Part 1

4.6K 167 18
                                    

Wstałam jak zwykle za późno. Tak było zawsze. Ale też zawsze byłam na czas. Taki paradoks. Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się migiem przebierać. Szybko wrzucałam rzeczy do torby nie patrząc nawet co to jest. Wybiegłam z pokoju i wpadłam jak burza do kuchni. Rodzice nigdy nie wypuściliby mnie z domu bez śniadania, a ja sama nigdy nie wyszłabym z niego dobrowolnie bez kubka gorącej herbaty. Migiem zjadłam kanapkę i pobiegłam na autobus. W drzwiach zdążyłam jeszcze  pożegnać się z mamą i tyle było mnie widać.

Udało mi się idealnie zdążyć na autobus. Do szkoły jechałam jakieś 30 minut, więc stwierdziłam, że jeszcze się pouczę. 

Był ciepły wrześniowy poranek. Rok szkolny dopiero się zaczął, a ja postanowiłam, że druga klasa liceum będzie inna. Postanowiłam lepiej się uczyć, może znaleźć jakichś nowych przyjaciół, trochę zaszaleć. Jako że jestem trochę zamkniętą osobą, mam tylko jedną przyjaciółkę. Nikt więcej po prostu ze mną nie wytrzymuje. Czasem sama siebie nie mogę znieść, ale jednak daję radę. Sofie jest kompletnym przeciwieństwem. Z pozoru poukładana, świetnie się uczy, jest bardzo lubiana. Lecz wieczorami szalała jak dzika. Zawsze była na każdej imprezie, nigdy nie żałowała sobie alkoholu, czy innych niezbyt dobrze odbieranych w społeczeństwie substancji. Ale i tak ja kochałam. Znałyśmy się od dawna i wiedziałyśmy o sobie wszystko. Ostatnio zaczęła się umawiać z kapitanem drużyny piłkarskiej. Idealnie sprawdzała się jako dziewczyna kapitana - piękna, wysoka, o ślicznych brązowych włosach, z piwnymi oczami. Niektórym może się wydać, że jest to przeciętny wygląd, lecz Sofie była wyjątkowa. Dlatego ja nie pasowałam do niej - malutka, blondyneczka, o niebieskich oczach. Taak, byłam taką słodką laleczką, lecz nie radziłabym nikomu ze mną zadzierać.

Z moich rozwarzań wyrwał mnie widok mojej szkoły, który oznaczał, że jestem już na miejscu. Prędko wybiegłam z autobusu i zaczęłam biec w kierunku szkoły. Niestety w tym samym czasie postanowiłam odnaleźć w torbie mój telefon, co nie jest prostym zadaniem. Zamiast patrzeć przed siebie zanurzyłam głowę w torebce i nadal biegłam. Wiem co sobie teraz myślicie. Jak ona to zrobiła? Albo. Zaraz wpadnie pod samochód! Muszę Was rozczrować, ale tak się nie stało. Pomimo setek głosów oszczegających mnie przed wypadkiem biegłam dalej, dramatycznie próbując znaleźć zgubę.

Przyśpieszyłam, aż tu nagle BACH!!! Jak się nie wryłam w coś twardego to aż mi się ciemno zrobiło przed oczami. Już widziałam swój koniec. I te nagłówki w gazetach: "NASTOLATKA BIEGNĄC UDERZYŁA W SŁUP I WPADŁA POD SAMOCHÓD! " Jednak leżąc tak na ziemi i spodziewając najgorszego czułam, że nic się nie dzieje. Świat jakby się zatrzymał. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam zamknięte oczy. Przeklinając wstałam i zaczęłam pośpiesznie zbierac swoje rzeczy. Nawet przez moment nie spojrzałam przed siebie i nie zobaczyłam w co uderzyłam. Gdy to sobie uświadomiłam, klęcząc pod niesłam wzrok, dalej przeklinąc. I dopiero wtedy oniemiałam. Przedemną stał przystojny blondyn,o pięknych czekoladowych oczach, z zatroskanym wyrazem twarzy i lekkim uśmiechem błąkając się w kąciku malinowych ust. 

-"Co się z toba dzieje dziewczyno???"- odezwał się głosik w mojej głowie

-"Czekoladowe oczy i malinowe usta?? Nie stać cię na nic więcej?"

-"Daj się dziewczynie wyszaleć! Popatrz się w te cudne oczy? No przecież to taka czekolada, że aż ślinka cieknie"

-"Obrzydzacie mnie!" - w końcu do rozmowy włączyłam się ja

-"Halo! czy ktoś jest na pokładzie?? On się dalej na nas gapi!" - zaalarmował głosik

-"No dobra, co robimy?"

-"Nie wiem. Może udajmy, że nic się nie stało i ucieknijmy" - zaproponował wystraszony głosik

-"Brawo! Tak właśnie! Zbiegnijmy z miejsca wypadku! A jak on jest poszkodowany? Wiesz ile lat nam za to grozi??"

Nagle do moich uszu zaczął dobiegać kojący głos ze wspaniałym brytyjskim akcentem.

-"No nie! I jeszcze ten akcent! Jesteśmy zgubieni!!" - zaczął krzyczeć i biegać w kółko spanikowany głosik

-Hmm Hej! Słyszysz mnie? Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - spytał nieznajomy

-Hmmm. Co? A, nie nie tak. To znaczy... wszystko w porządku. U mnie wszystko w porządku.

-"Nie no to teraz zaszalałaś. Już jedzie po nas ambulans i zabierze nas wprost do wariatkowa!" - biadolił głosik w mojej głowie

-To bardzo się cieszę - uśmiechnął się nieznajomy. - Bałem się, że coś ci się stało, bo tak we mnie uderzyłaś. Prawie się przewróciłem od tego uderzenia - i tak po prostu zaczął się śmiać."Prawie gościa zabiłam, a on się śmieje. Może to z nim jest coś nie w porządku? Może to uderzenie tak namieszało mu w głowie, że stracił biedaczyna rozum. I teraz wyląduję w więzieniu! A miałam taki wspaniały plan na życie..." Z moich rozmyślań znowu wyrwał mnie głos nieznajomego.

-Tak poza tym to nazywam się Thomas. A ty?

-Ja...

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał numer Sofie. "O nie. Nie! Nie!" Było już 5 po ósmej, co oznaczało, że byłam już dawno spóźniona. 

-Widzę, że ci się spieszy. To ja już cię nie będę zatrzymywać. Baw się dobrze i takie tam. Pa

-Pa

Patrzyłam jak Thomas odchodzi i dopiero, gdy zniknął za zakrętem pobiegłam do szkoły. Na lekcje i tak byłam już dawno spóźniona, a do końca dnia moich myśli nie opuszczał piękny blondych, o czekoladowych oczach i malinowych ustach.

Nice girl with nice storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz