Part 11

1.7K 101 28
                                    

Było mi tak wspaniale. Sny przelatywały jeden za drugim, a każdy równie wspaniały. Mogłabym tak wiecznie śnić. Było mi niezwykle przyjemnie. Ciepło, wygodnie i bezpiecznie.

-Hallo... Hej! Obudź się - ktoś delikatnie zaczął mną potrząsać, ale ja jedynie wtuliłam się mocniej w to na czym spałam i jęknęłam. Nie chciałam się budzić!

-Hej! Księżniczko! Czas wstawać! - znowu ten ktoś. Jest taki nachalny. Ale ten przyjemny głos... Ach... Ktoś zaczął odgarniać mi włosy z twarzy. Mmmm... To takie przyjemne. Wtuliłam policzek w rękę tajemniczego ktosia. Mmm... Tak przyjemnie. Dlaczego ktoś chce mnie teraz budzić?

-Hej! Musimy wstawać! Hallo... Hope! Obudź się! - coraz nachalniej tajemniczy ktoś próbował mnie dobudzić. Ach... Ten pięny brytyjski akcent! Thomas... Moje myśli natychmiast zaczęły szybciej przepływać. Dlaczego Thomas mnie budzi? W ogóle gdzie jestem? Która godzina?

Natychmiast podniosłam się omal nie zabijając przy tym Thomasa.

-Ał - jęknął chłopak. Owróciłam się i zobaczyłam, że pociera podbródek.

-Jezu! Przepraszam! Nic ci się nie stało? Tak bardzo cię przepraszam! Nie chciałam cię...

-Nic mi nie jest - szybko przerwał mi. - Długo cię budziłem i nic, a ty nagle się tak zrywasz. Co się stało, że tak nagle wstałaś? - spytał.

-Zastanawiałam się gdzie jestem i która jest godzina...

-No właśnie dlatego cię obudziłem. Oglądaliśmy filmy i zasnęłaś. Potem ja również przysnąłem. Ava musiała gdzieś wyjść, pewnie była umówiona. Patrzę na zegarek, a tu wpół do szóstej i zacząłem cię budzić...

-Czy my nie byliśmy...

-Byliśmy. To znaczy nadal jesteśmy.

-Ale przecież nie zdąrzymy! - wykrzyknęłam. Zaczęłam poprawiać włosy i zastanawiałam się jak źle muszę wyglądać.

-Jeśli teraz wyjdziemy to nawet nie tak bardzo się spóźnimy - powiedział Thomas.

-Spójrz jak ja wyglądam! - krzyknęłam. Obejrzał mnie dokładnie nierozumiejąc o co mi chodzi.

-Wyglądasz wspaniale - powiedział, patrząc się ze zdziwieniem na mnie.

-Nawet ze mnie nie żartuj! Przecież muszę wyglądać jak jakiś potwór.
-Potwory wcale nie są brzydkie - powiedział Thomas.

-Sangster... Przeginasz - z groźną miną pogroziłam mu palcem.

-Sangster? To teraz tak po nazwisku? - pyta zbliżając się do mnie.

-Thomas... Co ty wyprawiasz? - zaczęłam się odsuwać, w niepokoju o moje życie.

-Przystępuję do ataku - i rzucił się na mnie. Zaczęłam krzyczeć, rzucać się i próbować nie umrzeć ze śmiechu, kiedy mnie łaskotał.

-Thomas! Proszę! - próbowałam wydusić.

-Czyli już nie będzie nazywania po nazwisku, droga panno? - spytał i przestał mnie dręczyć łaskotkami.

-Dobrze, panie Sangster - uśmiechnęłam się zalotnie. Na twarzy Thomasa również wykwitł uśmiech i zaczął się pomału nachylać. Zamknęłam oczy i oczekiwałam na ten wspaniały moment. Chłopak zbliżał się wolno, jakby chciał ten moment wydłużać w nieskończoność. Ta pełna niecierpliwości chwila sprawiała niemal fizyczny ból.

Wtem nagle zadzwonił telefon. Thomas zerwał się, zszedł ze mnie i poszedł odebrać. Wypuściłam powietrze, dopiero teraz orietując się, że przez ten cały czas je wstrzymywałam. No nie mogę! Znowu?!

Nice girl with nice storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz