Oddziaływanie butelek na kocie czaszki

597 65 4
                                    

*perspektywa Chihiro*

Wmaszerowałam do szkoły w ciszy, powtarzając ułożony przeze mnie scenariusz. Czas na realizację mojego planu uwolnienia się od Kisielowych Fanek.
1. Spotykam się z Kise.
2. Odstawiam z nim scenkę kłótni.
3. Kise mówi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
4. Uciekam "załamana".
5. Psychofanki/stalkerki/pojeby się ode mnie odczepiają
6. Mam święty spokój i nadal koleguję się z Kise :')
Czuję się taka genialna :'D
- Ne, Enya.
- Hai?
- Przedstawiłaś Kise mój plan, prawda?
- Etto... - no jasne, że nie.
- Eh... Spokojnie, byłam przygotowana na taką ewentualność...

Ja: Kiseeeeeeeee~ °^°
Kise *^*: Haaai~ (~*-*)~
Ja: No bo jest sprawa o.o ...

W krótkiej, ale za to jakże przepełnionej emoji konwersacji, wyjaśniłam mu wszystko co i jak i ustaliliśmy, że do działania przystąpimy jak tylko się zobaczymy. Miszyn imposibyl, kurwa.

*chwilę później*

-Chicchi! - *oddycha głęboko* zaczynamy.
- Ohayo, Kise-kun. -rzekłam sucho
- Heeee? Od kiedy dodajesz "kun" do mojego nazwiska? ;-; - trzeba mu przyznać, że jest niezłym aktorem. (Chyba nie powinnam mu ufać)
- Od dzisiaj. - kątem oka zobaczyłam przyglądającą się wszystkiemu grupkę dziewczyn.
- Co ci się stało?
- Nic. - odpowiadałam beznamiętnie, choć ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Jak sobie chcesz! - odwrócił się na pięcie i odmaszerował.
- Oi! Matte, Kise! Ja... Po prostu mam dzisiaj słabszy humor!
- Nie mam zamiaru znosić twoich humorków!!! - odkrzyknął i zniknął mi z pola widzenia. Wokół mnie dotychczas panowała cisza jak makiem zasiał, a gdy Kise się oddalił ,rozległy się burzliwe szepty. Ze "łzami" w oczach odbiegłam w przeciwnym kierunku niż Kise.
Będziemy mieli spokój z psycholkami, ale nie za darmo. Od teraz musimy uważać żeby nikt nas nie zobaczył razem. To chyba nie powinno być trudne...
Wbiegłam na dach, ocierając sztuczne łzy z policzków. Noż kurwa jeszcze się rozmażę ._. Blondas już tam na mnie czekał.
- Chicchi, GOMENEEE. ;-; - rzucił się na mnie i zmiażdżył w niedźwiedzim uścisku.
- Kise, ciszej, bo jeszcze któraś z "nich" nas usłyszy! - wyszeptałam - Matte, za co ty w ogóle przepraszasz?
- Za to co przed chwilą powiedziałem. ;-;
- Ale to ja kazałam ci to powiedzieć. Uwierz mi, nie wzięłam sobie tych słów do serca.
- W sumie racja. Ale dlaczego płakałaś?
- Łzy w buteleczce ^^. - Wyciągnęłam z rękawu swetra płyn do soczewek. - To jedyne co miałam przy sobie, ale wygląda realistycznie.
- Już się wystraszyłem, że coś poszło nie tak ;-; xD
- Etto, Kise. Mogę ci mówić Ki-chan? ( A/N: Żółciutki *-* xD) Słyszałam jak Momoi-san tak na ciebie mówi i... - wbrew mojej woli zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Chłopak parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że tak! Tylko nie w szkole, no bo sama wiesz... - uśmiechnął się i podrapał po głowie.
- Świetnie! Arigato, Ki-chan! Do zobaczenia później~
- Sayonaraa~ - odhopsałam w stronę wschodzącego słońca z bananem na twarzy.

*perspektywa Enyi*

- Ne, Chihiro ~ - zagaiłam gdy obie przebierałyśmy buty przed wyjściem że szkoły.
- Nani?
- Wymykamy się dzisiaj na kosza?
- Hmm w sumie to możemy, ale dzisiaj wybitnie mi się nie chce ._. - jak na zawołanie ziewnęła przeciągle.
- To może chodźmy chociaż pooglądać trening pierwszego składu?
- Jasne! Jest tylko jeden problem...
- ???
- Pierwszy skład = Kise. Kise = Psychofanki. Psychofanki + (Ja + Kise) = katastrofa.
- Daj spokój! O tej porze pewnie nie będzie tam nikogo oprócz chłopaków! - złapałam ją za nadgarstek i zaciągnęłam ją w kierunku sali gimnastycznej. Już miałyśmy przekroczyć jej próg, gdy Chi-chan powstrzymała mnie ciągnąc mnie za ramię.
- BAKA! One tam są! ;-; - wytężyłam słuch i usłyszałam piski pokroju: "NOTICE ME KISE-SENPAI!" , "KISE-SAMAAA!" , "CHCĘ BYĆ MATKĄ TWOICH DZIECI, KISE!!!"
- Lol, rzeczywiście o.o
- Etto, to ja może zaczekam w ich szatni. - powiedziała i zanim zdążyłam odpowiedzieć, odkulała w siną dal.
Z wdziękiem odwodnionej lamy wtoczyłam się na trybuny i zajęłam należne mi królewskie miejsce na środkowym krzesełku w środkowym rzędzie. Z zaangażowaniem przebieg treningu. W końcu zrobili sobie przerwę. Jak można popierdalać przez godzinę, bez ani jednej przerwy? Eh... Podeszłam do barierki i wydarłam się:
-SHIIIIIIIN-CHAAAAAAAAN~ ZAJEBIŚCIE CI Z TĄ KOKARDKĄ! - Aż słychać serducho na końcu tej wypowiedzi. (Tak, on dalej ma tę kokardę) Glon spiekł raka i poczłapał do szatni.
Kise wyczerpany opadł na ławkę. Pot lał się z niego strumieniami, a on sam chlał wodę jak Jezus po czterdziestu dniach na pustyni, a gdy się mu skończyła, również ruszył w kierunku szatni.
- Kyaaaaaaa! Kise-sama! Chcę twój przepocony ręcznik!
- Kiseeeeeeeee~ nie odchodź!
... Zaraz... Czy Chihiro nie jest przypadkiem w szatni? Z MIDORIMĄ!? Nie mogę pozwolić żeby Kise Ciouta zobaczył ich we dwoje, bo jeszcze sobie coś pomyśli! To zniszczy szanse na słoneczny romans dwójki wkurwiająco pociesznych osób! NIE, NIE JESTEM ZAZDROSNA O MIDORIME! SKĄD TEN POMYSŁ, BAKA?!
- CHIII-CHAAAN! - wrzeszczałam wparowując do szatni.
- Nani? - ujrzałam Chi siedzącą w spokoju na ławeczce, Kise szukającego w torbie wody i Midorimę poprawiającego kokardę we włosach. Chyba wszystko jest... w porządku o.o Kurde! Dawno nie było żadnej awantury z udziałem naszej czwórki... Trza to zmienić!
- Ne, Chicchi, masz może butelki wody na zbyciu? - spytał Ciouta z rezygnacją rzucając torbę w kąt.
- H-Hai. - wyciągnęła z torby pół litra (gorzałki xD ) wody i podała ją blondynowi. Chłopak odkręcił ją i z dziką satysfakcją wyżłopał większość jej zawartości.
- Arigato.
- Nie ma za co, Ki-chan. - uśmiechnęła się promiennie. Momentalnie spojrzeliśmy po sobie, z Glonem i jednocześnie powiedzieliśmy:
- KI-CHAN?! - Chihiro zasłoniła usta dłońmi i zarumieniła się.
- Cholera. Sumanai, Kise! Miałam tak do ciebie nie mówić przy ludziach.
- Ech.. Nie szkodzi...
- HAHAHAHAHAHAHA! - wybuchnęłam dzikim śmiechem i aż się poskładałam na podłogę. Glon uśmiechnął się pod nosem.
- Żółciutki, powiadasz?
- Hidoi ;-; idę stąd, gdyż się obrażam! A tak serio to mam coś do załatwienia, także sayonara. - powiedziała dziewczyna i wychodząc pociągnęła łyka wody z butelki, z której przed chwilą pił Kise.
- AAAAAA POŚREDNI POCAŁUNEK! -Wrzasnęłam, po czym... *JEBUT * - Itai...- oberwałam pustą butelką ;-;
- URRUSAI!!!
- Chotto! Chicchi!- w ten sposób zostałam sama w szatni z Midosiem.
- Etto... - wyburczałam i zanim się obejrzałam leciałam w powietrzu. - Łoo, Shin-chan nie zapędzaj się tak!
- Cicho, idziemy.
- Heee? Gdzie?!
- Do krainy czarów!
- Co brałeś?! - Midorima parsknął śmiechem.
- Baka. - odstawił mnie z powrotem na ziemię. - Wracam na trening. Do jutra. - poprawił okulary i z ledwie zauważalnym rumieńcem odpełzł w swoją stronę
- P-pa. - Baka baka baka baka Tsunderima >///< z burakiem pokroju Chihiro polazłam szukać moich dwóch (czy może już trzech? Nie oceniam! Po prostu nie wiem co oni mogą teraz robic c: ) ŻÓŁCIUTKICH promyczków.
______________
PRZEPRAAAASZAAAAM ;-; Długo nic nie dodawałam ale miałam MEGA zastój twórczy i jeszcze ten konwent z Aoba-chan69 *----* Także no... Nie jestem specjalnie zadowolona z rozdziału ale następne bedo lepsze! Dozo~
Chopine0808

Herbata z jajkiem ( Kise x OC & Midorima x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz