-No to są chyba jakieś żarty - wykrzyknął, już nieźle zdenerwowany Dylan.
-Dylan, uspokój się - powiedziała Kaya. Starała się ukryć swój strach i pocieszyć chłopaka, ale nie szło jej za dobrze.
-Przecież musi być stąd jakieś wyjście - powiedział rzeczowym tonem Thomas. Podszedł do drzwi, by sprawdzić czy rzeczywiście są zamknięte. Ani drgnęły. Zaczął omiatać salę pełnym skupienia wzrokiem. Wziął kartkę i dokładnie ją obejrzał. - Dobra. Ludzie. Musimy się ruszyć. Nie będziemy tak stać całą noc.
-No, ale gdzie pójdziemy? Przecież tu nie ma żadnego wyjścia - powiedział Ki Hong.
-Jest.
-Jakie niby?
-Drzwi - Thomas wskazał ręką na upiorne wrota. Przejście przez nie było niezbyt fajnym pomysłem.
-Ja przez nie nie przejdę - powiedział dobitnie Ki Hong i jakby na potwierdzenie swoich słów skrzyżował ręce i oparł się o ścianę.
-To tu zostaniesz - zagroził Dylan. - My idziemy - mówiąc to wyciągnął rękę do Kayi, a ta chwyciła ją i ruszyli w stronę drzwi. Za nimi ruszył Will, a następnie ja wraz z Thomasem. Jednak, gdy przez drzwi przeszła Kaya i Dylan zatrzasnęły się z hukiem.
-Co jest? - krzyknął Will.
-Nie mam zielonego pojęcia - powiedział Thomas podchodząc do tajemniczych wrót. Nacisnął klamkę, lecz ta ani drgnęła. - Chyba jesteśmy tu zamknięci.
-Możne chodzi o to żebyśmy szli parami - powiedziałam.
-Możliwe - kiwnięciem głowy Thomas potwierdził moje przypuszczenia. - Ale nie zmienia to faktu, że jeteśmy tu zamknięci, a Kaya i Dylan pewnie umierają w środku ze strachu.
Przez swój strach kompletnie zapomniałam o przyjaciołach za drzwiami. Oni to dopiero musieli być przerażeni! Są tam sami, nie wiedzą co się dzieje. To musi być okropne przeżycie! Chociaż my tutaj nie mieliśmy wcale lepiej.
-To co robimy? - spytałam.
-Nie wiem - powiedział Thomas wzruszając ramionami. Bezradność malowała się na jego twarzy.
-Może spróbujmy wywarzyć drzwi - zaproponował Will.
-Gościu! Wolę nie ryzykować zamknięcia w pokoju z człowiekiem, który właśnie przetrącił sobie bark. Nie możemy bardziej ryzykować niż teraz - jak zwykle racjonalny Thomas.
-No to ja nie wiem. Wymyśl coś - skwitował niezbyt zadowolony z sytuacji Will.
-Ki Hong? Sprawdź czy nie masz może zasięgu.
-Nic - powiedział dobity chłopak. Byliśmy w naprawdę kiepskim położeniu.
Lee usiadł na ziemi i ukrył twarz w dłoniach. Usiadłam na przeciwko niego, byłam już porządnie zmęczona. Echo wczorajszych przeżyć powróciło, w jak zwykle nie właściwym momencie. Po chwili podszedł do mnie Thomas i przysiadł się. Oparłam głowę na jego ramieniu, zamknęłam oczy i skupiłam się na jego oddechu. Byłam tak masakrycznie zmęczona!
Chwilę później, a przynajmniej tak mi się wydawało, rozległ się okropny huk. Skoczyłam na równe nogi i zobaczyłam, że chłopcy są równie zdenerwowani jak ja. Drzwi były otwarte.
-O żesz... - wyszeptał Ki Hong.
-Ile czasu minęło? -spytał rzeczowym tonem Will.
-20 minut - odparł pogrążony w myślach Thomas. Musiałam chyba przysnąć, bo jak dla mnie minęło jakieś 5 minut. -Chyba kolejna dwójka musi przejść przez drzwi.
CZYTASZ
Nice girl with nice story
FanfictionHistoria pewnej dosyć skrytej, lecz jakże szalonej nastolatki, która pewnego dnia przestała marzyć, a zaczęła żyć.