6. Nie myślimy o naszej śmierci, zgoda?

155 14 6
                                    

* * * Jeff * * *
- Ja nie będę chciał zabić ciebie, a ty mnie. To bardzo dobry układ. Co ty na to? - zaproponowałem, podając jej dłoń.
To bardzo dobry plan. Może dziewczyna wychowuje się na ulicy, ale nadal jest dzieckiem. Trochę tej dziecięcej ufności w niej zostało. To widać.
- ...Zgoda - odparła po krótkim zawahaniu.
Tak... Może i zostało,ale bardzo mało.
Widać, że coś podejrzewa. Ale... Czemu wielki i przerażający Jeff the Killer miałby coś kombinować? Jestem tylko wielokrotnym mordercą. Raczej będę grzeczny. Raczej.
- Jestem głodna. A w tym pomieszczeniu raczej nic jadalnego nie znajdę. - powiedziała, rozglądajac się po...kuchni. Tak, to kuchnia. Znaczy... kiedyś nią chyba była...
- No... raczej nie. I lepiej dla Ciebie, jak do lodówki zaglądać nie będziesz. - ostrzegłem, zdając sobie sprawę dopiero po chwili, że to dzieciak. Ma pewno tam zajrzy. Choćby po to, by zrobić mi na złość.
I tak się stało. Wcześniej jednak spojrzała mi w oczy z bezczelnym uśmiechem.
Co za mała.... grrr... Ale co ja się martwię? Niech patrzy. Może zgrzecznieje...
Tak jak przewidziałem.
Podeszła do lodówki i zajrzała do środka.
Nie domyslila się, że brązowe plamy na obudowie sprzętu to nie rdza, a zaschnięta krew...
Nie piszczała. Nie krzyczała.
Otworzyła tylko drzwiczki i w ciszy patrzyła się w środek.
Muszę zobaczyć jej minę, więc podszedłem do niej i stanąłem tuż obok.
- Ty... trzymasz fragmenty ludzi w lodówce..? - spytała zdławionym tonem. Oczy szeroko otwarte, siedział w nich szok. I można zauważyć przerażenie. Schowane, ukryte gdzieś głęboko w tych uroczych czerwonych oczętach...
Nigdy nie myślałem nad tym, jak wyglądają dzieci. A teraz, patrząc na nią... mogę stwierdzić, że są urocze.
- Zgadza się. Ale nie martw się. Tak źle ze mną nie jest. To żarcie dla psa. - wyjaśniłem nadzwyczaj spokojnie jak na taką sytuację.
- Ty... - głos jej zadrżał. Wzięła głęboki wdech, by go uspokoić - Jesteś Jeff the Killer? Plaga,która powoli niszczy to miasto?
- Zgadza się, białowłosa. To ja. Mam znajomych.  Skoro jesteś głodna, to do nich pójdziemy i...
- Jestem Satsu. - wtrąciła mi się w słowo - Naucz mnie jak zabijać, by samej nie zdechnąć. Mógłbyś? - spojrzała na mnie takim wzrokiem, że serce by mi pękło, gdybym odmówił...
- Nie. - powiedziałem, w duchu uśmiechając się do siebie. Nie posiadam uroczego serduszka, chcącego wszystkim pomagać. Nie ten adres - Nie zabiłem Cię. Daje ci żyć. Pomagam przeżyć. Czy to nie wystarczy?
- Ale...
- Nie. - zakończyłem twardo, przy okazji zamykając lodówkę - Chodź. Reszta bardzo się ucieszy, że znalazłem kogoś takiego jak ty. Lubią poznawać nowych ludzi. Szczególnie, gdy te znajomości wychodzą ode mnie.

Nawet my możemy poznać szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz