłyszałam dźwięk dochodzący z przed pokoju. No pięknie ciekawe któż mnie znowu odwiedza. Nie patrząc w wizjer otworzyłam drzwi, nie zdążyłam nawet dokładnie przyjrzeć się postaci gdyż praktycznie rzuciła się na mnie, przygniatając mnie swoim ciężarem do ściany pokoju, zanim zorientowałam się, że to blondyn, który dopiero co opuścił moje mieszkanie, jego usta przywierały już mocno do moich, byłam w szoku, dopiero po chwili odzyskałam możliwość racjonalnego myślenia i próbowałam siłować się z chłopakiem odpychając go od siebie. Widocznie musiał poczuć mój opór bo w końcu jego ucisk zelżał. Gdy tylko oderwał się ode mnie, nie wiele myśląc wzięłam duży zamach ręką, która w ciągu kilku sekund wylądowała na jego twarzy.

- Co Ty do cholery wyprawiasz?! - krzyknęłam do chłopaka. Byłam kompletnie zszokowana jego zachowaniem, przecież nawet nie flirtowaliśmy ani nic, a ten wyskakuje z pocałunkami.

- Cass, przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło.. - chłopak nie wiedział co ma powiedzieć, wyglądał na zagubionego i zawstydzonego?

 - Kim jesteś, żeby do mnie tak mówić? - w dalszym ciągu zwracałam się do niego podniesionym głosem.

- Dobra, powiem prawdę. Wcale nie chodziło mi o te pieprzone notatki, chciałem z Tobą pobyć i zaprosić Cię na randkę.. ale chyba właśnie straciłem na to szansę. - powiedział z odrobiną żalu.

- To przynajmniej mogłeś zapytać jak normalny człowiek chociaż i wtedy moja odpowiedź brzmiałaby. NIE. - spuściłam nieco z surowego tonu.

- Bardzo Cię za to przepraszam, widocznie nie mogłem się powstrzymać. - widać, że próbował załagodzić sytuację, wysilił się nawet na minę, która wyrażała skruchę.

- Dobra wynoś się już z mojego domu. Chłopak już nic się nie odezwał, stwierdził, że i tak już nic mu nie pomoże. Spojrzał na mnie ze smutkiem i wyszedł. Natychmiast podbiegłam do drzwi i zamknęłam je na klucz w nadziei, że już nic mi się dzisiaj nie przydarzy.   

____________________

Pierwszy pocałunek jest! Może nienajlepszy ale to z pewnością się zmieni, już niedługo :)

Rozdział krótki ale padam ze zmęczenia, jutro dodam rozdział w którym to wydarzenie zostanie przedstawione z perspektywy Luke'a. 

Uprowadzona | Luke Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz