Part 12

1.6K 109 15
                                    

Pomysł wybrania się do domu strachów zdecydowanie nie spodobał się ani mnie ani Thomasowi. Szok malujący się na jego twarzy świadczył o tym, że nie wiedział nic o tym wyjściu. Pozostali bardzo się ucieszyli i ożywili na tą propozycję. Sama też może bym się ucieszyła, gdybym nie skończyła co dopiero oglądać horrorów. Fala strachu wypełniła mnie i nie byłam w stanie racjonalnie myśleć.

-Nie musimy wcale tam iść, jeśli nie chcesz - szepnął mi na ucho Thomas.

-Nie no! Co ty?! Idziemy! - wykrzyknęłam radośnie, a przynajmniej spróbowałam. Strach malujący się w moich oczach musiał jednak zdradzić moje prawdziwe odczucia, bo Thomas popatrzył się na mnie chwile z czułością, pogładził po plecach i wrócił do rozmowy.

-Skąd nagle taki pomysł? - spytał chłopak.

-Niedawno otworzyli nowy, mega straszny dom strachów niedaleko. Podobno jest tak straszny, że nie każdy może przez niego przejść - powiedział rozgorączkowany Will. Jak widać nie mógł się doczekać.

-No to chodźmy - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Na samą myśl o tym co czekało na mnie kilka przecznic dalej oblał mnie zimny pot i cała zbladłam.

Zaczęliśmy wstawać do wyjścia. Nagle poczułam jak ktoś w opiekuńczym geście kładzie mi dłoń na plecach.

-Nie mart się - wyszeptał mi na ucho Thomas. - Przez cały czas będę przy tobie - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek. Odwróciłam głowę i rozpuściłam się w czekoladowej barwie jego oczu. Nasze spojrzenia się spotkały i wiedziałam, że wpadłam po uszy. Totalnie zakochałam się w Thomasie Brodie-Sangsterze! Chłopak przybliżał się stopniowo do mnie, nie opuszczając wzroku, jakby czekał na pozwolenie. Delikatnie kiwnęłam głową i przysunęłam się w jegoo stronę co, jeszcze chwilę temu, wydawało mi się niemożliwe.

-Jazda gołąbeczki! - krzyknął Ki Hong.

Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, a na mojej twarzy wykwitł rumieniec zawstydzenia. Szybko spóściłam głowę, by ukryć się za kaskadami włosów i ruszyłam na zewnątrz.

O tej porze było już zimno, więc rześkie powietrze szybko mnie otrzeźwiło. Dzięki kurtce Thomasa nie zmarzłam, ale wolałabym żeby był koło mnie. Przy nim czułam się bezpieczne, a tego właśnie w tej chwili potrzebowałam. Poczucia bezpieczeństwa.

-Tak ślicznie razem wyglądacie - powiedziała Kaya. Szła koło mnie, cała rozpromieniona, przypatrując mi się.

-Hmm... Prosze? - spytałam, nie wiedząc o co jej chodzi.

-No ty i Thomas. Tworzycie taką śliczną parę!

-Co? Nie! My nie jesteśmy razem! - wykrzyknęłam zaskoczona tym co powiedziała. - Dlaczego tak uważasz? - spytałam zaciekawiona.

-Przez cały czas wpatrujecie się w siebie tymi maślanymi oczami. Te uśmieszki, trzymanie się za ręce. To jak szepczecie sobie coś co chwilę na ucho. Nieodstepujecie siebie na krok. A poza tym Thomas ciągle mówi tylko o tobie. Jest przy tym taki szczęśliwy - powiedziała Kaya momentalnie smutniejąc. - Dawno nie był tak szczęśliwy.

-Dlaczego?

-Cześć dziewczyny! O czym tak sobie gadacie? - spytał Dylan. Stanął między nami i objął Kaye. Na twarzy dziewczyny od razu wykwitł uśmiech.
Nachyliłam się tak by tylko ona usłyszała i wyszeptałam:

-Wy też wyglądacie razem niczego sobie.

Zanim zdarzyła zareagować odsunęłam się i uśmiechnęłam. Szok matujący się na jej twarzy i rumieniec, który pojawił się chwilę później utwierdził mnie w moich przypuszczeniach. Między tą dwójką coś się ewidentnie działo.
Chwilę później dołączyła do nas reszta grupy. Thomas szedł tuż przy mnie i nie musiałam odwracać się by wiedzieć, że to on. Czułam się taka szczęśliwa. Aktor podał mi dłoń na co Kaya popatrzyła się na mnie z wymownym uśmieszkiem, a ja pokazałam jej język i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Chłopcy popatrzyli się na nas dziwnie, ale chyba stwierdzili, że i tak nie zrozumieją, więc nawet nie pytali.
Dalsza droga upłynęła bez większych przygód. Szliśmy i rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Dom strachów faktycznie znajdował się niedaleko. Po około 15 minutach wolnego spacerku byliśmy już na miejscu. Była to zwykła kamienica, taka jak wiele innych na tej ulicy. Robiło się już ciemno, przez co budynek wyglądał dość przerażająco.

- Normalnie nie wpuszczają tu ludzi wieczorami, ale mój kumpel tu pracuje i zgodził się wpuścić nas po godzinach. Mówi, że w środku jest wystarczająco strasznie za dnia.

Te słowa zdecydowanie nie uspokoiły mnie. Popatrzyłam się z przerażeniem na Thomasa, a on uspokajająco uścisnął moją dłoń i delikatnie mnie przytulił.

-No to chodźmy - powiedziałam.

Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro. Przed nami ukazały się stare, poniszczone drzwi. Groza tego miejsca była namacalna. Omiotłam pomieszczenie wzrokiem. Dom strachów powinien znajdować się gdzieś tu.

- Halo! Tim?! Hej, stary! Jesteś tu? - krzyknął Ki Hong. Jednak nikt się nie ruszył. Staliśmy zbici w ciasną grupkę oczekując nieznanego. Mijały sekundy, minuty i nic się nie działo.

-Jesteś pewien, że ten twój kumpel ma przyjść? - spytał Dylan.

-Jasne. Jak szliśmy to wysłał mi SMS, że już wszystko gotowe - odparł Ki Hong.

-Jakoś go tu nie widzę - powiedział z dozą sarkazmu Will. Ja również zaczynałam się martwić.

-Dobra. To może zadzwoń do niego, Lee - zaproponował Thomas. Ach, ten Thomas. Zawsze taki racjonalny. Stałam przytulona do niego tak mocno, że zdecydowanie musiało być mu ciężko oddychać. Zdając sobie z tego sprawę szybko poluzowałam uścisk, na co chłopak opiekuńczo pogłaskał mnie po plecach.

-Nie odbiera -powiedział Ki Hong. - To może chodźmy.

Pokonaliśmy głowami i zaczęliśmy się odwracać. W połowie obrotu usłyszłam krzyk Kayi. Wtuliłam się w Thomasa nie chcą widzieć co zobaczyła dziewczyna. Chłopak przytulił mnie i pogłaskał opiekuńczo po głowie.

- Matulu... - wyszeptał przerażony Dylan.

Powoli podniosłam głowę i oniemiałam ze strachu. Moim oczom ukazał się zwisający z sufitu trup. Zobaczyłam jak Kaya, która stała najbliżej przytula się w panice do Dylana, a on stara się ją uspokoić.

- Lepiej stąd chodźmy - zaproponował Thomas.

Ruszyliśmy szybkim krokiem wynikając trupa.

- Mam nadzieję, że to nie głupi żart twojego kolegi, bo inaczej skończy on jak ten tu - powiedział Will, ruchem głowy wskazując trupa.

- Ja też mam taką nadzieję - powiedział wyraźnie przerażony Ki Hong.

Zeszliśmy piętro niżej, a Dylan ruszył do drzwi, aby je otworzyć. Gwałtownie szarpnął za klamkę i prawie się przewrócił.

- Wiecie co, ludzie? - spytał. - Te drzwi są zamknięte.

-Co? - krzyknęliśmy.

-Nawet nie żartuj - ostrzegł go Will.

-Chciałbym - odpowiedział z posępną miną Dylan.

-Ludzie... - powiedział z wachaniem Ki Hong.

- Co? - powiedział już trochę poirytowany Thomas.

-Obczajcie to - odwrócił się pomału i pokazał ręką na coś co wisiało na ścianie. To była kartka. A na niej te słowa:
Jedynym wyjściem stąd jest przejście przez te drzwi. Idźcie parami!

Nice girl with nice storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz