Part 4

2.1K 142 22
                                    

Na całe szczęście nie spóźniłam się na autobus. To byłby dopiero problem, gdybym spóźniła się na to spotkanie. Siedząc w autobusie rozmyślałam jak to będzie. Przy naszym pierwszym spotkaniu nie poznałam go. Mógł to być każdy inny Thomas, który egzystuje na ten planecie. Dla mnie był tylko Thomasem - chłopakiem, na którego przez przypadek wpadłam i zamieniłam się telefonami. Nie był tym wielkim Thomasem Brodie - Sangster, o którym nocami śniłam i błagałam Boga o spotkanie. To prawda, że widziałam chyba wszystkie filmy i inne produkcje z jego udziałem. Jednak to rola Samuela w Phantom Halo podbiła moje serce. Niewiele osób wiedziało o tym filmie, co spowodowane było pewnie faktem, że był to typowo brytyjski film raczej nie tłumaczony na inne języki, czy dostępny w innych państwach. Nie było to jednak przeszkodą przez, którą film podobałby mi się choć odrobinę mniej. Wręcz przeciwnie! Oglądałam go dobre milion razy. Znałam każdą kwestię, a i tak za każdym razem moje zachwycenie rosło.
Pomału zaczęłam dojeżdżać do miejsca spotkania. Z wiadomości wynikało, że jest to spokojna dzielnica, pełna restauracji i barów. To właśnie przed jednym z nich miałam spotkać się z Thomasem.
Z każdym przejechanym metrem ręce pociły mi się coraz bardziej, a serce przyspieszało, co myślałam, że jest już nie możliwe. Czas  ciągnął się niemiłosiernie. Sekundy zmieniały się w minuty, a minuty w godziny. Po pewnym czasie nie mogłam już usiedzieć na miejscu, a każda chwila zmieniała się w wieczność. To czekanie mnie zabijał.
Gdy w kończy autobus zatrzymał się na moim przystanku wyleciałam z niego zanim w ogóle otworzyły się drzwi. Z moich obliczeń miałam bardzo mało czasu, więc pędem ruszyłam na spotkanie. Potrafiłam naprawdę szybko chodzić pomimo krótkich nóżek. Często jak się spieszyłam to nawet Sofii ze swoimi długimi nogami nie potrafiła mnie dogonić. Teraz też popędziłam ile sił w nogach. Jednak po dłuższym czasie musiałam zwolnić, gdyż złapał mnie okropny skurcz. Ledwo mogłam chodzić, a ból był niewyobrażalny. Często zdarzało mi się to również w nocy i zawsze były to najgorsze noce w moim życiu. Nie mogłam się ruszyć, a ból paraliżował całe moje ciało. Okropność. Różni ludzi radzili mi różne rzeczy, ale jak na razie nic nie pomagało.
Gdy już ledwo szłam zobaczyłam ławkę, na którą zwaliłam się całym moim udręczonym ciałem. I tak byłam już nieźle spóźniona, więc dodatkowo się stresowałam. Wtem poczułam wibrowania w torebce. To pewnie Thomas chce się dowiedzieć gdzie jestem. Ledwo się ruszając wyciągnęłam urządzenie i go odblokowałam. Tak jak się spodziewałam znalazłam tam wiadomość od chłopaka :
Gdzie jesteś???
Postanowiłam nie oszukiwać go, bo moje położenie nie było najlepsze. Najszybciej jak to było możliwe odpisałam mu:
Jestem przecznicę od tej restauracji. Złapał mnie okropny skurcz i siedzę na ławce.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Na wyświetlaczu zobaczyłam następującą wiadomość.
Nie ruszaj się stamtąd. Zaraz będę!
Już chciałam odpisać, że nie trzeba, że zaraz mi przejdzie, ale z jednej uliczki już biegł Thomas. Troska widniejąca na jego twarzy mówiła mi, że moja wiadomość go mocno zaniepokoiłam. A może to ja chciałam by tak było?
Gdy do mnie dobiegł szybko powiedziałam :
-Nic mi nie jest. Na prawdę. Zaraz mi przejdzie -zapewniłam go krzywiąc się przy tym, co jeszcze bardziej go zaniepokoiło.
-Raczej nie sądzę. Gdzie złapał cie ten skurcz? - mówiąc to przysiadł obok mnie na ławce.
-W łydce - odparłam zgodnie z prawdą.
Nie przejmując się co sobie pomyślę delikatnie podniósł moją nogę, łapiąc mnie pod kolanem.
-Yyy Thomas?  Co ty robisz?
-Chcę Ci tylko pomóc! Rozluźnij się trochę, może wtedy będzie cię mniej boleć - uśmiechnął się i zaczął masować mi łydkę. TAK. Thomas Brodie - Sangster masował moją łydkę.
-"Uwaga! Uwaga! Mamy zawał na pokładzie! Proszę wezwać doktora! " -rozległo się wołanie w mojej głowie. Wszystkie głosiki zaczęły biegać w kółko, rwąc sobie przy tym włosy z głowy.
-"On masuje naszą łydkę!"
Co najdziwniejsze ból minął, ale nadal wpatrywałam się z otwartą buzią w Thomasa. Jego ręce były takie delikatne. Chłopak podniósł wzrok na mnie i w tym czasie szybko zamknęłam usta, w obawie, że zobaczył jak dziwnie się na niego patrzyłam.
-Lepiej już? - spytał z troską.
- Yyy... Co? A tak... Już dużo lepiej. Dziękuję - odpowiedziałam lekko zmieszana.
-To bardzo się cieszę, bo gdy otrzymałem twoją wiadomość bardzo się zaniepokoiłem. Jeszcze jak zobaczyłem cię na tej ławce... No ale cóż... Ważne, że już Ci lepiej.
-Tak. Tak.
-"On się o nas martwi! Thomas Brodie-Sangster się o nas martwi! No nie uwierzę! "
-"To lepiej nie wierz. Tylko ci się tak wydaje! Dlaczego ktoś tak wspaniały jak Thomas miałby się o nas martwić? "
-"No nie wiem. Może dlatego, że jesteśmy piękni, mądrzy i wspaniali?"
-"Ta... Na pewno. A skromność to nasze drugie imię? "
Rozwścieczone głosiki zaczęły ze sobą walczyć. Zawzięcie oglądały się malutkimi piąstkami, a w tym czasie reszta głośników podzieliła się na dwa obozy, które dzielnie kibicowały walczącym.
-Nad czym tak myślisz? - usłyszałam głos Thomasa.
-Yyy... Ja? - wiem, znowu to głupie jąkanie. Muszę poważnie wziąć się za siebie. - O niczym szczególnym.
-"My twoim zdaniem nie jesteśmy niczym szczególnym? "
- Nie no, jesteście bardzo wyjątkowi...
- Do kogo ty mówisz? - spytał chłopak.
- Yyy... Ja? - wiem, to staje się pomału nudne.
- No ty. A kto inny? Oprócz nas nie ma tu nikogo. - odparł z szerokim uśmiechem na swoich idealnych, malinowych ustach.
-"Skup się kobieto " - mały głosik podszedł i dał mi w twarz, abym się uspokoiła.
- Ał - krzyknęłam.
- Co jest?  Co się stało? - puścił szybko moją nogę, a ja przecząco pokręciłam głową. - To może chodźmy to tej knajpki, do której cię zaprosiłem.
-Myślałam, że mamy się tylko wymienić telefonami - powiedziałam zdziwiona.
- Nie no jeśli nie masz czasu...
- Nie no mam czas. Po prostu nie spodziewałam się czegoś takiego.
- No to co? Idziemy? - wstał z ławki i podał mi szarmanckim gestem dłoń. Delikatnie włożyłam swoją malutką rączkę w jego ciepłą i wstałam. Na początku lekko się zachwiałam, ale udało mi się nie przewrócić. Thomas już miał mnie łapać, ale pokręciłam głową na znak, że już jest wszystko w porządku.
Szliśmy chwilę drogą, a następnie skręciliśmy w uliczkę, z której wcześniej wybiegł Thomas.
- A tak w ogóle to nie powiedziałaś mi jak się nazywasz - zagaił Thomas.
- Jestem Hope.
- Hope... Bardzo piękne imię - zarumieniłam się licząc, że tego nie zauważy, ale on wydawał się być zbyt zamyśle.
Knajpka okazała się być bardzo blisko. Zwyczajna mała restauracja, w której o tej porze nie było większego ruchu. W raz jak się zbliżaliśmy do moich uszu dobiegła muzyka, wydobywająca się ze środka. Thomas otworzył i przytrzymał mi drzwi, a następnie wskazał odpowiedni boks. Zobaczyłam, że ktoś już tam siedzi, więc czekałam, aż aktor zrobi pierwszy krok. On zamaszystym krokiem podszedł do grupy i rękę dał mi znać abym do niego dołączyła. Gdy się zbliżyłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Hope. To właśnie jest ekipa.

Nice girl with nice storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz