* * * Perspektywa Satsu * * *
Gdy się obudziłam... nad sobą miałam dach. Skąd?!
Poderwałam się do siadu, od razu rozglądając wokoł. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam... było w pewien sposób zadbane, lecz od razu było widać, że nie jest to dom pierwszej klasy.
Nagle poczułam paraliżujący ból, przez który musiałam się z powrotem położyć.
Syknęłam cicho, patrząc na swój prawy bok, skąd wychodził ból. No tak. Dostałam nożem.
- Już się obudziłaś? Miałem nadzieję, że dam radę Cię opatrzyć. Poza tym... patrząc na to, jak blada jesteś, podejrzewam, że nie posiadasz dużych zasobów krwi. Powinnaś jeszcze leżeć nieprzytomna. - początkowe zdziwienie, wraz z kolejnymi słowami, zamieniało się w podejrzenia.
- Ty sam bardziej kolorowy nie jesteś. - prychnęłam w odpowiedzi.
- No ej, ja miałem kąpiel w wybielaczu, raczej nie przeżyłaś tego samego co ja.
- Że co? Jak to zrobiłeś? - moja początkowa wrogość zniknęła, ustępując miejsca dziecięcej ciekawości.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie, co z jego twarzą wyglądało przerażająco.
- Nie boisz się mnie? - widać, ja też w pewnym stopniu go zaciekawiłam.
- Tak. Ale chcesz mi pomóc. To dla mnie naprawdę wiele znaczy. Nawet jeśli będziesz chciał za to jakiejś zapłaty...
- Spokojnie. - przerwał mi - Nie marnuj śliny młoda. Po prostu mam swój honor. Pomogłaś mi, więc i ja pomogę tobie. - w końcu do mnie podszedł. Stał w tych drzwiach, jakbym miała go co najmniej ugryźć. No ej, to było nie miłe, jego bym nie ugryzła...* * * Perspektywa Jeffa * * *
Gdy do niej podszedłem, rozerwałem bok tej szmaty, której używała jako bluzki, by móc dostać się do rany, po czym zacząłem bawić się w pomoc. Nie robiłem tego często, więc trochę błędów w moich czynach było, z czego mogłem zdać sobie sprawę, przez jej syknięcia.
- Zniszczyłeś mi bluzkę... - burknęła, gdy skończyłem. Nie wiem, jak ona może nazywać to bluzką. Przecież to nawet na szmatę się nie nadaje...
Rzuciłem w nią jakaś swoją koszulką - Rekompensata. - mruknąłem, a ona po chwili się przebrała. Tak przy mnie, nawet nie zwracając na mnie uwagi. Powtórzę się, swój honor mam, więc się odwróciłem.
- Dlaczego żyjesz na ulicy? - spytałemz chcąc przerwać ciszę. Skoro już daję radę z kimś pogadać, to czemu nie ciągnąć rozmowy?
- Bo nie w pierdlu. Gdybym zgłosiła się do jakiegokolwiek sierocinca, to zgłosiliby mnie na policję. Nie uśmiecha mi się przesiedzieć całego swojego życia w więzieniu, choć podejrzewam, że miałabym tam lepsze warunki. - wzruszyła olewczo ramionami. W więzieniu? Ma trzynaście lat, co takiego mogła zrobić?! - Nie patrz się tak na mnie. Po prostu zabiłam kilka... naście osób. Dosyć brutalnie. Ale mam alibi. Wcześniej każdy z tych ludzi mnie zgwałcił!
- Czyli... przeszkodziłem ci w robocie...? - spytałem niepewnie, bo nie do końca rozumiałem o co chodzi.
- W hobby. Robię to hobbistycznie. -naprostowała. Ja jebie...
- Psychol z ciebie. - stwierdziłem prosto z mostu - Chyba moglibyśmy się dogadać. Chciałabyś? - zaproponowałem. No cóż, to dzieciak, a ja zbyt ładnie nie wyglądam...
Czyżbym znalazł przyjaciółkę?
CZYTASZ
Nawet my możemy poznać szczęście.
FanfictionJeff the Killer spotyka Satsu - nie do końca normalną dziewczynę z ulicy. Czy którekolwiek z nich wyjdzie z tego cało?