- Wezwijcie naszego kardiochirurga z Mugolskiego szpitala!
- Już jestem! - zawołał jakiś młody chłopak i wtedy James zauważył w nim swojego przyjaciela.
- Lunio! Ty pracujesz w mugolskim szpitalu? - zawołał.
- Tak Rogaczu, ale teraz ni mam czasu muszę zająć się...
- Moim synem - szepnął
Remus wbiegł do sali.
- Asystolia!
- Masujcie!
- Migotanie komór!
- Defibrylacja!
Lily słysząc te hasła odwróciła się w stronę James'a blada na twarzy.
- Chciałeś ukryć przede mną, że nasz syn... miał nagłe zatrzymanie krążenia! - krzyknęła i zemdlała.
Po dwóch godzinach Remus wyszedł z sali z delikatnym uśmiechem. Widać było, że jest wykończony.
- Niezłego stracha nam narobił. Dopiero po pół godzinie wróciło krążenie i oddech. Później pozbyliśmy się krwiaka. Najbliższa doba będzie decydująca. Harry to mocny chłopak. Będzie dobrze. Możecie do niego wejść.
Lily zerwała się z miejsca i wbiegła do syna. Spojrzała na jedyne łóżko, na sali. Harry był bardzo blady, miał cienie pod oczami, które kontrastowały z kolorem skóry. Na twarzy miał maskę tlenową. Kobieta spojrzała na monitor. Wszystkie parametry były już w normie. Westchnęła siadając na krześle i chwytając rękę syna.
- Syneczku co oni ci zrobili? - szeptała, a po jej policzkach powoli spływały łzy. Poczuła na swoim ramieniu dłoń męża, jednak nie umiała się opanować.
- Co z moim małym chrześniakiem? - Syriusz podszedł do łóżka.
- Jeśli podczas najbliższej doby nie będzie komplikacji, to wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Jednak na razie musimy czekać... - odparł James.
Łapa skinął głową ze zrozumieniem i usiadł.
Noc była ciężka dla wszystkich. Nikt nie mógł zmrużyć oka, gdyż wciąż stan Harry'ego był niepewny. Wtem...
CZYTASZ
Miłość jest mocą.
FanfictionZawieszony ~ Opowiadanie o prawdziwej miłości, która została wystawiona na próbę. O utraconej przyjaźni. O wierności i lojalności jasnej stronie. Zapraszam! ~Zwieszony